Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robi wizje jak szewc buty

Redakcja
Policja oficjalnie odżegnuje się od korzystania z jego pomocy. Jednak po rozwiązaniu wielu zagadek poszczególne komendy przyznają - tajemnicę rozwikłał Krzysztof Jackowski z Człuchowa.

Policja oficjalnie odżegnuje się od korzystania z jego pomocy. Jednak po rozwiązaniu wielu zagadek poszczególne komendy przyznają - tajemnicę rozwikłał Krzysztof Jackowski z Człuchowa.

<!** Image 2 align=right alt="jasnowidz_180" > Dzwonek do drzwi. Monika Jackowska, córka jasnowidza z Człuchowa, idzie otworzyć. Rozmowy są krótkie. Dziewczyna odbiera najczęściej fragment odzieży zaginionego, jego zdjęcie i kartkę, na której zanotowano imię. Ojciec w tym samym czasie zmaga się z poprzednią sprawą. Pod domem ustawia się już kolejka roztrzęsionych, ale i pełnych nadziei ludzi.

- Robię to od piętnastu lat. Jasnowidzenie traktuję jak zawód, bo to jest normalna praca. Taka jak każda inna. Szewc robi buty, hydraulik naprawia instalację wodno-kanalizacyjną, a ja robię wizje - Krzysztof Jackowski zapala cienkiego papierosa, odbiera telefon komórkowy.

Równocześnie dzwoni stacjonarny. Komenda policji z drugiego końca Polski chce się umówić na spotkanie. Mają ciuchy, zdjęcia, chcą przysłać człowieka, który to wszystko przywiezie. Równocześnie córka pogania, bo jedna z oczekujących za drzwiami kobiet ma za chwilę ostatni autobus. Jackowski bierze czapkę poszukiwanego do ręki i już wie.

- Powiedz jej, że chłopak żyje. Uspokój. Gdzie jest, powiem później.

Odwrotność myślenia

Ostatnio ma dobry okres. W ciągu ostatnich kilku tygodni odnalazł jedenaście zwłok. W tym ciało Pawła Lipińskiego, bohaterskiego siedemnastolatka, który utonął w Lubiczu pod Toruniem ratując dwie tonące osoby.

- Narysowałem rzekę, Drwęcę chyba - wspomina jasnowidz.

- Charakterystyczny zakręt i gałąź, na której widziałem zwłoki. Po drugiej stronie rzeki znajdowała się wieś. Widziałem jej nazwę. Wydało mi się to nieprawdopodobne, bo wieś nazywała się Wieś. Potem doszedłem do wniosku, że to Nowa Wieś.

Rzeczywistość okazała się jeszcze bardziej zaskakująca. Faktycznie ciało Pawła znaleziono w Drwęcy na wysokości Nowej Wsi, jednak... dopiero następnego dnia! Jakimś cudem wypłynęło akurat tam, gdzie wcześniej wskazał je jasnowidz.

- Wytłumaczyć tego nie umiem, jak nie umiem do końca oczywiście powiedzieć, na czym polega jasnowidzenie - Jackowski bezradnie rozkłada ręce. - Nie mogę też dać gwarancji, że się nie mylę. Wizje są odwrotnością myślenia. Są irracjonalne, wydają się czasem wręcz głupie. Jednak po sprawdzeniu, okazują się często najbardziej skrótowo podaną i najjaśniejszą z możliwych informacji.

Doskonałym przykładem jest przypadek z Częstochowy. Sprawa sprzed mniej więcej roku. Poszukiwana była kobieta udzielająca się w branży rozrywkowej. Jej matka i córka sądziły, że opuściła je, wybrała się z kimś do Niemiec.

