https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rycerz bez skazy

Jarosław Reszka
Do wypożyczalni trafiła pierwsza część filmowej biografii Ernesto „Che” Guevary, którą nakręcił sam Steven Soderbergh. Opowieść podbiła jurorów zeszłorocznego festiwalu w Cannes, ale przez zwykłych widzów komentowana jest różnie.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw.jpg" >Do wypożyczalni trafiła pierwsza część filmowej biografii Ernesto „Che” Guevary, którą nakręcił sam Steven Soderbergh. Opowieść podbiła jurorów zeszłorocznego festiwalu w Cannes, ale przez zwykłych widzów komentowana jest różnie.

Przypomnijmy sobie „Dzienniki motocyklowe” sprzed pięciu lat. Ernesto Guevara, syn zamożnych rodziców, świeżo upieczony lekarz, wyrusza z przyjacielem w podróż po Ameryce Południowej. Tam odkrywa nędzę i zarazem piękno tego kontynentu, sprawdza się jako człowiek wrażliwy i potrafiący ofiarnie śpieszyć z pomocą. A pod koniec podróży zaczyna dojrzewać jako rewolucjonista.

<!** reklama>„Dzienniki motocyklowe” były bardzo dobrze przyjęte przez widzów. Nikt nie podważał szczerości filmu, nie wytykał naiwności realizatorom. Poza tym w świecie nadal dobrze sprzedają się berety i koszulki z wizerunkiem „Che”. Trudno rozstrzygać, czy noszący je ludzie zastanawiali się głębiej nad życiem numeru 2 kubańskiej rewolucji, czy też wzięli z jego biografii tylko legendę romantycznego buntownika. Nie wiem też, na ile decyzja Soderbergha i tych, którzy dali pieniądze na dwie (a może i trzy) części eposu o „Che”, była decyzją biznesową. Trzecia część ma ponoć powstać pod warunkiem, że dwie pierwsze zarobią 100 mln dolarów. Wskazywałoby to jednak na chłodne głowy odpowiedzialnych za filmowy produkt.

Z drugiej strony, Soderbergh i grający „Che” Benicio Del Toro poświęcili kilka lat na poszukiwanie prawdy o bohaterze. Nie tylko zapisanej w dokumentach. Docierali do towarzyszy broni, w tym tych, którzy z Guevarą uczestniczyli w wyprawie do Boliwii, podczas której „Che” zginął w mało bohaterskich okolicznościach. Ambitne poszukiwania doprowadziły jednak do powstania filmu bardzo jednostronnego - przynajmniej w pierwszej części. Guevara jest w nim rycerzem bez skazy, marzycielem, szczęśliwym ryzykantem i optymistą. Akcja toczy się w dwóch planach czasowych: w latach 1955-1959 na Kubie, podczas walk o władzę, i w 1964 r. w Nowym Jorku, dokąd Guevara przyjeżdża jako delegat rządu kubańskiego, by wystąpić na sesji ONZ. Czekają tam na niego też emigranci z Kuby z wrogimi transparentami, wznoszą okrzyki „morderca”. Ale niewiele to wnosi do opowieści. Guevara nie reaguje na ataki, odpierając zarzuty wypada wyśmienicie. Wcześniej, podczas walk na Kubie, też zachowuje się wspaniale. Nawet pierwsze egzekucje, które musi nakazać, nie budzą kontrowersji, bo to śmierć zadawana za odrażające czyny. Oczywiście, nie znając drugiej części filmu, trudno wystawić mu ocenę. Powiedzieć można tyle, że Fidel Castro może być znów zazdrosny o „Che”. Jemu nikt takiej laurki nie poświęcił.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski