- Pierwsze „ślizgawki” zawsze są dla ludzi zaskoczeniem - mówią lekarze ze szpitalnych oddziałów ratunkowych, którzy od dwóch dni mają pełne ręce roboty.
<!** Image 2 align=right alt="Image 72732" sub="Marta Fosińska, studentka UTP w niedzielę stłukła nadgarstek. Gips założyli jej doktor Andriy Rybka i starsza pielęgniarka Jolanta Gnaczyńska /Fot. Dariusz Bloch">Zaczęło się w niedzielę po południu, kiedy padający śnieg zaczął przymarzać. Opadający na niego puch ukrył pod sobą niebezpieczeństwo. Wystarczyło nieuważnie postawić nogę, by upaść na twarde podłoże. Tak było w przypadku Elżbiety Kołodziejskiej, która na ulicy Grunwaldzkiej przewróciła się, łamiąc rękę.
- W poniedziałek do godziny 13 mieliśmy 22 pacjentów. Zazwyczaj jest ich tylu w ciągu całej doby. Najczęściej zdarzały się urazy głowy, stłuczenia stanu skokowego i kolanowego - mówią doktor Sybilla Ufnal-Brzozowska i ratownik medyczny Krzysztof Wiśniewski z oddziału urazowego Kliniki Medycyny Ratunkowej Szpitala Uniwersyteckiego. - Nie ma reguły co do tego, w jakim wieku są pacjenci. Byli i nastolatkowie, i ludzie w podeszłym wieku. Nie jesteśmy przygotowani do takich warunków atmosferycznych, dlatego pierwsze ślizgawki zawsze są dla ludzi zaskoczeniem, przez co u nas jest więcej pacjentów - twierdzą specjaliści.
<!** reklama>Zwiększony ruch był również w szpitalu im. Biziela, choć tu, na szczęście, zima oszczędziła medyków i ich pacjentów. Wczoraj do godzin popołudniowych przyjęto około 20 osób.
- Przy takiej pogodzie najczęściej zdarzają się skręcenia i złamania nadgarstków, złamania śródstopia oraz ogólne potłuczenia. Jeśli chodzi o ręce, to upadek wyzwala w nas odruch bronienia się przed nim, więc wyciągamy je przed siebie. W efekcie, cały ciężar przenoszony jest właśnie na nadgarstki - wyjaśnia Tadeusz Stępień, kierownik działu usług medycznych Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy. - To, jak upadamy, jest bardzo ważne, dlatego nie asekurujmy się rękoma. Przewracając się należy przyjąć pozycję embrionalną, czyli ręcę do siebie, głowa schowana między ramiona. Przewrócimy się i będziemy trochę potłuczeni, ale nie dojdzie do złamania. Gorzej, gdy odchylimy głowę, wtedy uderzymy nią o podłoże - tłumaczy Tadeusz Stępień. Radzi, by jeśli konieczne jest wyjście z domu podczas padającego i marznącego śniegu, zakładać płaskie obuwie. - Stawiać wolniej kroki, nie spieszyć się i chodzić trasami, o których wiemy, że są bezpieczne. Dotyczy to, między innymi, posypanych chodników. Nie chodźmy na skróty, gdzie na nieuczęszczanej trasie pod śniegiem leży lód - radzi. Specjaliści ze szpitala im. Jurasza dopowiadają, by zakładać buty za kostkę, w których noga jest bardziej stabilna.