Żnińskie Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe stało się samodzielną instytucją, działającą jako stowarzyszenie. Ratująca ludzkie życie organizacja potrzebuje wsparcia finansowego.
<!** Image 2 align=right alt="Image 121778" sub="Zygmunt Nyka i Zbigniew Zimiński poświęcają działalności w Wodnym Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym każdą wolną chwilę / Fot. Maria Warda
">Stowarzyszenie „Pałuckie WOPR” oderwało się od organizacji rejonowej z siedzibą w Bydgoszczy, którą kierował Roman Guździoł. Żnińska organizacja została zarejestrowana w Krajowym Rejestrze Sądowym w marcu. To niezbyt szczęśliwa data.
- Nie mieli możliwości ubiegania się o pieniądze zarezerwowane w budżecie gminy na stowarzyszenia - ubolewa Krzysztof Jóźwiak, prezes Międzyszkolnego Klubu Żeglarskiego, współpracującego ściśle ze stowarzyszeniem.
Temat kondycji „Pałuckiego WOPR” był omawiany na pierwszym uroczystym zebraniu zarządu, które odbyło się w „Hubertówce” w Kaczkowie. W skład zarządu weszli: Zbigniew Ziemiński - prezes, Zygmunt Nyka - wiceprezes, Krzysztof Gaczkowski - sekretarz, Wojciech Wiśniewski - skarbnik, Marek Zwolenkiewicz - członek. Do debaty nad przyszłością nowej organizacji, której statutowym celem jest ratowanie ludzi, zaproszono władze gminy Żnin i starostwa. Przedstawiciele powiatu nie pojawili się na zebraniu. Urząd Miejski reprezentował Ryszard Ulatowski, odpowiedzialny za promocję miasta. Wśród gości nie zabrakło Grzegorza Rutkowskiego, szefa Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Żninie.
<!** reklama>Wszyscy byli zgodni, iż żnińskie WOPR jest organizacją, którą trzeba wspierać i pielęgnować, bo sytuacja jest trudna. Zbigniew Zimiński nie ukrywał rozgoryczenia wobec byłego szefa rejonowego Romana Guździła, który - jak wynikało z rozmów - w sposób podstępny zabrał żnińskim wodniakom jedyną łódź, która miała pokład ratowniczy. - Dbaliśmy o nią jak o najcenniejszą rzecz - mówił Zbigniew Zimiński. - Remont, który nasi członkowie przeprowadzili sami, kosztował nas tysiąc złotych, a pan Guździoł nam ją odebrał jak swoją. - Zrobię wszystko, aby powróciła do was jeszcze w tym tygodniu na zawody motorowodne - zapewniał Andrzej Szafrański, członek Zarządu Wojewódzkiego WOPR, który przepraszał za zachowanie Romana Guździła. Zdaniem Szafrańskiego, niedopuszczalne jest tworzenie złej atmosfery w organizacji. Ma to negatywny wpływ na działalność i zniechęca do wstępowania w szeregi WOPR młodych ludzi. Nie kwapią się oni do społecznej działalności także ze względu na planowane przez rząd ograniczenia w zdobywaniu uprawnień ratownika. - Nowe ustawy chcą dzielić ratowników na basenowych, szuwarowych i jeszcze innych... „dziwacznych”, a wszystko po to, aby zarabiać mogli szkolący. Nie chodzi tu wyłącznie o wykształcenie ratownika, który musi być nie tylko sprawny fizycznie, ale jeszcze silny psychicznie - mówili wodniacy. Chcą oni sprawić, aby ich głosy dotarły do ustawodawców.