Przykro nam z powodu tej sytuacji - powiedziała na konferencji prasowej przedstawicielka upadłego wczoraj Biura Podróży Sky Club. Gorszych słów chyba nie można było dobrać, zważywszy na sytuację wielu tysięcy ludzi (nie tylko tych szacowanych 5 tysięcy, pozostających jeszcze za granicą, ale i tych, którzy wpłacili pieniądze na planowane wczasy, ale są na końcu kolejki do ich odzyskania).
<!** reklama>
Trudno wyobrazić sobie dyskomfort nieszczęsnych urlopowiczów. Rzadko dla kogo wczasy w ciepłych krajach są wydatkiem ponoszonym od ręki, zwykle zbiera się na taką przyjemność bardzo długo. I jedzie się do greckiego czy hiszpańskiego kurortu na wyczekany wypoczynek, a z powodu czyjegoś cynizmu, wyciągania od ludzi kasy na oślep, z dnia na dzień, z życzliwie traktowanego gościa stajesz się kimś bezpardonowo wyrzucanym na hotelowy bruk czy koczującym na lotnisku. Albo odliczasz dni, bo zapłaciłeś za zbliżający się wyjazd marzeń 4 czy 8 tysięcy, a ktoś teraz mówi, że mu przykro, ale w te wakacje nie będzie cię już stać nawet na Zalew Koronowski.
O pewnym braku racjonalności można mówić u tych, którzy zapłacili Triadzie (Sky Clubowi) niedawno, mimo że już od kilku miesięcy mówiło się i pisało (także w „Expressie”) o przewidywanym upadku tego dużego biura. Coraz więcej takich spektakularnych krachów w tej branży (w u.br. - Orbis Travel). To może zachwiać zaufaniem do pozostałych. Niestety.