Właściciele pewnego mieszkania na Kapuściskach za wszelką ceną próbują pozbyć się chorej kobiety. Pani Elżbieta od 4 lat czeka na socjal.
<!** Image 2 align=right alt="Image 149330" sub="Jerzy Puciata pokazuje, co zrobili mężczyźni nasłani przez właścicieli mieszkania na Kapuściskach Fot. Dariusz Bloch">W jednym z bloków na Kapuściskach mieszka pani Elżbieta.
- Jest pod stałą opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i lekarzy. Żyje z zasiłku. Gdyby nie sąsiedzi, umarłaby z głody, bo przecież z tych 400 złotych, które dostaje musi jeszcze zapłacić za leki - tłumaczy Jerzy Puciata, artysta plastyk, który wiedząc w jak trudnej sytuacji znalazła się pani Elżbieta (jedna z sąsiadek), postanowił powołać komitet. Członkowie grupy pomagają jej i chronią przed „wizytami” właścicieli mieszkania.
- Mieszkanie jest rzeczywiście ich własnością, ale wyrok sądu chroni panią Elżbietę. Sąsiadka ma otrzymać lokal socjalny i do tego czasu nie wolno jej wyrzucić - wyjaśnia Jerzy Puciata. - Właściciele, niestety, psychicznie znęcają się nad nią. Zameldowali w mieszkaniu jakiegoś faceta. Wywieźli jej rzeczy. Wystawili drzwi, zerwali płytki w korytarzu i kuchni.
Do mieszkania pani Elżbiety wchodzi się z oddzielonego od klatki schodowej wahadłowymi drzwiami ciemnego korytarza. W przedpokoju na podłodze beton. Po kafelkach pozostały tylko ślady. Zamiast drzwi do kuchni i łazienki są poobijane framugi. W kuchni stoi stary stół, a w pokoju łóżko, dwa krzesła, stary fotel i lodówka.
<!** reklama>- Dwóch rosłych mężczyzn rozkuwało futryny, potem zabrali sąsiadce meble, chcieli wynieść nawet lodówkę. Gdyby nie my, kobieta nie miałyby nawet na czym spać - twierdzi Jerzy Puciata.
- Tu mam wszystkie dokumenty, od wyroku sądu , który mnie chroni minęły 4 lata - dodaje pani Elżbieta otwierając szarą teczkę. - Boję się, kiedy właściciele przychodzą. Otwieram im drzwi. Oni robią, co im się podoba. W kwietniu skuli kafelki...
Pani Elżbieta dokumentuje wszystkie wizyty. W sierpniu ub. r. zanotowała: - Właścicielka z dwoma mężczyznami pod moją nieobecność wyłamuje zamek w drzwiach. 14 sierpnia informuje mnie, że mam być spakowana, bo zostanę przewieziona do wynajętego pokoju, a moje meble zostaną przewiezione do kantorka. Adres nieznany. Wezwałam policję... Właścicielka włamuje się do mieszkania, spisuje wszystkie moje rzeczy... pakuje je. Mówi, że wynajęła pokój na Osowej Górze, mam się tam przenieść na czas remontu, który jest konieczny. Mężczyźni wynoszą meble. Potem przywozi mi klucz do garażu, w którym znajdują się moje rzeczy...
Pani Elżbieta złożyła doniesienie, ale bydgoscy prokuratorzy umorzyli postępowanie, bo w postępowaniu właścicieli nie dopatrzyli się znamion przestępstwa. Niebawem, na ten sam temat wypowie się bydgoski sąd. Zanim to jednak nastąpi...
- Mamy nadzieję, że nasze starania nie pójdą na marne, że miasto wywiąże się z obietnicy i w trybie pilnym przydzieli jej mieszkanie - mówi Jerzy Puciata.
W Bydgoszczy na przydział lokalu socjalnego czeka 1000 rodzin. Pani Elżbieta teoretycznie nie musiałaby czekać.
- Mamy zgodę na przyspieszenie - potwierdza Magdalena Marszałek, rzecznik ADM. - Dysponujemy tylko lokalami znajdującymi się w budynkach, w których mieszkają rodziny patologiczne. Tam nie możemy pani Elżbiety przenieść. Nie chcemy jej skrzywdzić. Dostanie pierwszy lokal socjalny, który się zwolni.
Z właścicielami nie udało nam się skontaktować - mieszkają poza Bydgoszczą.