Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skazani na... haracz

Grażyna Ostropolska
- Jak mamy się bronić przed gangsterami, skoro to miasto rzuca nas w ich szpony? - pytają rozgoryczone właścicielki budek ze zniczami i kwiatami przy cmentarzu Nowofarnym.

- Jak mamy się bronić przed gangsterami, skoro to miasto rzuca nas w ich szpony? - pytają rozgoryczone właścicielki budek ze zniczami i kwiatami przy cmentarzu Nowofarnym. 

<!** Image 3 align=none alt="Image 194104" sub="Jedna ze zdemolowanych budki ze zniczami przy cmentarzu na ulicy Artyleryjskiej [Fot.: archiwum / Tymon Markowski">Trzy tygodnie temu u zbiegu ulic: Artyleryjskiej i Zaświat doszło do demolki. Zbiry rozwaliły młotami rolety i potłukły znicze w siedmiu przycmentarnych sklepikach. Handlowcy nie mieli wątpliwości, że była to robota na zlecenie. Odmówili płacenia haraczu za tzw. ochronę budek recydywistom o pseudonimach: „Mycha” i „Sznur”, więc ci ukarali handlarzy za krnąbrność.

<!** reklama>

Pisaliśmy o tym szczegółowo 13 lipca w publikacji „Haracz, groźby i demolka”.

Wydawało się wtedy, że policja dostała przestępców na talerzu, bo handlowcy nie kryli, komu wręczali haracz i jak im grożono. Tymczasem...

- Nikogo nie zatrzymano, a policja nadal prowadzi dochodzenie w tej sprawie - poinformował nas wczoraj rzecznik bydgoskiej KMP Maciej Daszkiewicz.

Nieuchwytni

Podobno policjanci mają problem z przekonaniem poszkodowanych, by zeznawali do protokołu na okoliczność kierowanych do nich gróźb karalnych, zaś „Mychy” ani „Sznura” odnaleźć nie potrafią. To dziwne, bo wystarczy nastawić przy cmentarzu ucha, by usłyszeć, gdzie się ci recydywiści ukrywają. Jeden z nich skutecznie zastrasza handlujące przy cmentarzu panie, pojawiając się o świcie lub wieczorem przed ich domami, więc nic dziwnego, że w kontaktach z policją nie są rozmowne.

- Tylko patrzeć, jak policja dochodzenie umorzy, a gangsterzy tu wrócą - prognozują poszkodowani. Przypominają, że tak właśnie zakończyło się śledztwo w sprawie ubiegłorocznego podpalenia bud na targowisku przy ul. Czerkaskiej. - Tam też było wiadomo, na czyje zlecenie to zrobiono, ale policja nic nie zrobiła, by tego dowieść - wspominają handlowcy.

Większość sprzedających znicze i kwiaty to kobiety, którym trudno zmierzyć się z przestępcami. Płaciły im haracz (140 zł tygodniowo), by mieć spokój. - Próbowałyśmy zatrudnić legalną agencję ochrony, ale wszystkie nam odmawiały, bo miasto nie doprowadziło nam prądu i monitoring tego miejsca jest niemożliwy, a to wystawia nas na łup gangsterów, żyjących z haraczy - żalą się poszkodowane kobiety.

Miasto swoje dostaje

Są rozgoryczone, bo sporo tu zainwestowały. - Wydział Administracji Budowlanej UM kazał nam zbudować budki według określonego projektu, jednakowo je wyposażyć i założyć rolety. Na nasz koszt położono kostkę brukową, płacimy po kilkaset złotych dzierżawy za grunt Zarządu Dróg Miejskich - wyliczają i pytają: - Czy tak trudno doprowadzić tu prąd lub podłączyć nas do miejskiego monitoringu?

Tuż po zniszczeniu bud, zatelefonowali do zarządu dróg, prosząc by zapewniono im monitoring, bo na wydzierżawionym terenie nie czują się bezpiecznie. - To nie nasza sprawa tylko policji, usłyszałem - wspomina jeden z handlarzy. Policja w sprawie monitoringu też nie czuła się kompetentna, więc skierowała poszkodowanych do Wydziału Zarządzania Kryzysowego UM.

- W tym miejscu nie ma światłowodu, więc nie ma możliwości ustawienia kamer i podłączenia ul. Zaświat do miejskiego monitoringu, a radiowy system sterowania też się tu nie sprawdzi ze względu na niekorzystne ukształtowanie terenu - informuje Adam Ferek, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego UM i dodaje: - Miasto buduje światłowody, ale głównie na potrzeby placówek oświatowych i miejskich jednostek organizacyjnych.

Na pytanie, jak miasto zamierza zapewnić bezpieczeństwo kobietom handlującym pod cmentarzem Nowofarnym Adam Ferek odpowiada: - To pytanie nie do mnie, tylko do zarządu dróg, który wydzierżawia teren handlującym.

Niewygodny problem

I tu kółko się zamyka... Zamyka się też dyrekcja Zarządu Dróg Miejskich. Przed dziennikarzami, bo od ponad tygodnia unika z nami rozmowy. I przed dzierżawcami, bo z nimi też nikt z miejskiej spółki porozmawiać nie chce. - Mają nas gdzieś i skazują na płacenie haraczu gangsterom! - kwitują handlowcy

Sytuację ratuje rzecznik ZDM Krzysztof Kosiedowski. Wraca z urlopu i deklaruje: - Musimy tym kobietom pomóc. Za słowami idą czyny, czyli instrukcja, co sprzedawcy spod cmentarza mają zrobić. - Handlowcy muszą złożyć w ENEI wniosek o wydanie warunków na wykonanie przyłączy energetycznych do ich budek, a gdy je otrzymają, ZDM wyda zezwolenie na umieszczenie ich w pasie drogi i będzie po kłopocie - mówi rzecznik.

Konkluzja nasuwa się sama: odrobina dobrej woli i można ludziom pomóc, nie uciekając się do urzędniczej spychologii.

Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!