Nie ustają kontrowersje związane z ostatnią akcją spotkania, gdy sędzia nie uznał gola na 2:1 strzelonego przez Jakuba Błaszczykowskiego.
<!** reklama>Była 94. minuta piątkowego meczu. Piłkę po prawej stronie wywalczył Robert Lewandowski. Kiedy zagrał futbolówkę w pole karne, powstało spore zamieszanie.
W pewnym momencie o piłkę walczyli w powietrzu Łukasz Szukała i bramkarz Czarnogórców. W chwili, gdy nasz zawodnik dotykał futbolówki, linię spalonego wyznaczał golkiper gości. Dlaczego? Bo był przedostatnim graczem Czarnogóry stojącym od linii końcowej (ten moment na zdjęciu).
<!** Image 3 align=none alt="Image 219805" >
Sędzia słusznie odgwizdał spalonego Adriana Mierzejewskiego. Wyobraźmy sobie, że w sytuacji na zdjęciu, pozycjami zamieniają się bramkarz Czarnogóry i obrońca stojący przy słupku, obok Mierzejewskiego. Wtedy nikt z nas nie miałby wątpliwości, że jest ofsajd.
Całe zamieszanie wynika z tego, że przyzwyczajeni jesteśmy do „klasycznego spalonego”, gdy bramkarz jest ostatnim graczem drużyny broniącej. Teraz tę rolę przejął obrońca.