https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ruszyło polowanie na młode wilczki

Grażyna Ostropolska
Środa, szósta rano. Funkcjonariusze CBŚ i KWP otaczają budynek na bydgoskim Szwederowie. Są uzbrojeni. Przyszli po „Berdysia”.

Środa, szósta rano. Funkcjonariusze CBŚ i KWP otaczają budynek na bydgoskim Szwederowie. Są uzbrojeni. Przyszli po „Berdysia”.

<!** Image 2 align=right alt="Image 49537" sub="Aby ująć „Berdysia”, bydgoscy policjanci próbowali przepiłować kraty">To pseudonim Macieja B., bossa lokalnego półświatka, następcy Henryka M., pseudonim Lewatywa, któremu „Berdyś” dorównuje siłą i bezwzględnością.

Byli przygotowani na mocne wejście. Wyszło łatwiej niż myśleli. Ledwie wzięli się za piłowanie kraty, chroniącej drzwi, „Berdyś” sam je otworzył. Zatrzymanie jego „żołnierzy”, Patryka F., ps. Frącek, Jacka K., ps. Kołek, Pawła S., ps. Szprych”i Jana S., ps. Seba, było równie proste. Wychodzili z łóżek równie zaskoczeni, jak ich szef.

Tym razem przecieku nie było. Wcześniej różnie bywało. „Berdyś” i jego ludzie nieraz wpadali w tarapaty, stawali przed prokuratorem. Wtedy pojawiali się najlepsi w mieście mecenasi i wyciągali klientów z aresztu.

CBŚ podejrzewa, że gang „Berdysia” dysponował ogromnymi pieniędzmi. Wymuszał haracze od ludzi biznesu, handlował narkotykami i żywym towarem. Kontrolował prostytutki w Bydgoszczy i okolicach. Bez zgody „Berdysia” ten proceder nie był możliwy. To jego ludzie decydowali, z kim i za ile pójdą dziewczyny. Te ekskluzywne dostarczali osobiście zagranicznym klientom. „Przechodzone” szły na wymianę, do innych gangów w Polsce. Sprzeciw oznaczał kłopoty.

<!** reklama left>Grupa „Berdysia” miała broń. Do czerwca 2005 roku był to nawet spory arsenał. Broń, amunicja i proch. Mieścił się przy ulicy Podwale w Bydgoszczy - na zapleczu lokalu „Bellagio”. Funkcjonariusze CBŚ trafili tam przypadkiem. Dostali cynk, że lokal ten ochrania poszukiwany aż dwoma listami gończymi pochodzący z Gdańska Robert Sz., ps. Szakal. Wiedzieli, że znajdą przy nim narkotyki. Z tym, że można je u niego kupić, specjalnie się nie krył. Na dyskotekę do „Bellagio” wstęp mieli goście powyżej 25 lat.

Zatrzymano „Szakala”, była okazja przeszukania lokalu i sąsiadującego z nim „Klubu 99”. Tam, obok amerykańskiego bilardu, CBŚ odkryło arseał. Właściciel lokalu, 34-letni Rom Marek A. z Włocławka (dla znajomych „Angelo”), zaklinał się, że ktoś mu broń i amunicję do klubu podrzucił. W półświatku aż huczało, że „Angelo” i jego gdańscy ochroniarze oberwali niedawno od lokalnej konkurencji. Poszło o wpływy w Bydgoszczy. A o tym, kto je zdobędzie decydowała broń. Jedni twierdzili, że ta, którą znaleziono przy Powalu, była własnością gdańskiej mafii, inni, że była to wypożyczalnia, kontrolowana przez gang „Berdysia”.

To był czas, kiedy młode wilki, niegdyś żołnierze „Księcia” (w zamachu bombowym w 1999 roku stracił obie nogi) i „Lewatywy” (w roku 2000 trafił za kratki) zakładali własne stada i walczyli o wpływy. W latach 2001-2003 największe wpływy w Kujawsko-Pomorskiem miała zbrojna grupa przestępcza Marka N. (ps. Loczek) i Roberta S. (ps. Uvex). Do ich aresztowania w maju 2004 roku grupę ochraniał funkcjonariusz CBŚ, Stanisław P. Skorumpowanego policjanta zatrzymano w kwietniu 2005 r. Wyszło na jaw, że tuszował i opóźniał śledztwo w sprawie skoku gangu „Loczka” na bank. Konkretnie na pięć milionów złotych z konta Spółki Wodnej „Kapuściska”.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski