Spotkanie z 9-krotnym mistrzem Polski zgromadziło na trybunach „Immobile Łuczniczki” najliczniejszą w tym sezonie publiczność (2,5 tys.). Osoby, które przyszły opuszczały jednak halę nieco rozczarowane; za wyjątkiem III odsłony, obejrzały bowiem jednostronne widowisko.
- Drużyna z Bydgoszczy z pewnością się nas nie wystraszy. Dlatego musimy wyjść i walczyć o każdą piłkę, a niedzielny mecz traktować, jakby był najważniejszy - mówił przed wizytą w „Immobile Łucznice” Artur Szalpuk, przyjmujący 9-krotnego mistrza Polski.
Rzeczywiście, gracze PGE Skry bardzo profesjonalnie podeszli w niedzielę do swoich obowiązków. Słabszy moment mieli tylko w III partii.
Pierwsze dwa sety były bardzo do siebie podobne. Wyrównaną grę oglądaliśmy tylko przez kilkanaście pierwszych akcji; potem inicjatywę przejmowały gwiazdy z Bełchatowa. W dwóch pierwszych partiach PGE Skra zdecydowanie lepiej przyjmowała zagrywkę, co przekładało się na skuteczność w ataku (74 proc. przy zaledwie 44% gospodarzy).
Jedynie III partia była emocjonująca. Miejscowi wybronili cztery piłki meczowe, ale przy piątej popełnili błąd (autowy atak Sterna).
Na czele tabeli ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i Projekt Warszawa (bez porażki, po 12 pkt). BKS Visła zajmuje przedostatnie miejsce z dorobkiem 1 pkt. Na końcu tabeli MKS Będzin (bez punktu w pięciu spotkaniach).
PlusLiga pędzi w tym sezonie jak szalona; wszystko po to, by reprezentacja miała jak najwięcej czasu na przygotowania do występu na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Kolejne spotkanie BKS Visła rozegra już środę z Aluronem Virtu CMC Zawiercie. Początek meczu w hali „Immobile Łuczniczka” zaplanowano na godzinę 18.30.
BKS VISŁA - PGE SKRA 0:3 (19:25, 15:25, 27:29)
Bydgoszcz: Gałązka 5, Stern 14, Quiroga 3, Kalembka 3, Gil 2, Urbanowicz 3, Szymura (libero) oraz Woch 0, Lipiński 0, Gryc 3, Peszko 5, Cieślik 0.
Bełchatów: Wlazły 12, Kłos 9, Kochaowski 5, Ebadipour 9, Szalpuk 15, Łomacz 1, Piechocki (libero) oraz Droszyński 0, Orczyk 3, Petković 2.
