Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Retro: Na tropie milicjanta zabójcy

KRZYSZTOF BŁAŻEJEWSKI
Wieczorem 29 października 1958 roku Jadwiga A., telefonistka z bydgoskiej Poczty Głównej, wyszła z pracy w towarzystwie koleżanki, na którą przed gmachem poczty czekał mąż.

Wieczorem 29 października 1958 roku Jadwiga A., telefonistka z bydgoskiej Poczty Głównej, wyszła z pracy w towarzystwie koleżanki, na którą przed gmachem poczty czekał mąż.

<!** Image 3 align=none alt="Image 206308" >

Koleżanka mieszkała na ul. Chodkiewicza, dziewczyny drogę do domu odbywały więc zwykle razem. Tym razem w trójkę doszli do bramy domu przy ówczesnych Al. 1 Maja, gdzie mieszkała Jadwiga. Tam pożegnała się z towarzystwem i weszła na klatkę schodową. W panującej tam ciemności niemal zderzyła się z sąsiadem, który dźwigał worek kartofli. Mężczyzna zapalił światło na klatce, powiedział „dobry wieczór!” i udał się z ziemniakami do piwnicy.

Kilka chwil później usłyszał głośny kobiecy krzyk, a po nim huk wystrzału i jakiś rumor. Kiedy przerażony sąsiad wrócił na parter, zobaczył, że na schodach leży Jadwiga z przestrzeloną głową. Umarła szybko. Lekarz z pogotowia mógł stwierdzić już tylko zgon. Wezwana milicja szybko znalazła przyczynę śmierci - pocisk, który utkwił w ścianie i leżącą obok zwłok łuskę od naboju.

Gdzie jest Heniek?

Podejrzenia milicyjnej ekipy śledczej natychmiast padły na narzeczonego Jadwigi, 28-letniego funkcjonariusza Milicji Obywatelskiej, Henryka W.

Jak ustalono, to z jego broni oddany został strzał wieczorem w klatce domu przy al. 1 Maja. Jeden z kolegów milicjantów widział go tego wieczoru w cywilnym ubraniu, krążącego w pobliżu domu, gdzie mieszkała jego narzeczona.

Natychmiast rozpoczęto zakrojoną na szeroką skalę akcję poszukiwawczą. Ustalono, że Henryka W. nie ma w domu. Gdzie przebywał, rodzina nie miała pojęcia. W tej sytucji obstawiano wylotowe arterie miasta, gdzie pilnie kontrolowano wszystkie wyjeżdżające pojazdy. Inni milicjanci, wyrwani ze snu, formowali patrole, które kolejno wyruszały w nocy w miasto z zadaniem przeszukiwania wszystkich podwórek, szop i zakamarków, gdzie mógłby ukryć się domniemany zabójca.

Akcję poszukiwawczą kontynuowano z podobny natężeniem przez następny dzień. Nic dziwnego, że mieszkańcy Bydgoszczy, widząc coraz to nowych węszących milicjantów, byli zdziwieni i zaniepokojeni. Nie mogąc poznać szczegółów sprawy, te okryte bowiem zostały ścisłą tajemnicą, poczęli tworzyć najrozmaitsze fantastyczne plotki i przypuszczenia. W zakładach pracy, sklepach i na ulicy opowiadano sobie historie o poszukiwaniu ukrywającego się zbrodniarza niemieckiego z okresu okupacji, inni mówili, że w Bydgoszczy pojawili się „leśni” AK-owcy przebrani za milicjantów, kolejni, że to właśnie w MO wybuchł bunt i grupa funkcjonariuszy zdezerterowała z bronią.

Kolejne dni poszukiwań nie przynosiły sukcesu, z czasem więc i milicja kierowała mniejsze siły do tej akcji, a i ludzie przestali mnożyć domysły. Odwołano blokady, rozwiązano patrole. Za Henrykiem W. rozesłano na całą Polskę listy gończe. Jego znikniecie stanowiło poważną zagadkę. - Przecież człowiek nie może zapaść się pod ziemię - twierdzili koledzy milicjanta.

Minęło ponad pół roku. 11 czerwca 1959 roku przed południem leśniczy z Nadleśnictwa Nowy Mostek koło Maksymilianowa, przejeżdżając przez swój leśny rewir motorem poczuł charakterystyczny zapach rozkładającego się ciała. W gęstym zagajniku znalazł ludzkie szczątki, przykryte resztkami ubrania. Przy nogach leżał pistolet „tetetka”.

Broń okazała się należeć do Henryka W. Jego tożsamość potwierdzała też legitymacja służbowa, którą znaleziono w kieszeni. Specjaliści z zakresu medycyny sądowej i kryminalistyki orzekli, że Henryk W. pozbawił się życia, wieszając się na drzewie na skórzanym pasku.

Dlaczego to zrobił?

Zagadkę przyczyn swego czynu samobójca zabrał do grobu. Na podstawie zeznań znajomych ustalono jedynie, że więzi między narzeczonymi osłabły podczas pobytu Henryka W. w szkole milicyjnej. Po powrocie Jadwiga nosiła się ponoć z zamiarem zerwania narzeczeństwa. Jednak prawdziwe motywy desperackiego kroku, pozostały na zawsze tajemnicą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!