Sam sobie to przetłumacz

O tym, że znajomość języków obcych jest dziś kluczowa nie tylko na rynku pracy, ale również (a wręcz przede wszystkim) umożliwia poruszanie się człowieka we współczesnym świecie, mówić dziś nawet nie wypada.

Młodzi ludzie, pytani o władanie językami innymi niż ojczysty, często nawet nie wspominają już o angielskim, uważając to za oczywistą umiejętność (a to, że przy tym miewają czasami kłopoty z polskim, to już inna sprawa). Dziś nierzadko na dobrym poziomie operują dodatkowo niemieckim, francuskim, a nawet (znowu) rosyjskim. W tym kierunku idą zresztą szkolne programy nauczania, więc to też już nic dziwnego.

<!** reklama>

Tym poważniejsze zadanie stoi przed lektorami i szkołami języków obcych. Ta nauka to, z jednej strony, ciągle gorący towar, z drugiej - rośnie liczba jego sprzedawców. Jest więc w czym i kim wybierać, jest na co zwracać uwagę.

Tym bardziej że ta wartościowa lekcja ma swoją często wysoką cenę. Jeśli idzie za nią wyśmienita jakość - warto zapłacić. Ale każdą ofertę nauczania języków obcych trzeba czytać (po polsku) ze zrozumieniem. O wszystko dokładnie pytać, wszystko porównać, zasięgać... języka u innych.

Czy ta szkoła, ten nauczyciel spełnią moje potrzeby? Czy będą efektywnie uczyć ważnych dla mnie umiejętności? Czy ulotki reklamowe oddają prawdę o liczebności grup i organizacji kursu?... Dziś nikt już nie chodzi raczej „na języki”, żeby odhaczyć swoją obecność na lekcji. Wydatki na lektoraty są zwykle ważnym punktem domowego budżetu. I szkoda go na to, by na językowych spotkaniach było tylko miło i efektownie, a nie efektywnie.