Zobacz galerię: [zdjęcia] Tragiczny wypadek w Mąkowarsku
26 lipca 2011 r. wieczorem w Mąkowarsku Andrzej Z., kierując mitsubishi outlanderem, potrącił jadącego motocyklem MZ Błażeja S. Mężczyzna zginął na miejscu.
Oskarżony odjechał z miejsca wypadku, porzucił auto w Buszkowie i poszedł na najbliższy przystanek autobusowy. Tam zatrzymała go policja. Mężczyzna podobno był pijany - tak wykazało przeprowadzone wówczas badanie alkomatem.
Na jego korzyść
Lekarza z Człuchowa oskarżono o spowodowanie śmiertelnego wypadku, ucieczkę z jego miejsca oraz kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości.
We wcześniejszych wyrokach sąd uznawał jednak, że fakt, iż oskarżony mógł pić alkohol przed wypadkiem, to tylko poszlaki. A zgodnie z polskim prawem jakiekolwiek wątpliwości działają na korzyść oskarżonego.
Lekarz już dwa razy był skazywany, ale obrońca wnosił apelację, udowadniając, że to motocyklista jechał po pijanemu, bez uprawnień i bez kasku, więc jego wina jest większa. Prokuratura podkreślała z kolei, że lekarz uciekł z miejsca wypadku, co jest także sprzeniewierzeniem się „przysiędze Hipokratesa”.
Płaci matce ofiary
Sąd wczoraj uznał, że karą adekwatną do czynu są trzy lata więzienia. Na korzyść Andrzeja Z. działały dobre opinie środowiska i fakt, że nie był karany. Dodatkowo sąd podkreślał, że brał pod uwagę fakt, iż od momentu wypadku oskarżony co miesiąc wypłaca matce ofiary wypadku pieniądze, pomagając jej ponosić koszty utrzymania.
Matka ofiary nie do końca była zadowolona z wyroku, wspominając, że Andrzej Z. odwiedzał ją i obiecywał większą pomoc. - Powinien iść siedzieć na tyle, co mój syn nie żyje - stwierdziła.ą