- Od razu widziałem wnętrze małego, ubogiego domku, jakby wiejskiego. Także drugi dom o charakterystycznym dachu. Widziałem też ciało kobiety, bo od razu poczułem, że nie żyje, zawinięte w folię i ułożone obok... martwego ciała mężczyzny. Co najdziwniejsze, miejscem ukrycia zwłok była wieś, ale bez ludzi, miejsce, gdzie jest wysypisko, ale nie ma tam śmieci. Wygląda na bełkot, czyż nie? - Krzysztof Jackowski opowiedział tę wizję do kamery podczas zbierania materiału do programu „Eksperyment jasnowidz”. Ekipa postanowiła przerwać nagranie, bo nielogiczność wizji - jej zdaniem - świadczyła o przemęczeniu głównego bohatera programu.

Okazało się jednak, że zgadzało się wszystko. Poszukiwana kobieta mieszkała w Częstochowie, ale na działkach, w domku z wyglądu wiejskim. Straciła życie w domu o dziwnej konstrukcji dachu, należącym do byłego męża. Jej ciało wrzucono do suchej studni we wsi, która była opuszczona, ponieważ w tym miejscu ma powstać wysypisko śmieci. Poniżej znaleziono zwłoki mężczyzny, którego wcześniej zabili jej mąż i szwagier. Ona o tym wiedziała i próbowała morderców szantażować.

Jedna z najdziwniejszych spraw, jakimi zajmował się jasnowidz z Człuchowa, została zarejestrowana na taśmie filmowej, jednak nigdy dotąd materiał ten nie został pokazany w telewizji. Również w trakcie „Eksperymentu jasnowidz” do Jackowskiego trafiła rodzina poszukiwanej kobiety.

- Gdy tylko zobaczyłem mężczyznę w czerwonym swetrze, wiedziałem, że zabił. Okazało się, że to mąż tej kobiety. Ekipie powiedziałem na boku o moich ustaleniach, dlatego kamerzysta głównie pokazywał twarz tego człowieka - wspomina jasnowidz.

- Rozpoczęła się gra. Wiedziałem, że trzeba go podejść, by puścił farbę. Materiał ogląda się jak film sensacyjny. Jackowski cofa pewne fragmenty, tłumaczy reakcje męża ofiary. Ten jest przybity informacją, że wbrew jego zeznaniom, jasnowidz utrzymuje, iż kobieta nie opuściła miejsca zamieszkania. Jej ojciec, który siedzi obok, zaczyna się domyślać prawdy, jakby odsuwa się od zięcia.

Kolejne sceny nagrywano w mieszkaniu ofiary. Jackowski w obecności jej męża pokazuje, gdzie doszło do morderstwa. Nie mówi w tym momencie jeszcze wprost, kto zabił, ale odpowiedź na to pytanie wydaje się jasna. Mąż jednak, jak osaczony przez porucznika Columbo ze znanego serialu, zaczyna wymyślać alternatywne rozwiązania. A może to było tak, a może tak... Jest spanikowany, jednak nadal utrzymuje, że nie ma nic wspólnego ze zniknięciem żony.

Kto i za co dziękuje

- Ostatecznie rozmawiałem z nim sam, wyposażony w policyjną aparaturę podsłuchową - Jackowski przewija taśmę. Obraz znika, słychać wyraźnie niesamowitą rozmowę. Jasnowidz mówi wprost:

- Ty zabiłeś żonę. - Tłumaczyłem, że afekt, to nie to samo, co zaplanowany mord, a w tym przypadku doszło do morderstwa w afekcie. Dawałem mu szansę. Ostatecznie rzuciłem go na ziemię w miejscu, gdzie upadły zwłoki jego żony i dziecka, bo była ona w ciąży. Ten jednak nie wyrzucił mnie z domu, nie uderzył. Cichym głosem powtarzał tylko, że to nie on. Policja znalazła ślady krwi w mieszkaniu. Prędzej czy później udowodnią mu to.

