https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ryba stała się przynętą

Katarzyna Oleksy
Karp w galarecie, karp smażony, zupa rybna - to najpopularniejsze dania z ryby, której nie może zabraknąć na wigilijnym stole.

Karp w galarecie, karp smażony, zupa rybna - to najpopularniejsze dania z ryby, której nie może zabraknąć na wigilijnym stole.

Mimo że do gwiazdki jeszcze trochę czasu, niektórzy martwią się, czy na święta będą mieli gdzie ją kupić.

Wymienione potrawy to te najbardziej tradycyjne, znane większości gospodyń domowych. Tymczasem ta tradycyjna dla nas ryba może pokazać nam się w innych odsłonach. Może to być karp po żydowsku, lub duszony w piwie, faszerowany, marynowany, duszony, po polsku, po serbsku, po polsku, karp z Budy, po wiedeńsku, w czarnym sosie, macedoński z czosnkiem czy marynowany po rumuńsku... Są tacy, którzy obawiają się, że w tym roku może być więcej sposobów przyrządzenia ryby niż samego zainteresowanego - karpia.

<!** Image 2 align=none alt="Image 161116" sub="Karp jest rybą, bez której większość z nas nie wyobraża sobie świąt Bożego Narodzenia. Im bliżej gwiazdki, tym więcej miejsc w których można go kupić.
Fot. Dariusz Bloch">

- Podobno w tym roku ma być go mniej, głównie z powodu warunków pogodowych. Zawsze przed świętami staram się nie ulegać szaleństwu i nie stać w długich kolejkach po zakupy, wolę przygotować się na nie wcześniej. Ale jeśli po karpia trzeba będzie ustawić się w kolejce, zrobię to. Mój mąż nie wyobraża sobie świąt bez tej ryby. Najbardziej lubi ją bez żadnych udziwnień, po prostu smażoną. Nawet sam zabiera się za przygotowanie potrawy, to już nasza tradycja. Dzieci lubią karpia w galarecie. Oprócz karpa kupujemy też śledzie solone, matiasy, które podaję w occie. Do ryby po grecku wykorzystuję mrożonego morszczuka. Obeszłabym się bez karpia, ale mąż mógłby tego nie przeżyć - opowiada pół żartem pół serio pani Beata z Fordonu.

- Pogoda w tym roku była bardzo pomotana. Wylęgi więc były też nieco mniejsze niż w latach poprzednich. Dla nas większym zmartwieniem jest jednak fakt, że dużo osób rezygnuje z kupna hodowlanych karpi na rzecz tych
z marketu. A to ryby sprowadzane chociażby z Czech. Nie wiemy, w jakich warunkach były chowane - opowiada Krzysztof Kliś z łowiska „Lisi Ogon”. Jak wyjaśnia, każdy sprzedający ryby powinien dysponować wynikami badań nie tylko sprzedawanych ryb, ale też wody, w jakiej żyją. - W marketach takiego zaświadczenia nikt nam nie pokaże. Zresztą sieci ogłaszają, że mają tańsze karpie. I może klient zaoszczędzi te dwa złote na rybie, ale przy okazji wyda więcej pieniędzy na inne drobne rzeczy, na które natrafi po drodze na stoisko rybne. Markety nie dbają o to, by klient miał taniej. One liczą na zysk. Karp stał się tutaj przynętą - komentuje hodowca.

<!** reklama>

Zaznacza, że w polskim prawie nie ma ani słowa o tym, że ryby powinny być po kupieniu ich w markecie trzymane w wiaderku z wodą. Jak wyjaśnia specjalista, woda nalewana do wiaderek nie pochodzi ze zbiorników, w jakich ryby się chowały, a z kranu. Tym samym ryba bardziej męczy się niż w zwykłej reklamówce. A same wiaderka z wodą, no cóż. Prawdopdobnie autorem tej promocji był... producent wiaderek, w których mają być karpie noszone.

Krzysztof Kliś na wigilijny stół poleca także pstrąga.

- Ale musi być odpowiednio trzymany. Pstrąg z lodu musi być sprzedany w ciągu dwóch dni. W dużym sklepie nie dowiemy się, od kiedy tam leży. Jedna z moich klientek kupiła tańszą rybę właśnie na jednej z hal. Pstrąg wyglądał normalnie. Problem zaczął się, gdy położyła rybę na patelni! Śmierdziało niesamowicie! Z ryby miały być dania na jej imieniny, niemal z płaczem przyjechała do nas - opowiada hodowca.

Do świąt jeszcze ponad miesiąc, w świątecznej ofercie marketów karpi jeszcze więc nie zobaczymy. W gazetkach obecny jest za to patroszony łosoś norweski czy filet z pangi.

- Panga popularna była dwa lata temu. Też uległam modzie na tę rybę, jednak teraz już jej nie kupuję. Wszystko przez informacje, w jakich warunkach była hodowana i jak odżywiana. Z tego, co wiem, ryba jest z Wietnamu, podobno naszpikowana jest sterydami... - mówi pani Beata.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski