Szpital Dziecięcy w Bydgoszczy albo będzie tak duży jak wcześniej zakładano, albo marszałek będzie musiał zapłacić karę - prawie milion złotych.
<!** Image 2 alt="Image 104716" sub="Jeśli Krajowa Izba Odwoławcza uzna, że unieważnienie przetargu było niezgodne z prawem trzeba będzie rozbudować szpital dziecięcy tak jak na powyższej wizualizacji.">Plany rozbudowy bydgoskiego szpitala dziecięcego istnieją już kilka lat. Mimo wielu różnych koncepcji (np. budowy pawilonów przy Centrum Onkologii) w czerwcu zarząd województwa zdecydował, że projekt będzie realizowany w wersji pierwotnej.
- Przy obecnym budynku powstanie jeden z najnowocześniejszych tego typu obiektów w Polsce - oświadczyła wówczas Beata Krzemińska, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego.
W ślad za ową deklaracją poszły pieniądze, najpierw było ich 4,2 mln zł, potem 3 „z ogonkiem” i wreszcie... niespełna milion. Szpital ogłosił przetarg na wykonanie projektów, a marszałek... po kilku miesiącach nakazał unieważnić wszystkie procedury.
- Musieliśmy zmniejszyć kubaturę obiektu - powiedziano nam wówczas w „dziecięcym”.
<!** reklama>Firma, która przetarg wygrała odwołała się od decyzji władz województwa i dyrekcji szpitala.
- No i wygrali, bo szpital ogłosił przetarg zgodnie z ówczesnymi wskazówkami zarządu województwa - mówi nasz informator. - Teraz, albo szpital zostanie zbudowany w tym miejscu i zgodnie z wcześniejszą koncepcją, albo marszałek zapłaci ogromne odszkodowanie. Przypuszczam, że może wynieść nawet miliona złotych.
Beata Krzemińska, rzecznik UM uważa, że nic nie zostało jeszcze przesądzone.
- Odwołamy się od tej decyzji. Nadal uważamy, że wynik przetargu nie jest korzystny dla szpitala - tłumaczy Beata Krzemińska. - Natomiast karę trzeba będzie zapłacić tylko wtedy, kiedy przegralibyśmy ponownie i nie doszłoby do podpisania umowy. Jeśli tak się stanie, to nie będziemy mieli wyjścia. Umowa zostanie zawarta.
Spór dotyczący procedury przetargowej spowodował, że realizacja inwestycji rozpocznie się z rocznym poślizgiem.
- Jedna z pierwszych decyzji marszałka dotyczyła budowy centrum kongresowego i sali koncertowej w Toruniu wartości 30 milionów euro. Kiedy toruński szpital dziecięcy miał kłopoty, marszałek szybko je rozwiązał - komentuje bydgoski radny Jan Szopiński. - Marszałek jest zatem politykiem energicznym i skutecznym. Nie rozumiem więc dlaczego tej energii brakuje w przypadku szpitala bydgoskiego. Jeśli jego rozbudowa nadal będzie opóźniana, w Bydgoszczy nie będzie gdzie leczyć chorych dzieci.
Inwestycja ma kosztować 133 mln zł. Jej sfinansowaniem, prawdopodobnie, zajmie się spółka kapitałowa, którą zamierza powołać zarząd województwa.
