[break]
Karta pojazdu to dokument, w którym zapisuje się wszelkie zmiany dotyczące samochodu - poczynając od jego warunków technicznych, przez zmianę numerów rejestracyjnych, po dane poprzednich właścicieli. Jest istotna przy odsprzedaży auta. Za wydanie karty płaci właściciel, który pierwszy raz rejestruje używany samochód w Polsce. W tej chwili jej wydanie kosztuje 75 złotych. Ale w 2003 roku ówczesny rząd zdecydował, że za kartę trzeba będzie płacić aż 500 złotych.
To nie my...
W 2006 roku Trybunał Konstytucyjny uznał jednak, że opłata tej wysokości pobierana przez samorządy jest niezgodna z prawem Unii Europejskiej i polską konstytucją.
PRZECZYTAJ:Dla kogo są urzędnicy?
Samorządy niezbyt chwaliły się tym wyrokiem, bo otwierał on kierowcom drogę do odzyskiwania 425 złotych. To niemałe pieniądze - w skali kraju wyszłoby w sumie około miliarda złotych.
W samej tylko Bydgoszczy w latach 2003-2006 wydano niemal 18 tys. kart pojazdów. Gdyby wszyscy właściciele aut chcieli zwrotu pieniędzy, ratusz musiałby szukać w budżecie grubo ponad 7 mln zł.
- Decyzją trybunału sprawa odszkodowań przedawnia się po 10 latach, czyli w praktyce do połowy kwietnia tego roku. Do tego czasu teoretycznie jest jeszcze możliwość ubiegania się o zwrot nadpłaty - mówi Waldemar Winter, dyrektor Wydziału Uprawnień Komunikacyjnych Urzędu Miasta Bydgoszczy, dodając jednak, że ratusz nie ponosi odpowiedzialności za zawyżone wówczas stawki.
Każdy ma znać prawo Unii
Dwieście zrzeszonych w Związku Powiatów Polskich gmin już w 2012 roku poszło ze skarbem państwa do sądu. W lutym tego roku sprawa wreszcie trafiła do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Powiaty domagały się ustalenia odpowiedzialności skarbu państwa za to, że po wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej ministerstwo nie dostosowało przepisów rozporządzenia z 2003 r., na podstawie których wydające karty urzędy pobierały 500 złotych.
SA oddalił apelację, uznając, że obowiązek znajomości prawa europejskiego ciąży na każdym, także na jednostkach samorządu terytorialnego. W trakcie postępowania powiaty wyjaśniały, że pobierały opłaty w oparciu o przepisy krajowe, a inne postępowanie oznaczałoby naruszenie dyscypliny finansów publicznych.
- Pobierane wówczas opłaty stanowiły dochód własny gminy - mówi Waldemar Winter. - Pieniądze szły na inwestycje, drogi, chodniki…
Tymczasem od 2011 r. do urzędu skierowano tylko 612 wniosków o zwrot nadpłaty, a 528 z nich zakończyło się skierowaniem sprawy do sądu. W wyniku wydanych orzeczeń miasto wypłaciło - jak na razie - 260 tys. zł. - Bardzo wiele kierowanych do nas wniosków jest błędnych, ludzie mylą kartę pojazdu na przykład z opłatą recyklingową - mówi Waldemar Winter. - Nasze odpowiedzi na wnioski o zwrot pieniędzy są odmowne. Pobieranie opłat nie było naszym zamysłem, ale obowiązkiem. Wciąż otwarta pozostaje droga sądowa.
Niewielu uprawnionych
Warto zaznaczyć, że o zwrot mogą ubiegać się osoby, których karta pojazdu została wydana do 14 kwietnia 2006 roku, ale nie dalej niż 10 lat temu. W praktyce chodzi więc już tylko o niewielką liczbę dokumentów.
Warto wiedzieć
Do zwrotu 425 zł
- Za wydawane w latach 2003-2006 przy pierwszej rejestracji samochodu karty pojazdu starostwa pobierały 500 złotych - bo taką stawkę ustaliło ówczesne Ministerstwo Infrastruktury.
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2006 r. jest jednak jednoznaczny - opłata była sprzeczna z prawem, a karta pojazdu powinna kosztować jedynie 75 złotych. Sprawa opłat przedawnia się po 10 latach - dokładnie 14 kwietnia 2016 roku.