https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z MIROSŁAWEM SATORÄ„

Magdalena Jasińska
Z MIROSŁAWEM SATORĄ, prezesem fundacji Pro Omnibus, organizującej m.in. Ciechocińskie Impresje Artystyczne, rozmawia Magdalena Jasińska.

Z MIROSŁAWEM SATORĄ, prezesem fundacji Pro Omnibus, organizującej m.in. Ciechocińskie Impresje Artystyczne, rozmawia Magdalena Jasińska.

<!** Image 2 align=none alt="Image 177558" >

Gdzie jest Pana dom rodzinny?

W Ciechocinku, choć urodziłem się w Chełmnie. Mieszkałem też kilka lat w Bydgoszczy. Ciechocinek jest jednak moim domem, tu pracowałem w administracji, turystyce, a nawet prowadziłem radio. Tu jest nasza fundacja i moja wielka rodzina, czyli nasi podopieczni.

<!** reklama>

Imał się Pan różnych zawodów...

Po szkole było technikum budowlane, potem studia prawnicze, potem kolejne. Pracowałem w różnych zawodach. Kiedy trafiłem do rozgłośni w Ciechocinku, to stwierdziłem, że to też jest moje życie. Ważne żeby praca była pasją, wtedy można wiele zdziałać.

W którym momencie wiedział Pan, że fundacja stanie się sensem życia?

To się stało bardzo naturalnie. To życie ustawiło mnie na tej drodze. Komuś może się wydawać, że to bardzo łatwe zajęcie, ale pozyskiwanie środków w dzisiejszych czasach, kiedy wokół nas jest jednak część ludzi nieuczciwych, jest dość trudne.

Pomysł muzykowania młodzieży niepełnosprawnej w Ciechocinku wymyśliła przed laty Grażyna Świtała....

W 1996 roku Grażyna zorganizowała Festiwal Piosenki Dzieci i Młodzieży Specjalnej Troski. Od początku braliśmy udział w przygotowaniach tej imprezy. W 2003 roku, kiedy Grażyna zmarła, uczestnicy festiwalu niejako wymogli na nas kontynuowanie tego dzieła, ale w trochę zmienionej formule. Tak narodziły się impresje, czyli dwutygodniowe warsztaty młodzieży niepełnosprawnej, w których od kilku lat bierze udział orkiestra im. Straussa pod dyrekcją Marka Czekały z Piotrem Salaberem przy fortepianie.

Czy myślał Pan, aby zorganizować festiwal z udziałem nie tylko niepełnosprawnej młodzieży?

Spotkałem się z określeniem naszego festiwalu - getto. Nie zgadzam się z tym, my jeszcze nie potrafimy zaakceptować inności. Niepełnosprawni nauczyli mnie zachowywać się w ich otoczeniu. Dzięki nim wiem, że do niewidomego mówi się „zobacz”, a do osoby na wózku „choć, idź”. Trzeba mówić do nich jak do normalnych, pełnosprawnych ludzi. Traktowanie osób niepełnosprawnych przez tzw. zdrowe społeczeństwo jest nieprawidłowe. Być może dlatego oni czują się w swoim towarzystwie bardzo dobrze. Sami uczestnicy wymusili na nas zorganizowanie konkursu wokalnego, oni chcą rywalizować między sobą. Ta rywalizacja jest jednak bardzo zdrowa, nie polega na zazdrości, to ich mobilizuje.

Czy uzdolniona młodzież nie- pełnosprawna ma szansę zaistnieć na rynku muzycznym?

Ma. W finale konkursu Eurowizji Polacy polegli, a wywodząca się z naszego festiwalu Ewelina Saszenko, reprezentująca Litwę, zaszła bardzo daleko. Kilkoro naszych artystów pojawiło się też w Opolu. Staramy się im otworzyć okno na świat, by mogli pokazać się publiczności.

Te spotkania to też świetna terapia dla opiekunów...

Wielokrotnie nam zarzucano, że zapraszamy także opiekunów, którzy niby nie mają niczego do roboty. Oni jednak zajmują się uczestnikami przez 24 godziny na dobę, do tego sami się w swoim gronie wspierają, mogą podzielić się swoimi kłopotami i problemami. Oni po prostu się przyjaźnią.

Czy przydaje się Pan w domu?

Opiekuję się moimi pieskami: Antosiem, Matyldą, Hipciem. Żona ma yorka - Teodora - i jest jeszcze pies mojej wnuczki. Cała gromada pcha się do łóżka. Jednak w domu coś tam zrobię, choć lepsza jest w tej sferze moja żona.

Sprząta Pan trochę?

Nie - jestem bałaganiarzem. W domu nie mamy podziału na role, ale każdy wie, co ma w danej chwili do roboty.

 ***

Wywiad w radiu

Magda Jasińska zaprasza do wysłuchania audycji „Zwierzenia przy muzyce” w Polskim Radiu PiK w każdy wtorek o godzinie 23.03 i sobotę o godzinie 15.05.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski