https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Słuchacz nie może przysypiać

Anna Krzesińska
Za trzydzieści lat nadal chcielibyśmy być na scenie, robić to, co kochamy, ale żeby dawało nam to satysfakcję finansową – mówią Hubert Murawski i Michał ‘Mish’ Jarski z formacji Xanadu.

Za trzydzieści lat nadal chcielibyśmy być na scenie, robić to, co kochamy, ale żeby dawało nam to satysfakcję finansową – mówią Hubert Murawski i Michał ‘Mish’ Jarski z formacji Xanadu.

<!** Image 2 align=none alt="Image 167956" sub="Zespół Xanadu został powołany do życia w maju 2008 roku przez kilku lokalnych muzyków, czujących potrzebę grania ambitnej, przestrzennej muzyki z nutką melancholii, ale i rockowym pazurem. Jest to w pewnym sensie kontynuacja „starego Xanadu” z lat 90. ubiegłego stulecia, z którym obecny skład łączy osoba perkusisty - Huberta Murawskiego.
Do momentu nagrania materiału promocyjnego w obecnym składzie (Violent Dream - lato 2010) zespół pracował nad swoim brzmieniem i kompozycjami, tworząc jednocześnie swój skład. W Bydgoszczy będzie można usłyszeć ich 20 maja br.. Szczegóły koncertu nie są jeszcze znane...">

Grupa Xanadu, składająca się z bydgoskich i toruńskich muzyków, powstała w maju 2008 roku. Jest to, w pewnym sensie, kontynuacja „starego Xanadu” z lat 90. ubiegłego wieku, z którym obecny skład łączy osoba perkusisty zespołu, czyli właśnie Ciebie – Hubercie. Skąd pomysł na taką reaktywację?

Hubert Murawski: Szkoda mi było takiej fajnej nazwy. A tak na poważnie, to istniał kiedyś zespół o takiej nazwie, w którym miałem przyjemność szlifować swoje umiejętności, jako perkusista. Xanadu w owym czasie grało muzykę, którą zalicza się do tzw. rocka progresywnego, art-rocka, itp. Myślę jednak, że słowo reaktywacja jest nieco przesadzone. Ja bym raczej nazwał to kontynuacją pewnego szczególnie bliskiego mi pomysłu tworzenia takiej gatunkowo muzyki, pod nazwą tamtego projektu. Autorem nazwy dla obu wcieleń Xanadu byłem właśnie ja, dlatego też postanowiłem zabrać tę nazwę ze sobą na bydgoskie podwórko.

No właśnie torunianie i bydgoszczanie razem. Magazyn Kwadrat też łączy dwa miasta. Co sądzicie o wzajemnych, sąsiedzkich animozjach?

Michał ‘Mish’ Jarski: Mieszkałem w Bydgoszczy przez ponad 20 lat, a do Torunia przeprowadziłem się 4,5 roku temu po tym, jak poznałem obecną żonę. Jestem więc przykładem, że po prostu można! Animozje między Bydgoszczą i Toruniem nigdy mnie szczególnie nie dotyczyły. Mam wielu starych znajomych tam i nowych tutaj, i w niczym to nie przeszkadza. Nie widzę powodu, dlaczego Bydgoszcz i Toruń nie mogłyby ściśle współpracować...

Słowo „Xanadu” ma kilka znaczeń. Jest to m.in. mityczna kraina, w której każde zdarzenie jest zapisywane i zapamiętywane, komputerowy hipertekstowy projekt informatyczny, amerykański film fabularny, czy inteligentny domBilla Gatesa. A skąd się wziął Wasz pomysł na właśnie taką nazwę grupy?

H.M.: No i tu Ciebie zaskoczę – nic z tych rzeczy. Byłem pod ogromnym wrażeniem utworu grupy Rush o tym tytule - stąd nazwa. Grupa, jak i utwór przednie, więc polecam, jeśli ktoś nie słyszał ich muzyki...

<!** reklama>

Wasza muzyka określana jest, jako alternatywno-progresywny rock. A Wy, co powiedzielibyście o swojej muzyce komuś, kto nigdy Was nie słyszał?

Mish: Tak skategoryzowani jesteśmy na Myspace, chociaż ja jestem przeciwny nadmiernemu szufladkowaniu. Muzyka, którą gramy charakteryzuje się tym, że czerpie z różnych stylistyk muzycznych. Ktoś, kto nie zna tego, co tworzymy znajdzie tutaj rockowe riffy, nieco metalowego „wygaru”, ale również romantyczne przygrywki, dużo różnych emocji – tych pozytywnych, ale również tych negatywnych.

H.M.: Przede wszystkim, nigdy nie zamykaliśmy się w jednej stylistyce, choćby dlatego, że każdy z nas słucha mnóstwo różnej muzyki.

Często koncertujecie w Toruniu, Bydgoszczy i regionie? Kiedy odbędą się kolejne koncerty w okolicy?

