Liczba zakażeń koronawirusem w Polsce
- Mamy 615 nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem - poinformowało Ministerstwo Zdrowia w czwartek, 30 lipca 2020 roku. To rekordowo wysoki wynik. W ostatnich dniach dzienny przyrost liczby zakażonych przekraczał 500 osób, jednak rzecznik resortu zdrowia uspokajał, że nie powinniśmy przekroczyć granicy 600 przypadków dziennie. - Nie sądzę, żebyśmy dobrnęli do granicy 600 przypadków, ale niczego nie można do końca przewidzieć - mówił Wojciech Andrusiewicz.
Nowe zakażenia koronawirusem
Tak się jednak stało: 30 lipca 2020 ministerstwo poinformowało o 615 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem w Polsce oraz 15 kolejnych zgonach.
W ostatnich dniach przyrost zakażeń koronawirusem prezentował się następująco:
- 30 lipca: 615
- 29 lipca: 512
- 28 lipca: 502
- 27 lipca: 337
- 26 lipca: 443
- 25 lipca: 584
Łącznie liczba osób zakażonych koronawirusem wzrosła w Polsce do 45 031, w tym 1 709 osoby zmarły.
Czy wrócą obowiązkowe maseczki i inne restrykcje?
Przyrost zakażeń, spowodowany znoszeniem restrykcji, przewidywali niektórzy eksperci. Przed szkodliwymi konsekwencjami znoszenia obostrzeń przestrzegał m.in. prof. Krzysztof Simon, ordynator oddziału zakaźnego szpitala przy ulicy Koszarowej we Wrocławiu, który leczy pacjentów z koronawirusem. Ostatnio krytykował na przykład przyzwolenie na organizację dużych imprez plenerowych i koncertów.
- Zupełne poluzowanie takich spotkań to jest idiotyzm i mówię to świadomie. Kto podjął decyzję, żeby tak to odkręcić? Kto za to odpowie w tym kraju - grzmiał profesor Simon.
Czy w związku z rosnącą liczbą zakażeń w Polsce wrócą restrykcje z początku pandemii: obowiązkowe maseczki, limity osób i zamknięte granice? O takiej możliwości mówił już kilka tygodni temu Łukasz Szumowski, minister zdrowia. Szef resortu zdrowia zapowiedział, że Polska przygotowuje się do drugiej fali epidemii, która ma nadejść jesienią. Wówczas ma powrócić obowiązek zakrywania nosa i ust w miejscach publicznych, który znamy z początku pandemii.
Głos w sprawie zabrał również premier Mateusz Morawiecki. - Sytuacja ewoluuje, nie sposób przewidzieć, co będzie za miesiąc. Niektórzy namawiają do lockdownu. Chcę tego uniknąć, bo wiem, jak mocno została poturbowana Polska gospodarka. Będzie może nieco mniej zgonów z powodu koronawirusa, ale pojawią się zgony związane z niewłaściwym leczeniem w innych dziedzinach medycyny, bo lockdown odbije się także na służbie zdrowia - powiedział premier.
