Podczas piątkowej Gali Sportu Żużlowego w Warszawie „Buczek” odebrał nagrodę dla najlepszego zawodnika I ligi w sezonie 2011 (za starty w GTŻ Grudziądz).
<!** Image 2 align=none alt="Image 185984" sub="Krzysztof Buczkowski z nagrodą dla najlepszego zawodnika I ligi w sezonie 2011. Fot.: Wojciech Tarchalski">
Gratuluję wyróżnienia. Jak wrażenia po piątkowej uroczystości?
Jest się z czego cieszyć. Kibice wybrali mnie, mimo że miałem drugą średnią w pierwszej lidze spośród polskich zawodników [lepszą miał Grzegorz Walasek - przyp. red.]. Co do gali, to wszystko odbywało się w sympatycznej atmosferze. Siedziałem przy jednym z stoliku z Tomkiem Gapińskim i Robertem Kościechą.<!** reklama>
To Twój pierwszy sukces w tego typu plebiscytach?
Pierwszy na arenie ogólnopolskiej. Wcześniej wygrywałem w plebiscytach, organizowanych przez lokalne gazety.
Wyróżnienie otrzymałeś za występy w GTŻ Grudziądz w sezonie 2011, który uznałeś za najlepszy w karierze. Jakie cele stawiasz sobie na ten rok?
Wysokie! Nie chciałbym jednak o nich głośno mówić. Najważniejsze, to być skutecznym na wszystkich torach. Fajnie byłoby awansować do finału indywidualnych mistrzostw Polski.
Kiedyś powiedziałeś, że chciałbyś awansować do Grand Prix...
I nadal to podtrzymuję. Grand Prix to cel każdego żużlowca. W ubiegłym roku startowałem w GP Challenge w Vetlandzie, ale podszedłem do tych zawodów zbyt nerwowo [„Buczek” zdobył 6 punktów i zajął 9. miejsce - przyp. red.]. Jeśli teraz uda mi się awansować do finału eliminacji, to będę już mądrzejszy o ubiegłoroczne doświadczenia.
Wiosna tuż-tuż. Jak jesteś przygotowany do sezonu?
We wcześniejszych latach rozpoczynałem treningi na przełomie grudnia i stycznia. Teraz zacząłem już 20 listopada. Ćwiczyłem głównie kick boxing i inne sporty walki w Kokoro Gym w Grudziądzu. Pod koniec dnia fundowałem sobie godzinny bieg. Omijałem natomiast siłownię, za którą nie przepadam.
Masz tendencje do tycia. Pewnie musiałeś pilnować wagi?
Zgadza się. Muszę uważać na to, co i ile jem. Jestem jednak coraz bardziej doświadczony w tej kwestii. To bardzo ważne. Kibice są wymagający, a ja nie chcę nikogo zawieść.
Jak wygląda Twój park maszyn?
Mam pięć kompletnych motocykli i jeden zapasowy silnik. Cztery jednostki przygotuje Ryszard Kowalski z Cierpic, a dwie Szwed Jan Andersson. Tak naprawdę planuję jednak korzystać z trzech motorów. Dwa zostawiam na występy w Anglii. O ile oczywiście uda mi się podpisać tam kontrakt [na razie „Buczek” ma zaplanowane starty w Polonii, szwedzkiej Valsarnie i duńskim Outrup - przyp. red.].
Wielu sportowców korzysta z pomocy psychologa. Jak jest w Twoim przypadku?
Dla mnie najlepszym psychologiem jest dobry wynik. Dlatego tak mocno trenuję. Ważny będzie początek sezonu. Jeśli wszystko zaskoczy, to potem pójdzie z górki.
Ostatnie pytanie - jak oceniasz szanse Polonii w sezonie 2012? Wielu ekspertów skazuje nasz zespół na baraże...
Ile osób, tyle opinii. Są zespoły, które zakontraktowały kilku mocnych zawodników i musiały dokooptować do nich nieco słabszych jeźdźców. My jesteśmy zespołem, w którym, poza Emilem Sajfutdinowem, wszyscy mają zbliżone średnie KSM. Uważam, że naszą siłą będzie właśnie wyrównany skład.
Dziękuję za rozmowę.