MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rozsmakowana w zwycięstwach

Małgorzata Pieczyńska
Małgorzata Pieczyńska
- Ale numer. Miałam grać w I lidze, a tu nagle ekstraklasa! Natychmiast zadzwoniłam do trenera - tak Słowaczka Monika Smak, nowa rozgrywająca GCB Centrostal, zareagowała na wiadomość o powrocie bydgoszczanek do siatkarskiej elity.

- Ale numer. Miałam grać w I lidze, a tu nagle ekstraklasa! Natychmiast zadzwoniłam do trenera - tak Słowaczka Monika Smak, nowa rozgrywająca GCB Centrostal, zareagowała na wiadomość o powrocie bydgoszczanek do siatkarskiej elity.

<!** Image 2 align=right alt="Image 100914" sub="Julek od najmłodszych lat oswaja się z atmosferą panująca na meczach. Tym razem w towarzystwie mamy, Moniki, jej koleżanki klubowej, Ewy Kowalkowskiej, i trenera, Piotra Makowskiego, kibicował siatkarzom bydgoskiej Delecty / Fot. Dariusz Bloch">Radość przeplatała się z niepokojem. Monika wróciła bowiem do sportu po urlopie macierzyńskim. Martwiła się, że teraz będzie miała mniej czasu dla synka Julka. Jej obawy szybko rozwiał trener Piotr Makowski. - Wszystko uda się zorganizować - zapewniał. I na dowód tego zgodził się, aby na obóz do Zakopanego pojechała z dzieckiem i mężem. Uspokoiła się. Na kolejne zgrupowanie do Cetniewa wybrała się już sama. Julek został z tatą. Potem pomogły teściowa i siostra.

Ciągnie wilka do lasu

Mieszkanie w jednym z bydgoskich bloków. Siatkarka mówi szeptem. Julek zasnął. - Teraz możemy spokojnie porozmawiać. Mój synek to żywe srebro. Czasem daje mi w kość. Od chwili gdy zaczął chodzić, nie mogę go spuścić z oka - śmieje się. - Teraz cały mój świat kręci się wokół Julka, dlatego decyzja o powrocie do sportu nie była łatwa. Dopiero 4 miesiące po porodzie poszłam na siłownię. Uznałam, że muszę trochę popracować nad sylwetką. Poczułam się, zaraz jak wy to mówicie, no... jak ryba w wodzie. Poszłam za ciosem i zajrzałam na salę gimnastyczną i tak upłynęło mi kilka miesięcy - wspomina Monika. - W głębi serca ciągnęło mnie do siatkówki. Jednak nie myślałam już o grze w zespole ekstraklasowym. I jakby na przekór temu posypały się propozycje z Austrii, Czech i Polski. Oferta Centrostalu najbardziej przypadła mi do gustu. Pomyślałam: I liga, będzie spokojnie, to coś dla mnie. I choć do domu w Żilinie mam 550 km, postanowiłam spróbować. O bydgoskim klubie słyszałam wiele dobrego od Joli Studziennej, która kiedyś tu grała. Znamy się jeszcze z czasów, gdy występowałyśmy w Senicy. I jakoś się tak złożyło, że nawet mieszkanie mam po Joli.

Połączył ich sport

<!** reklama>Pochodzi z Keżmarku, perły słowackich Tatr. - Z okna naszego mieszkania na siódmym piętrze mieliśmy piękny widok na góry. Jest w nich coś magicznego... Bardzo lubię to miejsce - mówi Monika. W dzieciństwie razem z koleżankami często grała na podwórku w siatkówkę. - Oj, to chyba za duże słowo. Miałam 10 lat i raczej nieporadnie podbijałam piłkę - uściśla siatkarka.

<!** Image 3 align=left alt="Image 100914" sub="- W kuchni najważniejszy jest spokój - mówi siatkarka. Lekcje gotowania pobierała u swojej mamy, ich efekty są wyjątkowo smaczne. / Fot.Dariusz Bloch">Wtedy jeszcze nie wiedziała, że jej poczynaniom przyglądał się sąsiad, były siatkarz. Namówił rodziców, aby zapisali córkę na zajęcia do klubu TJ Keżmarok. - Na pierwszych zajęciach, jak większość dziewcząt, chciałam grać w ataku - wyznaje Monika. - Nawet nie wiem, jak to się stało, że z czasem zostałam rozgrywającą.

Żmudne treningi dawały coraz lepsze efekty. Monika trafiła do reprezentacji Słowacji, z zespołem z Żiliny sięgnęła dwukrotnie po mistrzostwo kraju. Pobyt w tym klubie był dla niej ważny także ze względów osobistych. Tu poznała piłkarza Františka Smaka.Tak wspomina te lata: - W Żilinie całe sportowe życie koncentrowało się wokół miejscowej hali, gdzie zajęcia mieli, oprócz nas, siatkarze, szczypiorniści oraz piłkarze. Zazwyczaj po treningach chodziliśmy do klubowego bufetu, więc nie sposób było się nie spotkać. Po prostu, wpadliśmy sobie w oko. František był bramkarzem, więc można powiedzieć, że połączył nas sport. Dziś jesteśmy małżeństwem z 7-letnim stażem, ale tak naprawdę znamy się od 13 lat.

Milionerka z Cannes

Jej kariera sportowa rozwijała się w błyskawicznym tempie. Talent Moniki dostrzegli wkrótce działacze z zagranicznych klubów. Na sezon trafiła do CJD Berlin.

