- To było nasze zdecydowanie najgorsze spotkanie w tym sezonie - mówił po meczu Paweł Wiekiera, kapitan Astorii.
<!** Image 2 align=left alt="Image 18864" >Dość nieoczekiwanie spotkanie w podstawowym składzie rozpoczął w dalszym ciągu kontuzjowany Kristjan Ecegović. Jednak już po kilku minutach zmagający się z bólami pleców Chorwat został zastąpiony przez Clyde’a Ellisa.
Amerykanin spisał się dużo lepiej, ale to było za mało na dobrze dysponowanych graczy podkoszowych tarnowskiej ekipy: Wojciecha Żurawskiego i Grega Morgana. Jednak zdobycze punktowe rywali nie byłyby możliwe, gdyby nie świetne podania serbskiego rozgrywającego Bojana Malesevicia (18 asyst).
W drużynie przyjezdnych bardzo skutecznie grał były zawodnik Astorii (sezon 2003/04) - Wojciech Majchrzak. Popularny „Maja” w kluczowych momentach dziurawił kosz miejscowych niemiłosiernie (6/12 za 2, 5/9 za 3).
Na minutę przed końcem meczu, kiedy wynik był już w zasadzie rozstrzygnięty, publiczność zaczęła już opuszczać halę „Łuczniczka”.
- Serb wygląda jak pokraka, ale na parkiecie udowodnił, że jest bardzo dobrym koszykarzem - mówił Jerzy Chudeusz, trener Astorii. - Malesevicia próbowało pilnować aż 4 zawodników, ale żaden nie był w stanie go powstrzymać. Teraz nie mamy co kalkulować, tylko musimy zmobilizować się i lepiej zagrać w kolejnych spotkaniach. Przecież wciąż bijemy się o play-off.
- Walczyliśmy twardo w obronie i właśnie z tego wynikały później składne akcje, po których zdobywaliśmy łatwe punkty - powiedział Bojan Malesević. - Dla nas każdy mecz jest o życie, bo cały czas mamy nadzieję na grę w play-off. Z wyliczeń wynika, że powinniśmy wygrać wszystkie spotkania do końca rundy zasadniczej. Jednak i to moźe byc zbyt mało. Mimo tego w każdym meczu dajemy z siebie wszystko.