Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Retro. Brda w Bydgoszczy była wielokrotnie zatruwana toksycznymi przemysłowymi ściekami

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Do pierwszej większej afery związanej z zatruciem Brdy doszło latem 1959 roku. Sygnał, że coś się złego dzieje, pochodził od spóźnionych przechodniów.

Do pierwszej większej afery związanej z zatruciem Brdy doszło latem 1959 roku. Sygnał, że coś się złego dzieje, pochodził od spóźnionych przechodniów.

Wieczorem 16 czerwca na powierzchni Brdy w centrum Bydgoszczy pojawiła się gęsta piana. Rano następnego dnia okazało się, że wszędzie w zakolach osadziły się śnięte ryby, znajdujące się już z powodu ciepła w stanie rozkładu.

Winien brygadzista

Straszliwy fetor nad brzegami rzeki w centrum miasta nasilał się z godziny na godzinę. Jak później obliczono, na terenie Bydgoszczy wydobyto z wody w sumie ponad 6 ton martwych ryb! Ile ich spłynęło do Wisły, nikt nie był w stanie oszacować...

<!** reklama>

Ślady wyraźnie wskazywały, że do wycieku toksycznej substancji doszło w ówczesnych Bydgoskich Zakładach Przemysłu Tłuszczowego, późniejszej „Pollenie”, usytuowanych przy ulicy Grunwaldzkiej.

Jak szybko ustaliła prokuratura, bezpośrednią przyczyną zdarzenia było niedopełnienie obowiązków przez brygadzistę Józefa M., który po przejęciu zmiany opuścił swoje miejsce pracy na mniej więcej godzinę, pozostawiając bez dozoru zbiornik z chemikaliami stale podgrzewany parą. W czasie nieobecności Józefa M. niespodziewanie zawartość kotła wykipiała i spłynęła do... rur kanalizacji burzowej, prowadzącej prosto do Brdy.

Józef M. został aresztowany. Śledztwo wykazało jednak rażące zaniedbania w zakładzie. M.in. sieć kanalizacyjna wraz z odstojnikami była zdewastowana i nieczynna. Feralny kocioł znajdował się na podwórzu i nie był niczym zabezpieczony na ewentualność wycieku z niego. Szkody w środowisku także okazały się znaczące. Wytrute zostały nie tylko ryby, ale i wszystkie żyjątka przydenne, padła także roślinność, a w Brdyujściu - tegoroczny narybek ryb wiślanych, w którym chętnie dotąd chroniły się na tarło.

Piana zamiast ryb

Najgłośniej protestowali rozżaleni wędkarze, którzy na kilka tygodni pozbawieni zostali szans na złapanie w Brdzie jakichkolwiek ryb. Jak mówili, porcje piany, które regularnie co jakiś czas pojawiały się dotąd w pobliżu Wyspy Młyńskiej, mogły nie pochodzić wcale z garbarni, jak podejrzewano, ale właśnie z dawnego „Persilu”, który - co było tajemnicą poliszynela - regularnie i po cichu wpuszczał do Brdy w niewielkich ilościach niebezpieczne substancje.

Józef M. został za swoje zaniedbanie skazany na karę 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Sprawa trucia Brdy rozeszła się wówczas „po kościach”. Dopiero kolejne podobne zdarzenia doprowadziły do zajęcia się na poważnie ochroną środowiska przed niefrasobliwym jej traktowaniem przez największe bydgoskie zakłady produkcyjne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!