<!** Image 4 align=right alt="Image 100914" sub="Monika Smak jest doświadczoną rozgrywającą. Gra z numerem 13./ Fot. Dariusz Bloch">- Trenowaliśmy w wielkim kompleksie sportowym, ale zajęcia na siłowni to była katorga. Dopiero tam przekonałam się, jak daleko poszła technika komputerowa. Cały czas monitory pokazywały, czy wykonujemy ćwiczenia na sto procent swoich możliwości. Na dodatek trener miał zwyczaj, aby na każdych zajęciach typować jedną lub dwie zawodniczki na badanie. Ćwiczyłyśmy, a pielęgniarka podchodziła i pobierała nam krew z ucha. Był moment, że uszy mnie bardzo bolały. Nigdy nie bałam się ciężkiej pracy, ale gdy kontrakt się skończył, pożegnałam się bez żalu.

Ale to nie był koniec jej międzynarodowej kariery. Po roku pobytu w Żilinie na dwa sezony przeniosła się do RC Cannes. Z tą drużyną dwukrotnie zdobyła Puchar Francji i mistrzostwo kraju. Po raz pierwszy w ramach Ligi Mistrzyń miała okazję zagrać z włoskim Bergamo czy rosyjską Urałoczką.

- Trener Chińczyk Yan Feng dawał nam niezły wycisk. Treningi, zwłaszcza te na siłowni, były bardzo intensywne. Po 3 miesiącach byłam bardzo umięśniona i nie mieściłam się w ubrania. W Cannes dostałam naprawdę niezłą szkołę. Nie zrażałam się jednak, bo od najmłodszych lat współpracowałam ze szkoleniowcami, którzy sporo wymagali i rzadko chwalili - wspomina siatkarka. - O dobrą atmosferę w klubie dbała prezes Anny Courtade, notabene szefowa sieci marketów na całą południową Francję, osoba bardzo majętna i powszechnie szanowana w mieście. Z jednej strony nam matkowała, z drugiej potrafiła pogrozić palcem. Zapraszała nas na kolacje do swojej willi, na wycieczki do Maroka, organizowała wyjazdy do teatru czy Moulin Rouge. Dawała nam w prezencie kosztowne perfumy, ale też wymagała gry na najwyższym poziomie.

Polscy kibice na medal

Do Polski zawitała 7 lat temu. Początkowo w Skrze Warszawa nic nie zapowiadało kłopotów.

- Miałyśmy naprawdę mocną drużynę. W pierwszym sezonie zdobyłyśmy srebrny medal, potem klub popadł w problemy finansowe - mówi Monika. - Na dodatek przed fazą play off musiałam wrócić na Słowację i poddać się operacji wyrostka. Dopiero 2 lata temu udało mi się odzyskać pieniądze, które wówczas zapracowałam. Ale mimo to uważam, że decyzja o grze w Polsce była jedną z najlepszych w moim życiu. Pobyt w klubach w Muszynie i Bielsku-Białej dał mi bardzo wiele. Poziom sportowy polskiej ligi jest naprawdę wysoki. Niestety, najsłabiej wypada moja rodzima. Poza tym, podoba mi się atmosfera, która panuje u was na meczach. Macie świetnych kibiców. Niestety, na Słowacji siatkówka nie jest tak popularna - skarży się siatkarka. - Dotychczas żadne spotkania nie były transmitowane w telewizji, ale mam nadzieję, że to się zmieni, bo stacja STV3 zapowiada dużo sportu.

Bezpośrednio do Żiliny

Monika dość dobrze mówi po polsku. - Czasami brakuje mi jakiś słów - wyznaje. - Najgorsze są w waszym języku te „si”, „czi”. Pamiętam taką sytuację sprzed kilku lat. Dworzec Centralny. Chciałam kupić bilet z Warszawy do Żiliny. Ile ja się namęczyłam, żeby zapytać o bezpośrednie połączenie. Za nic w świecie nie mogłam wypowiedzieć słowa „bezpośrednie”. Pani w kasie patrzyła na mnie jak na wariatkę.

Siatkarka ma nadzieję, że z zespołem Centrostalu uda jej się zakwalifikować do czołowej ósemki. - A może beniaminek sprawi niespodziankę i zdobędzie medal? - zastanawia się. - W zespole gram z numerem 13. Może trzynastka przyniesie mi szczęście...

Nasze spotkanie dobiega końca. Julek się obudził...

Teczka osobowa

Monika Smak

Ma 35 lat. Gra na pozycji rozgrywającej.

Panieńskie nazwisko Kulova. Od 7 lat jest żoną Františka Smaka, byłego bramkarza AS Trencin.

Wychowanka klubu TJ Keżmarok. Grała w Slavii Bratysława, Slavii Żilina (dwukrotnie mistrzostwo kraju), OSM Senica. Wielokrotna reprezentantka Słowacji. Występowała w CJD Berlin i RC Cannes (2 razy złoty medal i Puchar Francji, występy w Lidze Mistrzyń). W polskiej lidze broniła barw Skry Warszawa, Muszynianki Muszyna i Stali Bielsko-Biała. Z tymi zespołami także sięgała po medale.

Najstarsza z czwórki rodzeństwa. Ma siostrę i braci bliźniaków. Jej mąż dwa lata temu zakończył karierę sportową. Pracuje w Słowacji.

W wolnych chwilach lubi czytać. Ma zdolności kulinarne. Najlepiej wychodzą jej pirohy (pierogi) i segedinski gulaš (bigos).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski