W minioną niedzielę nasz zespół zapewnił sobie awans do ekstraligi. Stało się tak po remisie Polonii w Grudziądzu i nieoczekiwanym zwycięstwie Lotosu w Gnieźnie.
<!** Image 2 align=none alt="Image 178883" sub="Z tego grona jedynie Jerzy Kanclerz (z prawej) będzie nadal pracował
na Sportowej. Po zakończeniu obecnego sezonu z Polonią pożegnają się menedżer Robert Sawina oraz Denis Gizatullin Fot.: Jarosław Pabijan">Czy Jerzy Kanclerz to w tej chwili najszczęśliwszy człowiek na ziemi?
Bez przesady (śmiech). Już przed sezonem byliśmy faworytami i nawet wiceprezydent Sebastian Chmara mówił, że z takim składem powinniśmy awansować do ekstraligi „na jednym kole”. Chociaż z drugiej strony, w żużlu było już wiele dream-teamów, które nie spełniały pokładanych w nich nadziei. Wystarczyła jedna kontuzja i wszystkie plany brały w łeb.
Jerzy Kanclerz znany jest z zamiłowania do różnych statystycznych wyliczeń. Czy z pańskich obliczeń również wynikało, że awans stanie się faktem właśnie w niedzielę, 11 września?
Zakładałem, że dwa ostatnie nasze mecze będą o pietruszkę. Nie pomyliłem się, bo pamiętajmy, że najbliższe spotkanie z Lotosem Gdańsk u siebie [piątek, godz. 18.00 - dod. red.] będzie meczem zaległym.
Który zespół, według pana, zajmie drugie miejsce i wywalczy bezpośrednią przepustkę do elity?
Trudno powiedzieć, bo sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Przed niedzielą wskazywałem na Start, ale gnieźnianie przegrali nieoczekiwanie z Lotosem. Teraz trzy drużyny mają szanse. Cieszę się, że w tym gronie jest GTŻ Grudziądz, czyli drużyna z naszego regionu. Jeżeli chodzi o Polonię, to mogę zapewnić, że nikomu nie ułatwimy zadania. Do dwóch najbliższych meczów z Lotosem i ostatniego ze Startem podejdziemy w pełni skoncentrowani i z wolą odniesienia zwycięstwa.
<!** reklama>Po meczu w Grudziądzu pojawiły się spekulacje, że Polonia podłożyła się Grudziądzowi...
Bzdura. Gdybyśmy mieli się podłożyć, to powinniśmy przegrać, bo wtedy szanse grudziądzan na awans byłyby jeszcze większe. Nie udało się zwyciężyć, bo zabrakło Denisa Gizatullina i Mikołaja Curyły. Poza tym, Grzegorz Walasek upadł w swoim czwartym starcie i do kolejnego już nie wyjechał. Pamiętajmy też, że dla gospodarzy był to mecz ostatniej szansy i przystąpili do niego maksymalnie zmobilizowani.
Jaki jest stan zdrowia Grzegorza Walaska i Mikołaja Curyły?
Grzegorz to twardy zawodnik i myślę, że szybko dojdzie do siebie. We wtorek startuje w Szwecji i mam nadzieję, że pomoże nam także w dwumeczu z Gdańskiem.
Mikołaj nabawił się kontuzji barku w finale Srebrnego Kasku. Był jednak w Grudziądzu wraz ze swoim teamem. Zawodnik pali się do jazdy. Teraz, gdy jesteśmy już pewni awansu, będą go przekonywał, aby odpoczął i przygotował się do finału młodzieżowych drużynowych mistrzostw Polski [czwartek, 22 września - red.]. Chcemy zdobyć w końcu jakiś medal mistrzostw kraju. A jest na to duża szansa, bo z moich nieoficjalnych informacji wynika, że finał MDMP odbędzie się w Bydgoszczy. Ale na oficjalny komunikat Głównej Komisji Sportu Żużlowego musimy jeszcze poczekać.
Wiem, że budujecie już skład na przyszły sezon. Kto z obecnych żużlowców Polonii zostanie na sezon 2012?
Nikogo nie przekreślamy. Rozmawialiśmy ze wszystkimi, oprócz Denisa Gizatullina. Rosjanin sam się skreślił. Osobna sprawa, że jego forma jest za słaba na Speedway Ekstraligę. Życzę mu, aby znalazł sobie klub w pierwszej lidze.
Mówi się, że na Sportową mogą trafić Krzysztof Buczkowski, Thomas Jonasson, Grigorij Łaguta...
Nie chcę zdradzać na razie żadnych nazwisk. Rozmawiałem już z trzema zawodnikami, dziś [poniedziałek - dod. red.] jestem umówiony z kolejnym żużlowcem. U mnie rozmowy są krótkie, ale konkretne. Już raz przerabiałem długie negocjacje, kiedy pracowałem w klubie kilka lat temu. Jeździłem wtedy na drugi koniec Polski, rozmawiałem, spotykałem się, a potem nic z tego nie wychodziło, bo zawodnicy zwykle rozmawiali z kilkoma klubami jednocześnie i zwyczajnie podbijali stawki. Drugie raz nie chcę tego przerabiać. Propozycje będą konkretne i takich odpowiedzi będę też oczekiwał.
Marzy mi się, aby zbudować taki zespół, który walczyć będzie o awans do czołowej czwórki. Bydgoszcz na to zasługuje. Na pewno nie możemy powtórzyć sytuacji, gdy Polonia spadała, wracała do esktraligi i znów lądowała na jej zapleczu. Nie chciałbym zapeszyć, ale na razie wszystko zmierza w dobrym kierunku.
A jaka będzie przyszłość menedżera Roberta Sawiny?
Robert Sawina ma kontrakt do października i na razie koncentruje się na jego wypełnieniu. Moja współpraca z nim układa się poprawnie. Z tego co widzę, Robert Sawina sam wysyła sygnały, że będzie u nas tylko do końca przyszłego miesiąca. Ostateczną decyzję, co do przyszłości menedżera, podejmie jednak prezes Marian Dering, który do piątku przebywa na urlopie.
Gdy obejmował pan stanowisko dyrektora do spraw sportowych Polonii, głośno mówiło się o 11-punktowym planie działania Jerzego Kanclerza. Ile z tych punktów udało się już zrealizować?
Osiem. Udało się m.in. zorganizować zgrupowanie w Krsko, wywalczyć awans do ekstraligi czy pomóc młodym zawodnikom w edukacji. Staram się także poprawić komfort oglądania zawodów. Mam tu na myśli ład i porządek, bo na widoczność wpływu nie mam. Dbałem też o poprawę atmosfery w zespole. Jest lepiej, ale nie jestem jeszcze do końca z niej zadowolony. Jeżeli chodzi o najbliższe cele, to chciałbym zbudować taki skład, który w przyszłym roku powalczy o miejsce w czołowej czwórce.
I na zakończenie pytanie o Oskara Ajtnera-Golloba. Syn Jacka Golloba regularnie trenuje na Sportowej. Nie wiadomo jednak, czy do egzaminu na licencję „Ż” przystąpi w barwach Polonii czy też Bydgoskiego Towarzystwa Sportowego, które powstało w 2002 roku i którego prezesem jest Władysław Gollob. Jakie są szanse, aby Oskar założył w przyszłości plastron Polonii?
Jestem wielkim orędownikiem startów Oskara w Polonii. Wielokrotnie spotykałem się z Jackiem i Władysławem Gollobami. Były one toczone w przyjaznej atmosferze. Na tym jednak moja rola się skończyła. Teraz powinien zacząć działać prezes Dering.
Dziękuję za rozmowę.