Amerykańscy inwestorzy zastanawiająco szybko otrząsnęli się po ubiegłotygodniowych sensacjach dotyczących notatki Comey’a. Skończyło się na kilkudniowej korekcie, po której indeks S&P500 dynamicznie odbił i znalazł się na historycznych maksimach. Wynika z tego, że rynki niespecjalnie boją się dalszych spektakularnych doniesień w sprawie powiązań administracji prezydenta z Rosją. Pytanie czy słusznie? Na początku czerwca Comey będzie przesłuchiwany przez komisje senacką, która zajmuje się domniemanymi koneksjami Trumpa z Moskwą. Kilka dni temu przyjaciel byłego szefa FBI Benjamin Wittes udzielił wywiadu telewizji CNN, w którym stwierdził, że: „na miejscu Trumpa poważnie obawiałby się tych zeznań”.I tutaj pojawia się kluczowa kwestia – jaka będzie siła rażenia Comeya? Czy rzeczywiście aż tak poważnie uderzy w Trumpa? Od tych informacji będzie zależało zachowanie się rynków. Ewentualne kłopoty prezydenta USA postawiłyby pod znakiem zapytania obiecywane przez niego reformy. A przecież był to jeden z najważniejszych czynników napędzających notowania akcji w ostatnich miesiącach.
Drugi potencjalny czynnik, który może nieco osłabiać zapędy inwestorów do zakupu akcji, to kwestia Chin. Moody’s obniżył w ostatnim czasie rating dla Państwa Środka uzasadniając swoją decyzję silnym wzrostem zadłużenia sektora prywatnego. O tym problemie pisaliśmy już wielokrotnie. Jak by na niego nie spojrzeć - jest poważny. Nie demonizujmy jednak – temat „złych kredytów” wisi nad Chinami już od kilku lat. Wiadomo, że po obniżce ratingu inwestorzy pewnie nieco czujniej będą analizować dane z Państwa Środa. Trudno akurat teraz spodziewać się przełomu w tamtejszym makro (tym bardziej, że zbliża się zjazd Komunistycznej Partii Chin), ale wiadomo, trzeba mieć rękę na inwestycyjnym pulsie. Pierwszy test już w czwartek – dane o przemysłowym PMI.
Żeby nie było tak smutno – mimo tych dwóch, bądź co bądź dość poważnych, ale jedynie potencjalnych ryzyk, giełdy zachowują się dobrze i przebijają historyczne maksima. Ma to swoje silne fundamentalne uzasadnienie. Choć teoretycznie może wydarzyć się dużo złego, na poziomie wskaźnikowym sytuacja wygląda dobrze, a w przypadku gospodarek europejskich wręcz znakomicie. O ile zatem Comey w jakiś szczególnie brutalny sposób nie pogrąży Trumpa, a dane z Chin będą zgodne z oczekiwaniami, spodziewamy się dalszych wzrostów i hossy na większości parkietów.
OBEJRZYJ WIDEO: Streżyńska: Polska jest cyfrowym outsiderem