Łukasz - lewe kolano. Pan Franciszek - lewy nadgarstek. Pani Anna - przedramię. Zresztą także lewe. Zimą na urazowych izbach przyjęć panuje podwyższona temperatura.
<!** Image 2 alt="Image 162791" sub="Mimo ostrego dyżuru, w poczekalni „urazówki” bydgoskiego szpitala im. Jurasza nie było tłumów. Zdaniem białego personelu, ludzie przyzwyczaili się do zimy i są bardziej ostrożni
Fot. Tadeusz Pawłowski">
Podobnie było wczoraj w Szpitalu Uniwersyteckim nr 1 im. Jurasza, który pełnił ostry dyżur.
Sport i lód
- Przekonanie, że zimą jest więcej urazów kończyn, jest nie do końca prawdziwe. Jest ich porównywalna liczba, tylko inne są powody kontuzji. Latem przyczyną urazów jest najczęściej sport, zimą są to oblodzone chodniki - wyjaśnia dr n. med. Joanna Hałas, zastępca kierownika Kliniki Medycyny Ratunkowej w „Juraszu”. - Zimą, gdy jest śnieg i lód, ludzie bardziej uważają. Ci, którzy boją się, po prostu nie wychodzą. Oczywiście, trzeba też odpowiednio się ubrać: szpilki są ładne, ale się nie sprawdzają w zimowych warunkach. A w nich trzeba jakoś sobie radzić - mówi dr Hałas.
Potwierdzają to ratownicy medyczni, Katarzyna Leżuch i Paweł Apolinarski. - Koleżanka wspomniała ostatnio o nakładkach antypoślizgowych na buty, podobno wymyślono coś takiego - mówi pan Paweł. Razem z panią Katarzyną są w pełnej gotowości. Jest krótko po godz. 9, ruch na urazówce „Jurasza” na razie niewielki. - Wszystko zmieni się po południu - przewidują medycy.
Ręka, noga, deska, imprezka
Jednymi z pierwszych w poczekalni jest młode małżeństwo. Jest godz. 9.42. - Mężowi blacha spadła w pracy na nogę, nie wiemy, czy kończyna jest złamana - mówi kobieta. Po nich przychodzi 25-latka, na którą runął stos palet, następnie mężczyzna z zabandażowaną nogą. Pytamy, co się stało, odpowiedź niewiele nam wyjaśnia... - Ściana wagonu z węglem - mówi jegomość. Jest niecałe pięć minut po dziesiątej. Chwila przerwy i ok. 10.45 do poczekalni wchodzi kuśtykająca studentka. - Oby nie było złamania - mówi. Zima? - Jaka zima. Kolumna spadła mi na stopę, boli niemiłosiernie. Nie wiem, co z nią będzie. W lutym mam obronę pracy inżynierskiej, skończyłam ją pisać, no i wczoraj świętowałam. Chciałam jechać do domu, a tu coś takiego. Co ja mamie powiem? Że w adwencie imprezę zrobiłam? Chyba powiem, że odkurzacz się na mnie przewrócił - opowiada. Przekonuje, że zdarzyło się to jej koleżance w liceum...
<!** reklama>
Pod drzwiami do gabinetu cierpliwie stoi pan Franciszek. Lewy nadgarstek w gipsie. - W poniedziałek poszedłem do sklepu. Schody. Zanim chwyciłem poręcz, pośliznąłem się i jak upadłem, to nadgarstek gruchnął - opowiada starszy pan, któremu w poniedziałek założono gips. Martwi się, bo unieruchomiona ręka spuchła. Na szczęście wystarczyło nacięcie gipsu, by zwolnić ucisk. Wszystko powinno wrócić do normy. - Na schodach powinny być normalne płytki, a oni marmury robią i tak to się kończy - dodaje towarzysząca mu pani. Za cztery minuty będzie godzina jedenasta...
Osiem minut później ratownicy przywożą uczennicę ze złamaną nogą. Poślizgnęła się na szkolnym korytarzu. Noga usztywniona aż do połowy uda. Do poczekalni weszła pani Anna. Pod kurtką - różowa koszulka z krótkim rękawem - widać rękę, za którą się trzyma. Jest do połowy sina. - Poślizgnęłam się przy rondzie Jagiellonów. Od wczoraj ręka nie przestaje boleć, nie mogę nią ruszyć. Mam nadzieję, że nie będzie gwoździowania, że tylko gips. Na szczęście to lewa ręka - opowiada. Widać, że się boi tego, co usłyszy od lekarza.
Bardziej wyluzowany jest Łukasz Telega. Lekko kuleje, gdy siada, masuje kolano. - Snowboard. Na stoku w Myślęcinku. W środę śnieg był już ubity, twardy. Postanowiłem zjechać z samej góry i tak się skończyło. Myślałem, że przejdzie, a tu nic - opowiada. Od kiedy jeździ na snowboardzie? Od wtorku. - Miałem uzbierane pieniądze na deskę, pogoda sprzyja, więc kupiłem sprzęt - chętnie opowiada Łukasz. Do nowej pasji się nie zniechęcił.
Dochodzi południe. Panu Januszowi zaraz zrobią zdjęcie RTG. Nie może ubrać kurtki, bo lewa ręka jest podwiązana. - Wysiadałem z samochodu, poślizgnąłem się, upadłem. Lepsze to niż unieruchomiona noga - mówi solidnej postury mężczyzna. - Tak są odśnieżane ulice i chodniki. Zresztą, śnieg pada, topnieje, przymarza a na to znów pada. Chyba trzeba kupić nakładki antypoślizgowe na buty i tyle - dodaje towarzysząca mu pani.
Zagrożona lewa strona
- Dziś jest w miarę spokojnie. Najgorzej jest, kiedy zaczyna się biała zima, gdy sypie śnieg. Teraz ludzie już się przyzwyczaili i są bardziej ostrożni - mówi pielęgniarka, pani Maria. - Z wtorku na środę w poczekalni zabrakło miejsc, skończyły się wózki, na których przewozimy pacjentów, którzy nie mogą chodzić. Ostatni gips założyliśmy o 4 rano - opowiada.
Najwięcej pacjentów ma poszkodowaną lewą część ciała, dlaczego łamiemy głównie lewe ręce? - Prawdopodobnie dlatego, że większość z nas jest praworęczna - zastanawia się pani Maria.
Jak się nie połamać?
- Upadając, odruchowo wyciągamy ręce przed siebie. W efekcie ciężar ciała przenoszony jest na nadgarstki. Specjaliści radzą, by przewracając się przyjąć pozycję embrionalną (ręce do siebie, głowa schowana między ramiona). Przewrócimy się i być może będziemy potłuczeni, ale zagrożenie złamania kończyny będzie zminimalizowane.
- Pamiętajmy! Nie odchylajmy głowy - wtedy uderzymy nią o podłoże.
- Zakładajmy buty, których cholewa sięga za kostkę - w takim obuwiu noga jest bardziej stabilna.