https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Słabo kumkamy

Jarosław Reszka
W redakcji co miesiąc wieszam na ścianie tabelę. Podzielona jest na rubryki z nazwami tematów, którymi zajmują się reporterzy: edukacja, zdrowie, kultura itp. Codziennie, niczym kelner w czeskiej piwiarni, stawiam w tabeli kreski oznaczające artykuły w „Expressie” na dany temat. Ciekaw jestem, czy zgadną Państwo, w której rubryce w 2009 roku kresek nastawiałem najwięcej.

<!** Image 2 align=right alt="Image 141383" sub="12 kilometrów porządnej drogi - czyli część obwodnicy miasta pomiędzy
Stryszkiem a Białymi Błotami - oddano do użytku pół roku przed terminem / Fot. Miłosz Sałaciński">W redakcji co miesiąc wieszam
na ścianie tabelę.
Podzielona jest na rubryki
z nazwami tematów, którymi
zajmują się reporterzy: edukacja,
zdrowie, kultura itp. Codziennie,
niczym kelner w czeskiej piwiarni,
stawiam w tabeli kreski oznaczające
artykuły w „Expressie” na dany
temat. Ciekaw jestem, czy zgadną
Państwo, w której rubryce w 2009
roku kresek nastawiałem najwięcej.
Raz, dwa, trzy... transport i komunikacja.
Sądzę, że nie jest to przypadek
ani mania prześladowcza szefa
bydgoskiej redakcji (czyli mnie).
Nasze miasto wciąż jest upiornym
miejscem do jeżdżenia. W przeciwieństwie
do np. konurbacji górnośląskiej,
która kiedyś była znacznie
większym koszmarem. Była. Dziś
prawie trzy miliony Ślązaków w 31
miastach, z których 14 ma ponad 75
tysięcy mieszkańców, przemieszcza
się bez codziennych dramatów.
Zastanawiam się, ile milionów złotych
musiano tam wpompować nie
tylko w drogową infrastrukturę, by
koszmar zniknął. Metropolia bydgoska
albo bydgosko-toruńska - jeśli
powstanie - w żadnej z branych
pod uwagę wersji nie będzie liczyła
nawet czwartej części mieszkańców
konurbacji górnośląskiej. Dzisiejsza
Bydgoszcz z „obwarzankiem”, czyli
gminami sąsiadującymi z miastem,
to mniej niż pół miliona dusz. Dusz,
niestety, wyjących w korkach głośniej
niż dusze ślązacze.

<!** reklama>Nic nie zapowiada, by w najbliższym
czasie dyktatorską władzę
w Polsce przejął jakiś bydgoski
Edward Gierek. Trudno zatem liczyć
na uprzywilejowaną pozycję i
szybką ścieżkę przepływu unijnych
euro - najskuteczniejszych dopalaczy
drogowych inwestycji. W walce
z korkami liczy się każda poszerzona
i wygładzona ulica, jednak
o komforcie jazdy decydują przede
wszystkim duże, kluczowe, a więc i
najdroższe budowy. W kończącym
się roku w obrębie wirtualnej metropolii
bydgoskiej (zawszeć to ładnie
brzmi) dopatrzyłem się raptem
jednej takiej. To część obwodnicy
miasta pomiędzy Stryszkiem a Białymi
Błotami. Tam rzeczywiście od
kilkunastu dni śmiga się po górnośląsku.
12 kilometrów porządnej
drogi oddano do użytku pół roku
przed terminem. I nawet jeśli w tym
„wyprzedzaniu historii” jest trochę
propagandowej piany (prace w tym
miejscu będą się toczyć długo jeszcze),
to bywalcy południowo-zachodniej
części bydgoskiego „obwarzanka”
już zdążyli docenić zalety
nowej drogi.

Dobra wróżba, jaką było przedterminowe
oddanie odcinka Stryszek -
Białe Błota, paradoksalnie splotła się
ze złą wróżbą. Ostrzega ona, że historia
może doganiać te 12 nowych
kilometrów bardzo długo. Największy,
moim zdaniem, drogowy zawód
kończącego się roku to powolne
rozwiewanie się wizji ekspresowej
trasy S5 na piłkarskie Euro 2012.
Ekologiczny poemat o męczeństwie
kumaka nizinnego powinien trafić
do kroniki Bydgoszczy. Serio. Jest to
poemat wyjątkowo pedagogiczny.
Uczy, jak wyższe i ogólnie słuszne
racje łatwo wykorzystać do manipulacji.
Przypomnę, że w wersji upowszechnianej
po przyznaniu Polsce
i Ukrainie organizacji futbolowych
mistrzostw Europy Bydgoszcz miała
dorobić się aż dwóch funkcjonalnych
szlaków - S10 (pomiędzy
Płońskiem, Toruniem i Szczecinem)
oraz wspomnianej S5 (od Wrocławia
przez Poznań do autostrady A1
za Świeciem). Z marzeniami o szybkiej
budowie S10 pożegnaliśmy się
szybciej. Trafiła ona do planów rezerwowych,
a więc takich, o których
realizacji obecnie nawet nie ma co
marzyć. W tym roku natomiast rozstaliśmy
się z marzeniami o S5. Inżynierowie
umysłów odpowiedzialność
za ślimacze tempo procesów
decyzyjnych próbowali najpierw
zrzucić na prezydenta Dombrowicza,
który nie chciał się zgodzić na
to, by ekspresówka ominęła Bydgoszcz.
Ostatecznie jednak wielką
budowę w oficjalnej wersji rozłożył
nie prezydent, lecz żaba, której auta
pokrzyżowałyby małżeńskie plany.
O ludziach regularnie rozjeżdżanych
na żabi skrzek na wertepach,
dla czarnego humoru zwanych drogami
krajowymi, proekologiczni
urzędnicy z Warszawy nie wspominają.
Widać zbyt grzecznie i cicho
do nich kumkamy.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski