Ochrona w galerii handlowej oskarżyła pana Grzegorza o próbę kradzieży deski klozetowej. Zatrzymano go na miejscu zdarzenia w chwili, gdy każdy wolałby zostać sam.
- Jestem zbulwersowany zdarzeniem, które spotkało mnie pod koniec czerwca w „Drukarni”, a dokładniej w toalecie, z której korzystałem - mówi nam nasz Czytelnik, pan Grzegorz (nazwisko do wiadomości redakcji). - Kiedy załatwiałem potrzebę fizjologiczną, niespodziewanie do mojej zamkniętej kabiny wtargnął mężczyzna. Okazało się, że był to detektyw sklepowy, który po chwili przyszedł z ochroną. Oskarżyli mnie o kradzież deski klozetowej. Dowodem na to miała być odkręcona 4,5 mm śrubka z tej deski. Wezwano policję, zostałem zatrzymany i przewieziono mnie na komisariat, gdzie spędziłem ponad 8 godzin. Zostałem potraktowany jak bandyta. Szczytem bezczelności było dla mnie to, że obca osoba otworzyła kabinę, która była zajęta. Została naruszona moja prywatność, nie było podstaw do takiego zachowania - nie kryje rozgoryczenia pan Grzegorz.
<!** reklama>
Bydgoska policja faktycznie odnotowała podobną interwencję, ale informacje o niej, podobno z powodu sporego ładunku humoru, nie znalazły się w codziennych biuletynach. - Mogę potwierdzić, że otrzymaliśmy takie zgłoszenie. Jednak wersja pracowników galerii różniła się od przedstawionej przez zatrzymanego, mówiono między innymi, że deskę klozetową osoba ta już miała spakowaną - mówi Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego KWP.
Pracownikom „Drukarni” sytuacja nie wydaje się śmieszna. Z informacji zebranych przez nich wynika, że złapana osoba już wcześniej miała problemy z kradzieżami i rozbojami, a mężczyznę śledzono, bo w jego ręku widziano śrubokręt, rzecz raczej zbędną przy robieniu zakupów.
- Policja zabezpieczyła narzędzia, odnalezione przy podejrzanej osobie. Z naszej strony możemy potwierdzić, że podobne kradzieże miały miejsce w przeszłości, a omawiane zdarzenie zostało wykryte zupełnie przypadkowo podczas prac naprawczych naszego serwisu technicznego. Chcemy, aby nasi klienci i najemcy czuli się bezpiecznie w Domu Mody Drukarnia, dlatego nie bagatelizujemy aktów wandalizmu i nawet drobnych kradzieży na terenie naszego centrum - przekazała ‚Expressowi” Dorota Piątek, p.o. dyrektora Domu Mody Drukarnia.
„Drukarnia” wyceniła deskę na 350 złotych. Kradzież na taką sumę jest już przestępstwem, zagrożonym 5 latami więzienia.