<!** Image 3 align=left alt="jasnowidz1_180" > Szafą dziwów można nazwać mebel stojący w pokoju jasnowidza. To tu magazynuje dokumenty. Zdjęcia znanych ludzi z pierwszych stron gazet, książki z autografami i podziękowania. Na przykład rodzina Miłoszów dziękuje za odnalezienie obrazu, podpisał się sam Czesław Miłosz. Danuta Hojarska z „Samoobrony” dziękuje za poszukiwania męża. Na marginesie, przy okazji uznała jasanowidza za honorowego członka jej ugrupowania i wpisała bez jego zgody na listę wyborczą. Od kandydowania Jackowski stanowczo się odżegnuje. Jednak najważniejsze są podziękowania od rodzin osób poszukiwanych, a skarbem prawdziwym potwierdzenia z wielu komend policji, świadczące o tym, że wizje jasnowidza sprawdziły się w stu procentach.

„Komenda Powiatowa Policji w Turku potwierdza fakt korzystania z Pańskiej pomocy przy poszukiwaniu zaginionej Danieli S., która w dniu 25.03.2005 wyszła z domu i nie powróciła do miejsca zamieszkania. Określone przez Pana miejsce znajdowania się zwłok potwierdziło się.
W dniu 28.03.2005 r. w rzece Kiełbaska odnaleziono zwłoki zaginionej”.

<!** Image 4 align=right alt="jasnowidz2_180" > - To jedno z ostatnich potwierdzeń. Proszę o nie zawsze, gdy moje wizję się przydadzą. Nie chodzi o sławę, tylko o wiarygodność - zaznacza Krzysztof Jackowski.

- Gdybym tylko mówił, że moje wizje się sprawdzają, zawsze można by mnie uznać za szarlatana. Ja jednak mam dokumenty! Wiem, że to dziwnie brzmi, ale uznaję moje archiwum za dowód na istnienie zjawiska jasnowidzenia.

W roli detektywa

Jackowski nie tylko szuka zwłok, choć to - jak sam przyznaje - wychodzi mu najlepiej, ale czasem wykonuje pracę detektywa. Zdarza mu się najpierw wskazać sprawcę, nim znajdzie zwłoki. Tak było w przypadku sprawy z Kętrzyna, gdzie podał okoliczności morderstwa na tyle precyzyjnie, że zatrzymano sprawcę i postawiono mu zarzuty. Ślad w archiwum Jackowskiego:

„Na podstawie podanych przez Pana faktów - przeprowadzonej wizji - ustalono osobę podejrzaną o popełnienie tego zabójstwa. We wskazanym przez Pana miejscu zabójstwa oraz odzieży podejrzanego zabezpieczono krew ustalając na podstawie przeprowadzonych badań DNA, że to krew zamordowanego Wacława G.”.

Bywa i przesłuchiwany

Policja dziękuje także za wskazanie miejsca ukrywania się groźnego przestępcy z Radomia: „Przekazane przez Pana informacje, z dokładnym wskazaniem ulicy i budynku, pozwoliły na zatrzymanie go”.

Wielokrotnie jasnowidz występuje w roli świadka. Jest przesłuchiwany na okoliczność wizji. Zdarza się, że policja w Człuchowie dostaje zadanie - przesłuchać Jackowskiego, by ustalić: kto zabił, w jaki sposób i gdzie ukrył zwłoki. Przykład? „Z uwagi na wytyczne prokuratora nadzorującego przedmiotowe śledztwo, proszę w ramach pomocy prawnej o przesłuchanie jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego na podaną okoliczność. Materiał z wykonanej czynności proszę niezwłocznie nadesłać pocztą służbową” - fragment korespondencji między policją w Nowym Sączu i Człuchowie.

<!** Image 5 align=left alt="jasnowidz3" > Choć kontakty z policjantami jasnowidz uznaje za więcej niż poprawne, oficjalnie policja do współpracy się nie przyznaje. Mówi o tym słynny raport sporządzony w 2001 roku, dotyczący niekonwencjonalnych metod poszukiwawczych.

