Marcin K. to koordynator ekipy ratowników wodnych, Damian K. i Damian Sz. to ratownicy. Cała trójka stanęła dziś przed bydgoskim Sądem Rejonowym. Są oskarżeni o niedopełnienie obowiązków i złe zorganizowanie ochrony kapiących się na plaży w Borównie, czym mieli narazić na niebezpieczeństwo 17-letniego Michała D.
W lipcu ubiegłego roku chłopak razem z ojcem i wujkiem kąpali się w na terenie podbydgoskiego ośrodka WOPR. W pewnym momencie chłopak poszedł pod wodę. Ratownicy mieli na czas nie zauważyć zniknięcia młodego pływaka.
Marcin K., koordynator działań ratowników na kąpielisku, wczoraj nie przyznał się do winy. Opowiadał o tym, że na kąpielisku tego dnia były bardzo trudne warunki pogodowe: było ciepło, ale wiał wiatr. On sam w celu zapewnienia większego bezpieczeństwa na kąpielisku poszedł tuż przed zdarzeniem do kierownika ośrodka po klucze do drugiej motorówki.
W czasie akcji to on zdecydował o użyciu sprzętu do nurkowania. - Widoczność w wodzie była zerowa, trzeba było nurkować już na ok. 4 metry w poszukiwaniach - wyjaśniał sądowi. - Natknąłem się na ciało poszkodowanego i wynurzyłem się z nim. Na pewno byliśmy poza rejonem wyznaczonego kąpieliska, poza jego granicą. Jest mi i moim kolegom bardzo przykro z powodu tego, co się stało, choć robiliśmy wszystko co w naszej mocy żeby uratować poszkodowanego.
Do winy nie przyznał się także Damian K. - Akcja była dobrze zorganizowana - podkreślał.
Wczoraj przed sądem zeznawali także świadkowie. Rodzice Michała D. mają w sprawie status poszkodowanych.
Pogoda na czwartek, 15 lutego