- Dzień sprawiedliwości wreszcie nastąpił - ogłosił w social mediach Karol Słowiński, działacz Komitetu Obrony demokracji z Bydgoszczy. - To jest druga sprawa z mojego pozwu przeciwko skandaliście z obozu PiS zakończona wyrokiem skazującym w drugiej instancji.
Chodzi o postanowienie Sądu Apelacyjnego w Gdańsku w związku ze zdarzeniem, do którego miało dojść we wrześniu 2018 roku. To wtedy w Filharmonii Pomorskiej odbywał się partyjny wiec PiS z udziałem Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego. Przed budynkiem z kolei pikietowali przedstawiciele opozycji, w większości działacze bydgoskiego KOD-u, w tym Karol Słowiński.
Finał sprawy z megafonem
Według Dzakanowskiego, Karol Słowiński, który miał przy sobie megafon, miał uderzyć go urządzeniem w twarz. Radny miasta udał się później do lekarza i zgłosił sprawę policji. Działacz KOD-u twierdził z kolei, że to Dzakanowski napierał na niego, próbując prowokować. Potem, podczas sesji rady miasta polityk prawicy nazwał Słowińskiego kłamcą i chuliganem. Ten pozwał go za to w sądzie.
Pierwszy wyrok, przyznający rację działaczowi KOD, zapadł w bydgoskim sądzie w 2023 roku. Dzakanowski miał publicznie przeprosić Słowińskiego. Ostatnie rozstrzygnięcie jest zatem drugim wyrokiem w tej sprawie.
- Sąd Apelacyjny w Gdańsku wydał wyrok w sprawie z mojego powództwa przeciwko radnemu Bogdanowi Dzakanowskiemu - komentuje Słowiński. - Sąd uznał wypowiedzi Dzakanowskiego wobec mnie za kłamliwe, nakazał mu przeprosić mnie, zapłacić koszta sądowe, koszta mojego pełnomocnika prawnego i co mnie cieszy, wpłacić 500 zł na konto KOD. Te pieniądze przeznaczymy na Obywatelską Kontrolę Wyborów (OKW).
"Hydra nękająca życie publiczne"
Prezentuje na FB treść przeprosin, które przegrany musi przesłać do Rady Miasta.
"Chciałbym oświadczyć, iż całkowicie nieprawdziwe były sformułowane przeze mnie w dniu 11 października 2019 r. na sesji Rady Miasta Bydgoszczy, jak też podnoszone przeze mnie wcześniej zarzuty, jakoby Pan Jan Karol Słowiński pobił mnie bądź w jakikolwiek inny sposób naruszył moją nietykalność cielesną. Niniejszym pragnę przeprosić Pana Jana Karola Słowińskiego za moje kłamliwe stwierdzenia i wyrazić ubolewanie z powodu mego bezprawnego zachowania”.
Sprawę skomentował w sieci również adw. Michał Bukowiński, który od początku postępowania reprezentował Karola Słowińskiego: "Hydra nękająca nasze życie publiczne ma wiele głów: złodziejstwa, populizmu, korupcji, niekompetencji. Tym razem udało się ukrócić głowę kłamstwa i pomówienia. Wyrazy szacunku dla Karola Słowińskiego, który nie odpuścił. Cieszę się, że mogłem pomóc".
Co na to Bogdan Dzakanowski? Próbowaliśmy się z nim skontaktować w sprawie komentarza, ale odpowiedział, że przebywa w szpitalu.
W tle historia z banerem KOD-u
Sprawa ma jeszcze inny wątek. Słowa, o które poszło, padły z ust Bogdana Dzakanowskiego w związku z innym zdarzeniem, kradzieżą baneru działaczy KOD-u w 2019 roku. Doszło do tego w nocy przed pikietą pod nowo otwartym wtedy budynkiem Sądu Rejonowego w Bydgoszczy. Następnego dnia na miejsce miał przyjechać wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.
Transparent znajdował się na lawecie, należącej do podwykonawcy usługi, jaką Komitet Obrony Demokracji zlecił firmie Remedia. Działacze KOD zarzucali, że Bogdan Dzakanowski nie tylko dopuścił się kradzieży baneru, ale i jego zniszczenia.
Ustalenie winnego nie było trudne. Kamery zarejestrowały bowiem, jak Bogdan Dzakanowski odcina baner i z nim odchodzi. Baner odnalazł się potem w komendzie miejskiej policji.
Mężczyźni spotkali się w tej sprawie w sądzie, a wyrok zapadł w 2021 roku. Sędzia uznał radnego za winnego wykroczenia zniszczenia baneru i wymierzył mu karę grzywny w wysokości 2 tys. zł oraz zobowiązał do naprawienia szkody.
