Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[RETRO] Poprosił sąd o karę śmierci

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Thinkstock
Matka nie chciała oddać syna jego biologicznemu ojcu. Żyjąc w stanie wywieranej na nią wielkiej presji, nie wytrzymała i, będąc w głębokiej depresji, poprosiła swojego męża, by odebrał jej życie. Ten posłusznie udusił zarówno swoją żonę jak i dziecko.

[break]
Niewiele było w historii tak bardzo przejmujących i poruszających zbrodni, jak zabójstwo dokonane w kręgu rodziny K., do jakiej w międzywojniu doszło w Bydgoszczy.

20 złotych na dziecko

Kiedy Marta K., mieszkanka ulicy Bielickiej, miała 18 lat, oświadczył jej się mieszkający w sąsiedztwie Werner B. Nim doszło do ślubu, dziewczyna zaszła w ciążę, a wtedy niedoszły małżonek odkochał się i zapowiedzi weselne odwołał. Był rok 1930.

Mimo tego kroku, Werner uznał narodzonego Henryka za swojego syna i zobowiązał się płacić na jego wychowanie alimenty w kwocie 20 złotych miesięcznie. Przesyłał je regularnie, tyle że nie swojej niedoszłej małżonce, do której, jak twierdził, stracił całkowicie zaufanie, ale jej matce, która istotnie łożyła na utrzymanie wnuka, ale i przy okazji sama korzystała z tej niewielkiej sumy.

Trzy lata później Marta wyszła za Antoniego K. i przeprowadziła się do jego mieszkania przy ul. ks. Skorupki, zabierając ze sobą dziecko. Małżonkowie K. upomnieli się u starszej pani o przekazywanie im pozyskiwanych od biologicznego ojca pieniędzy. Jednak ona powiedziała stanowczo: nie.

Kobieta głośno twierdziła, że nie da ani grosza, bo bardzo się jej zięć nie podoba, albowiem jest bezrobotny i znajduje się na wyłącznym utrzymaniu Marty. Matka miała do córki wielki żal o ten ożenek, do którego doszło pomimo jej stanowczego sprzeciwu. Próby polubownego załatwienia sprawy spełzły na niczym. Rozpoczęła się rodzinna wojna.

„Póki ja żyję, ty wyrodnico, do śmierci mojego progu nie przestąpisz. I dziecka nie dostąpisz, bo doniosłam o tym Wernerowi, a on dziecko zabierze” - tak pisała matka do Marty. Nachodziła ją praktycznie codziennie, ubliżając i wyzywając, okazując głęboką wrogość, a nawet nienawiść.

„Zabij mnie...”

W styczniu 1934 roku do mieszkania małżonków K. przyszła ponownie matka Marty, zapowiadając, że następnego dnia zgłosi się Werner po dziecko i je bezpowrotnie zabierze. Marta popadła w depresję. Wieczorem poprosiła Antoniego, żeby zabił ją i dziecko, gdyż nie miała siły żyć dalej w takiej atmosferze. On prośbę spełnił, udusił najpierw Martę, potem Henryka. Sam postanowił rzucić się pod pociąg, ale po drodze wstąpił do restauracji, gdzie napił się wódki. Stamtąd wrócił do domu, żeby jeszcze raz rzucić okiem na rodzinę, położył się obok nich i... usnął.

Po przebudzeniu napisał dwa listy, do matki i do stryja, w których zapowiedział swoją samobójczą śmierć. Następnie jednak się odmyślił i wybrał się na komisariat policji, gdzie wszystko wyznał i poprosił, by skazano go na śmierć.

Antoniego K. wysłano na długotrwałe badania psychiatryczne do Gniezna. Przed bydgoskim sądem stanął dopiero w czerwcu 1935 roku.

Na przepełnionej od nadmiaru publiczności sali sądowej miejsce zajęła również teściowa Antoniego K. Linia obrony oskarżonego prowadziła w kierunku obwinienia właśnie matki Marty za wszystkie nieszczęścia i w konsekwencji - śmierć dwóch osób.

„Proszę o karę śmierci”

Podczas przemówienia prokurator - ku powszechnemu zaskoczeniu - zamiast obwiniać podwójnego zabójcę, zaczął rzucać gromy na jego teściową, odczytując na sali m.in. jej list skierowany do córki. Szlochając, matka Marty wyszła z sali, żegnana pomrukiem widzów pełnym nienawiści pod jej adresem.

W swoim ostatnim słowie Antoni K. oświadczył, że ponownie prosi sąd o wymierzenie mu kary śmierci, gdyż nadal chce umrzeć.

Sąd Okręgowy w Bydgoszczy prośby obwinionego jednak nie wysłuchał i skazał go na karę 8 lat pobytu za kratami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!