Sardynki w puszce i wczorajsza wóda [KOMENTARZ]

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/walenczykowska_hanna.jpg" >Każdy pomysł promujący korzystanie z komunikacji miejskiej jest dobry. Także ten zakładający ulgi, które można byłoby stosować w czasie weekendów. Przeciwnicy takiego rozwiązania od razu bonifikaty przeliczą na złotówki, które nie wpłyną do miejskiej kasy, i powiedzą, że nas na to nie stać.

Uważam, że nie stać nas na ciągłe remontowanie ulic, budowanie nowych oraz wznoszenie parkingów. Nie stać nas także na usuwanie skutków systematycznie rosnącej liczby poruszających się po mieście pojazdów. Jeden z nich, którego szczególnie nie lubię, jest wynikiem wysokiego stężenia spalin w powietrzu. Wystarczy przejść Gdańską, Dworcową, Królowej Jadwigi i zobaczyć, jak wyglądają niedawno odremontowane kamienice. Praktycznie należałoby odnowić ich elewacje. <!** reklama>

Czarnych, lepkich nalotów na ścianach estetycznymi nazwać nie można. Przyznaję, mnie też denerwują puste tramwaje i autobusy. Wierzę jednak, że zapowiadane zmiany w systemie nie spowodują tego, że powrócimy do czasów, kiedy bydgoszczanie jeździli tramwajami i autobusami upchani jak sardynki w puszce. Po pierwsze dlatego, że każdy człowiek, przy którym obca osoba stoi bliżej niż metr, czuje się skrępowany.

Po drugie dlatego, że nie wszyscy korzystający z komunikacji wiedzą, co to jest mydło i proszek do prania. Jeśli do zapachu brudnego ciała i ciuchów dorzuci się szczyptę smrodu wczorajszej wódy i dzisiejszych najgorszej jakości papierosów to... dojazd do kolejnego przystanku okaże się prawdziwą męczarnią. Poza tym, wakacje się kończą. Za dwa tygodnie MZK nie będą już wozić tak wiele powietrza.