- Napisano wprost, że jasnowidzenie to bzdura. Uznaję to za zachowanie schizofreniczne. Z jednej strony dziękują za pomoc, z drugiej ich przełożeni mówią, że jasnowidzenie policji się nie przydaje, bo jest nieskuteczne. Alicja Hytrek, rzecznik Komendy Głównej Policji, w trakcie programu „Rozmowy w toku” nie chciała nawet wziąć do ręki moich policyjnych potwierdzeń. Gdy jeden dokument pokazano na ekranie, nie chciała czytać.

Krzysztof Jackowski przyznaje, że czuje się ambasadorem jasnowidzenia. Dlatego nie jest zaskoczony, gdy na temat jego działalności powstają kolejne prace naukowe. - Do naukowców to dociera, jednak szefostwo policji wciąż próbuje mnie ośmieszyć.

Czas wracać do pracy. Jackowski ma dziś do zrobienia pięć wizji. Odebrane przez córkę rzeczy osób zaginionych leżą pod ścianą. Kurtka, czapka, piżama. Każda rzecz była noszona tylko przez zaginionego. Nie ma znaczenia, czy miał ją na sobie kilka dni temu, czy lat. Byle nie była od tego czasu prana. Jackowski wącha, przykłada do czoła. To samo robi ze zdjęciem poszukiwanego.

Nagle przerywa, wstaje. Robi sobie kolejną kawę, zapala papierosa. Jakby już zapomniał o problemie, z którym przygnębiona rodzina przyjechała do niego z drugiego końca Polski. Nagle doskakuje do stołu i coś pisze. Jeden wyraz. Potem zaczyna rysować. Szkic po chwili ląduje w koszu. Kolejna kartka, kolejny szkic. Lepiej. Zaciąga się papierosem wyraźnie zadowolony.

- Tu nie chodzi o myślenie, o wysiłek intelektualny w ścisłym tego słowa znaczeniu. Na to przyjdzie czas potem, gdy pozostanie już tylko praca detektywistyczna - tłumaczy. - Wizja to wyrazy i pojedyncze obrazy pojawiające się jakby mimochodem, gdy robię coś neutralnego. Parzenie kawy jest dobre. Jestem ukierunkowany, wyszukuję z rzeczywistości sygnałów bardzo konkretnych, ale one ostatecznie muszą przyjść same.

Bywa wykończony, bo ciągle żyje problemami innych. Dramatycznymi chwilami z ich życia, czasem ich ostatnim krzykiem. - To ciąży - zapewnia - jestem przecież normalnym człowiekiem. Tylko ci, którzy przyjeżdżają tu pierwszy raz, myślą czasem, że jak jasnowidz, to pewnie mówi dostojnie, nie je, nie robi siusiu i unosi się w powietrzu.

Policja za, ale przeciw
Rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji, młodszy inspektor Alicja Hytrek:

- Raport na temat wykorzystania jasnowidzów podczas prowadzenia poszukiwań powstał w 2001 roku. Przebadano 500 przypadków, w których korzystano z pomocy osób o tych zdolnościach. Jedynie w trzech przypadkach można stwierdzić, że ich informacje zostały potwierdzone, że pomoc była realna. Stoimy na stanowisku, że rodzina może korzystać z każdej metody, łapać się każdej deski ratunku, a my nie jesteśmy zamknięci na informacje pochodzące także od jasnowidzów. Podchodzimy do nich z szacunkiem. Jednak dochodzimy do wniosku, że często potwierdzanie wizji dość ogólnej jest zbyt kosztowne. Lepiej przeznaczyć pieniądze na środki techniczne, na przykład sprzęt czy badania DNA. Co do spraw, w których brał udział pan Jackowski i dokumentów pochodzących z poszczególnych komend, którymi on dysponuje - mogę powiedzieć tyle, że ich, niestety, nie znam. Każdy przypadek wymaga oddzielnego analizowania. Ale nie zmienia to w niczym naszego stanowiska wyrażonego w raporcie, który jest dokumentem obowiązującym. Nikt go nie odwoływał. Nikt zarazem nie zakazywał policjantom korzystania z pomocy jasnowidzów, gdy wykorzystane zostaną inne metody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!