Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śledztwo "Expressu": Bez trudu kupiliśmy w Bydgoszczy dopalacze!

Redakcja
Dzień po kontroli sanepidu nasz reporter bez trudu kupił dopalacze w sklepie przy ulicy Śniadeckich w Bydgoszczy. Punkt znany jest inspektorom, policjantom i prokuraturze. Dzieciom i młodzieży także.

Wtorek, 16 grudnia, godziny popołudniowe. Sklepik przy ulicy Śniadeckich pracuje w najlepsze. Młodzi klienci kręcą się dzisiaj jak w ulu. Mimo że dzień wcześniej wpadła tu kontrola sanepidu, rekwirując podejrzany towar (zabezpieczono ponad 400 opakowań dopalaczy), dzisiaj jest już nowa dostawa.
[break]
Nasz reporter nawet specjalnie nie stara się udawać osoby wtajemniczonej w świat narkotyków.
- Potrzebuję coś na imprezę. Ale coś bardziej wystrzałowego niż te gadżety - zagaja dziennikarz „Expressu”, mrugając okiem do młodej kobiety siedzącej, za szklanymi drzwiami, znajdującymi się wewnątrz sklepu. Z klientami dziewczyna porozumiewa się przez uchylne okienko w drzwiach. Dzisiaj jest bardziej nieufna niż zwykle.
- Nic innego nie mamy - odpala, pokazując sprośne imprezowe upominki zamknięte w gablotkach: sztuczne nosy, słomki zwieńczone miniaturkami męskich narządów, lizaki w podobnej formie, wampirze zęby, ociekające sztuczną krwią itp. Obok niej siedzi za szklaną taflą dużo młodsza towarzyszka i chłopak. Wyglądają na spiętych. Lustrują naszego dziennikarza. Mimo że początkowo rozmowa się nie klei, w końcu jednak dochodzimy do porozumienia.
- Chciałbym coś do palenia - nie poddaje się reporter. Dziewczyna żartuje, że może poczęstować papierosem, ale po chwili lody zostają przełamane.

- Mamy rozpałki do pieca - proponuje wreszcie, a my dobrze odczytujemy zaszyfrowaną informację i przyjmujemy ofertę. Jest też proszek zmieniający kolor piasku, ale kosztuje aż 40 złotych. Wychodzimy ze sklepu z dwoma woreczkami zawierającymi rozpałkę do pieca koloru białego i czarnego (koszt całości 25 zł) oraz kolorową instrukcją obsługi. W formie komiksu jest w niej pokazane, co należy zrobić z proszkiem, rozpałką i „Cząstką Boga” (tego towaru chwilowo nie było w sklepie) - pomieszać z piaskiem, wrzucić do ognia itp. Na opakowaniach produktu jest napisane, że nie nadaje się on do spożycia.
Podobne opakowania znaleziono przy Adamie G., 21-letnim studencie wychowania fizycznego UKW w Bydgoszczy, który tydzień temu umierał na rękach przyjaciół na starówce. Prokuratura próbuje ustalić, gdzie znalezione przy zmarłym środki odurzające zostały zakupione, jaki był ich skład i jaki miały związek związek ze śmiercią młodego człowieka.
- Sklep przy Śniadeckich kontrolujemy od lipca 2012 roku. Mimo że prawie za każdym razem znajdujemy niedozwolone substancje psychoaktywne, nie możemy go zamknąć, bo prowadzone są tam zawsze równolegle dwie działalności. Jedna z nich dotyczy sprzedaży upominków, a druga dopalaczy - mówi Renata Zborowska-Dobosz z bydgoskiego sanepidu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!