W przyszłym tygodniu Parlament Europejski głosował będzie wprowadzenie nowych przepisów dotyczących samochodów. W ich myśl przegląd techniczny będzie szedł za autem również przez granicę. Co oznacza to dla polskich kierowców i armii ludzi, często pracujących nad przywracaniem powypadkowych wraków do życia?
[break]
Samochód po wypadku, np. w Niemczech, który nie uzyska nowego przeglądu, nie będzie mógł być zarejestrowany w Polsce. Perspektywy dla warsztatów naprawiających takie auta rysują się więc w czarnych barwach.
Kryzys odciska piętno na polskich kierowcach i ich pojazdach.
Nasze auta się starzeją
W ciągu ostatnich trzech lat liczba samochodów zarejestrowanych w Bydgoszczy wzrosła. Niestety, wzrósł również średni wiek auta. W 2010 roku na niemal 170 tys. bydgoskich osobówek 87 tys. miało poniżej 10 lat. Trzy lata później aut osobowych było niemal 180 tys., z czego 77 tys. nie przekroczyło 10 lat. Udział aut starszych rośnie szybko. - Duża część rejestrowanych samochodów ma dziesięć i więcej lat - mówi Waldemar Winter, dyrektor Wydziału Uprawnień Komunikacyjnych Urzędu Miasta Bydgoszczy.
- To pojazdy, które na rynkach zachodnich znacząco straciły na wartości i właściciele chętnie się ich pozbywają.
Co gorsza, część z młodszych roczników importowanych do Polski to samochody powypadkowe. W krajach, gdzie rygorystycznie podchodzi się do kwestii bezpieczeństwa, ich naprawa zwyczajnie by się nie opłacała. Korzystają z tego tysiące polskich warsztatów, specjalizujących się w reanimacji takich rozbitków. Jeżeli Parlament Europejski przyjmie nowe regulacje, poważnie uszkodzone auta, których nie zarejestruje się np. w Niemczech, nie zarejestruje się i u nas. Przepływowi informacji o samochodach w ramach Unii służyć ma używany już dzisiaj system EUCARIS, stanowiący bazę informacji o samochodach i prawach jazdy.
Jak wpłynie to na rynek samochodowy w Polsce?
Koniec dla tysięcy
Piotr Kulej, prowadzący niewielki warsztat auto-mechaniczny, nie ma złudzeń. - Po pierwsze, branża straciłaby rocznie setki tysięcy aut, które są naprawiane i sprzedawane - wylicza. - Po drugie: po kilku, kilkunastu latach w sposób naturalny obniży się wiek i polepszy stan techniczny używanych samochodów. To byłby koniec dla tysięcy warsztatów i bezrobocie dla armii ludzi pracujących dziś w branży.
- W perspektywie najbliższych lat oczekiwać moglibyśmy poprawy stanu bezpieczeństwa na drogach - mówi „Expressowi Bydgoskiemu” bez wahania Marcin Matelski, policjant z bydgoskiej drogówki. - Wiele z kontrolowanych przez nas aut ma - powiem delikatnie - widoczną gołym okiem bogatą przeszłość. Co z tego, kiedy trafiają na ulice z ważnym przeglądem? Nowe przepisy stopniowo poprawiałyby stan samochodów na drogach.
Głosowanie zaplanowano na najbliższą środę, a później czas na wdrożenie przepisów w krajach unijnych.