Mish: Na pewno nie gramy tak często, jak byśmy tego chcieli. Tak naprawdę – gramy mało, ale mamy nadzieję, że po wydaniu naszego debiutanckiego albumu to się zmieni. Ostatnio graliśmy w ramach Otwartej Sceny Od Nowy w Toruniu, a najbliższy pewny koncert odbędzie się 20 maja br. w studio koncertowym Radia PiK w Bydgoszczy. Więcej koncertów na chwilę obecną nie przewidziano, ale sytuacja jest dynamiczna. Jesteśmy też otwarci na wszelkie propozycje koncertowe!

Czego mogą się spodziewać słuchacze podczas koncertów? Powera? Energii?

Mish: Szczególnego show, efektów specjalnych jeszcze nie mamy, ale różne pomysły krążą nam po głowach. Energia i power?! Zdecydowanie! Nie gramy muzyki do headbangingu pod sceną, ale tak czy siak – słuchacz nie może przysypiać... Powiem przewrotnie – nie trzeba się bawić, żeby się dobrze bawić. Muzyka może równie dobrze frapować, zmuszać do refleksji. Jeżeli podczas grania ludziom nóżka sama chodzi – to już jest pięknie!

Nagrywacie debiutancki krążek. Powiedzcie o nim kilka słów.

Mish: Debiutancki krążek nagrywany jest w tym samym studio, w którym nagraliśmy dostępne obecnie na portalu Myspace utwory – w bydgoskim MG Studio naszego serdecznego przyjaciela Marcina Grzelli. Jeśli chodzi o kwestię wydania, to trwają pewne rozmowy, ale informację upublicznimy dopiero, gdy będzie to coś pewnego. Nie ma co zapeszać. Bardzo byśmy chcieli, żeby krążek ukazał się jeszcze w tym półroczu i był dostępny w na półkach dobrych sklepów muzycznych. Znajdą się tam utwory dostępne już na Myspace, tj. Miles Away, One Moment i instrumentalny Violent Dream part I oraz zupełnie nowe kompozycje, które można było usłyszeć na żywo w Od Nowie.

H.M.: Jedno możemy zdradzić - będzie na nim 7 kompozycji o bardzo wyrazistym brzmieniu.

A czy obecnie warto nagrywać płyty, skoro i tak większość woli pliki mp3, a muzycy zarabiają na koncertach i chałturach?

Mish: Warto, bez dwóch zdań! Słuchanie muzyki w jakości CD na porządnym sprzęcie w domu jest nieporównywalnie lepsze, aniżeli ze skompresowanych plików mp3. Poza tym – ludzie lubią przejrzeć przygotowaną do płyty okładkę, książeczkę. Osobiście słucham głównie w jakości mp3, ale to ze względów logistycznych – w domu mało przebywam, a za słuchanie biorę się przede wszystkim jadąc samochodem. Czasem jednak lubię wrzucić coś na duże głośniki, nalać sobie szklaneczkę czegoś mocniejszego i delektować się brzmieniem!

H.M.: To fakt, że dzisiaj muzycy zarabiają głównie grając koncerty, ale płyta to dźwiękowa wizytówka zespołu, dlatego jeśli ktoś ma na taki koncert przyjść, to chce wiedzieć, co dana grupa ma mu do zaoferowania. Poza tym, na koncertach te same utwory często brzmią nieco bardziej „siarczyście” i mniej sterylnie, co daje fajnego rockowego kopa.

Skoro mówimy już o kasie... Da się wyżyć z muzykowania? Bo z tego, co wiem to pracujecie gdzieś indziej. A więc muzyka to dla Was hobby, pasja?

Mish: Z muzykowania da się oczywiście wyżyć – popatrzmy chociażby na Metallicę... (śmiech) Jednak na naszym etapie, niestety nie. Muzyka, to jest pasja, hobby, sposób na ucieczkę do innego świata. Dla mnie, to jest coś, bez czego czuję się zagubiony. Przekonałem się o tym, gdy miałem przerwy od grania. Zresztą słyszałem to wielokrotnie: „metalem chleba nie posmarujesz!”.

H.M.: Jest parę grup w naszym kraju, które poprzez swą konsekwencję, pomysłowość i pracowitość zapewniły sobie dochody z tego tytułu. My dziś bylibyśmy usatysfakcjonowani, gdybyśmy chociaż nie musieli do tego dokładać...

Na Myspace napisaliście: Wszystko ewoluuje, tak jak i nasza muzyka, trudno więc przewidzieć, dokąd nas zaprowadzi. A Wy gdzie chcielibyście się znaleźć za 10, 20, 30 lat...?

Mish: Tutaj mogę nawiązać do poprzedniego pytania, w którym pytałaś o kwestie utrzymywania się z grania – za 10, 20, 30 lat chciałbym być nadal na scenie, robiąc to, co kocham, ale żeby jeszcze dawało mi to satysfakcję finansową.

Czy jest jakieś pytanie, którego żaden dziennikarz Wam nie zadał, a Wy chcielibyście je usłyszeć i na nie odpowiedzieć?

Mish: Tak! To jest pytanie: „Na jaki numer konta przelać sześciocyfrową gażę za ostatni koncert?”... (śmiech)

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski