Sąd odwoławczy w Bydgoszczy podtrzymał wczoraj wyrok 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat dla Michaela G., oskarżonego o śmiertelne potrącenie Mateusza Pyskira.
[break]
Wyrok pierwszej instancji zapadł we wrześniu 2013 roku. Sąd Rejonowy w Bydgoszczy skazał Michaela G., 37-latka na stale mieszkającego w Niemczech, na karę 2 lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na 5 lat oraz na 2000 złotych grzywny. Temida uznała oskarżonego winnym umyślnego naruszenia zasad w ruchu lądowym.
Ustalono, że 9 maja 2007 roku około godz. 14.30 kierując samochodem BMW potrącił 12-letniego Mateusza Pyskira na ul. Jagiellońskiej, naprzeciwko Media Markt. Potrącony chłopiec zmarł. Samochód miał się poruszać z prędkością co najmniej 51 km na godzinę.
Apelację od wyroku wnieśli rodzice Mateusza, będący oskarżycielami posiłkowymi oraz obrona. Oskarżyciel publiczny nie odwoływał się od werdyktu.
Zdaniem oskarżycieli posiłkowych, sąd pierwszej instancji błędnie przyjął, że Mateusz wbiegł na jezdnię, że nie wzięto pod uwagę kluczowych zdaniem rodziców i ich pełnomocniczki zeznań dwóch kobiet z vw golfa jadącego lewym pasem za BMW.
Matka i córka zeznały, że chłopiec stał twarzą do przejścia, choć starsza z kobiet w kolejnych zeznaniach nie była już tego pewna.
Oskarżyciele posiłkowi wnieśli także o zmianę wyroku, ich zdaniem rażąco łagodnego. Zażądali dla Michaela G. kary 4 lat pozbawienia wolności bez zawieszenia, wyższej grzywny oraz 4-letniego zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych.
- Opinia biegłego z Instytutu Techniki Samochodowej musi doprowadzić sąd do wniosku, że do potrącenia doszło w obrębie przejścia dla pieszych i że nie mamy do czynienia z wtargnięciem. Oskarżony wykonał manewr hamowania dopiero po potrąceniu pieszego - przekonywała mec. Dorota Drewienkowska, pełnomocniczka Małgorzaty i Jerzego Pyskirów.
Obrona wnosiła o uniewinnienie Michaela G. Mec. Piotr Buczkowski stwierdził, że to pieszy stworzył niebezpieczną sytuację na drodze, wbiegając na nią po skosie od strony ulicy Pestalozziego, a następnie zawracając. - Oskarżony w momencie zauważenia pieszego powinien wykonać manewr likwidujący zagrożenie. Takiego manewru nie wykonał, ale zadajmy pytanie, co by było, gdyby pokrzywdzony po przekroczeniu osi jezdni nie zawrócił - mówił adwokat.
Zdaniem obrony, trzy sekundy dzielące Michaela G. od zauważenia chłopca na jezdni do potrącenia były „najgorszymi trzema sekundami życia”.
Prokurator Janusz Bogacz wniósł o podtrzymanie wyroku pierwszej instancji. Po naradzie sąd oddalił obie apelacje, podtrzymał zasądzoną karę wobec Michaela G., uznając jednocześnie, że jego wina była nieumyślna.
- Kierowcy mogą zabijać pieszych na przejściach - stwierdził po wyroku Jerzy Pyskir. - Sąd nie uwzględnił zeznań obiektywnego świadka, a dał wiarę oskarżonemu - uznała Małgorzata Pyskir. Wczorajszy wyrok jest prawomocny.