Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Retro: Ta zbrodnia wstrząsnęła Bydgoszczą

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Kiedy człowiek zabija własne dzieci, nie może liczyć ani na zrozumienie, ani na wybaczenie. Takiej potwornej zbrodni dopuścił się bydgoszczanin Zygmunt U. Chciał - jak twierdził - ukarać w ten sposób własną żonę.

Kiedy człowiek zabija własne dzieci, nie może liczyć ani na zrozumienie, ani na wybaczenie. Takiej potwornej zbrodni dopuścił się bydgoszczanin Zygmunt U. Chciał - jak twierdził - ukarać w ten sposób własną żonę.

Był rok 1946. 32-letni Zygmunt U., który osiedlił się w Bydgoszczy zaraz po zakończeniu II wojny w mieszkaniu przy ul. ks. Kordeckiego wraz z żoną i dwójką dzieci, był człowiekiem porywczym. Prowadził rozległe interesy handlowe, miał jak na owe czasy dużo pieniędzy. Poznał i pokochał inną kobietę. Od tej pory począł czynić wszystko, by się uwolnić od żony.

<!** reklama>

W maju 1947 roku, kiedy między małżonkami doszło do kolejnej kłótni, zmusił żonę do opuszczenia mieszkania i zagroził jej, że nigdy więcej nie zobaczy już swoich dzieci.

On zabijał, babcia cerowała

Kobieta wielokrotnie przychodziła do mieszkania na Kordeckiego, radośnie witana przez dzieci, jednak małżonek, jeśli tylko był w domu, siłą wyrzucał ją za próg. Po kolejnej takiej wizycie Marta U. udała się do sądu, który jakiś czas później orzekł, że dzieci powinny jednak zamieszkać z matką. Kiedy z tym wyrokiem na piśmie udała się do mieszkania Zygmunta U., ten oznajmił, że dzieci i tak nie odda, nawet jeśli żona przyjdzie z milicją. Marta U. udała się więc po pomoc do stróżów prawa, tymczasem jej małżonek wpadł w szał. Nożem zabił obydwoje dzieci: 7-letnią Halinę i 5-letniego Janusza. Jego matka, 69-letnia Helena U., która przebywała w mieszkaniu przy Kordeckiego na stałe, opiekując się wnuczkami, nie broniła dzieci, spokojnie w czasie zabójstwa cerując swoją odzież.

Zygmunt U. po zbrodni wyszedł na ulicę, gdzie spotkał wracającą żonę z milicjantami. Wypalił jej prosto w twarz, że nigdy już swoich dzieci nie zobaczy. Niestety, wkrótce wszyscy przekonali się, że nie fantazjował.

We wrześniu 1947 roku Zygmunt U. stanął przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy. Proces wywołał ogromne poruszenie w mieście. Jak pisała ówczesna prasa, „Zbrodnia odbiła się głośnym echem nie tylko w Bydgoszczy, ale i poza jej granicami. Wywołała ona wśród społeczeństwa bydgoskiego wstręt i obrzydzenie do mordercy”. Po przepustki na rozprawę w dniu procesu ustawiła się długa kolejka.

Pierwotnie rozprawa miała odbyć się w trybie doraźnym, jednak z uwagi na wniosek obrońców o uznanie dzieciobójcy niepoczytalnym sprawił, że sądzono go w trybie zwykłym. Przed sądem stanęła także matka mordercy, Helena U., pod zarzutem nieudzielenia dzieciom pomocy.

Biegli uznali, że zabójca, choć działał pod wpływem silnego wzburzenia, był w chwili popełnienia zbrodni poczytalny. Sam Zygmunt U. tłumaczył przed sądem, że zabił z... miłości do dzieci. Nie chciał się z nimi rozstać, więc postanowił zginąć wraz z nimi. Kiedy jednak pozbawił je życia, zabrakło mu odwagi, być targnąć się i na swoje.

Prokurator zażądał dla oskarżonego najwyższego wymiaru kary. Jego słowa, co zanotował reporter „Ziemi Pomorskiej”, „wywarły głębokie wzruszenie wśród audytorium. Publiczność na sali, a szczególnie kobiety - matki płakały. Dramatycznym momentem w chwili przemawiania był również głośny płacz, jaki wydarł się z piersi Marty U”.

Wyrok został wydany, ówczesnym zwyczajem, po całodziennym procesie. Sąd udał się na naradę dopiero późnym wieczorem. Tylko niektórzy obserwatorzy na sali dotrwali do powrotu sędziów, który nastąpił dopiero o godzinie 3 nad ranem. Wówczas to ogłoszono, że Zygmunt U. skazany został na karę śmierci, natomiast jego matka na rok pozbawienia wolności.

Nie było innego wyroku

„Dla oskarżonego nie można było zastosować innej kary niż karę śmierci” - powiedział w ustnym uzasadnieniu wyroku bezpośrednio po jego ogłoszeniu przewodniczący trybunału, sędzia Tadeusz Piziewicz. „Powziął on zamiar, że tylko usunięcie dzieci pozwoli mu na zerwanie stosunków z żoną. Zamiar swój wykonał, mordując w bezprzykładnie ohydny sposób niewinne dzieci z nienawiści do żony, której chciał się pozbyć”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!