Ranking na wagę prawka

Osoby wybierające się na prawo jazdy chcą wiedzieć, jaką zdawalność mają kursanci z poszczególnych szkół. Kiepskie ośrodki boją się tego. „Express” proponuje kompromis.

<!** Image 3 align=none alt="Image 196529" >

Wkrótce chcę zacząć kurs na prawo jazdy - mówi Monika Pucharska. - Jestem na etapie wyboru szkoły. Chciałam wcześniej sprawdzić rankingi zdawalności, ale WORD już ich nie prowadzi. Teraz bardzo łatwo naciąć się na ośrodek, gdzie nie potrafią uczyć. Chciałabym uniknąć takiej sytuacji. Zostają mi wyłącznie opinie znajomych, którzy zdali egzamin już wcześniej. Można by przecież prezentować chociaż 10 najlepszych szkół - twierdzi bydgoszczanka.

<!** reklama>

Dobry kierunek

Zdaniem właścicieli szkół jazdy, które w latach, gdy prowadzone były rankingi, znajdowały się na ich szczycie, brak tych informacji odbija się też na niskiej zdawalności w bydgoskim ośrodku. - Powrót do rankingu w starym wydaniu jest raczej niemożliwy - mówi Adam Oskroba ze szkoły „Ekspres”. - WORD tłumaczy to ochroną danych osobowych. Jednak zgadam się z opinią, że warto byłoby premiować na przykład 10 najlepszych szkół. Instruktorzy beztrosko nie wypuszczaliby kursantów na egzamin wiedząc, że ci prawdopodobnie go obleją.

Podobnie uważa Jerzy Polasik, który nadal prowadzi własny ranking zdawalności. - Przywiązuje dużą wagę do egzaminów moich kursantów. Jeśli czuję, że ktoś nie zda, używam wszystkich środków, by przekonać go do dodatkowych szkoleń. Zdawalność z ostatnich lat kształtuje się u mnie na poziomie 60 procent i zamieszczam to w Internecie oraz w ulotkach. Niektórym to się nie podoba i kwestionują te dane. Byłem z tego powodu już w sądzie. Dlatego występuję o zaświadczenia z WORD-u oraz starostwa potwierdzające moje wyniki. Zdecydowanie wspieram pomysł, by w jakikolwiek sposób wrócić do rankingów. Nikt, kto ma dobre wyniki, nie będzie się obrażał na WORD za zamieszczenie takich danych - dodaje instruktor.

To nie takie proste

WORD zrezygnował z publikacji rankingów po konsultacjach ze szkołami. Większość właścicieli była przeciw udostępnianiu tych danych. Dyrektor bydgoskiego WORD-u Tadeuesz Kondrusiewicz zaznacza, że publikowaniu rankingów towarzyszą wątpliwości prawne. - Na dniach powinniśmy dysponować opinią prawną z Urzędu Marszałkowskiego, czy wolno nam udostępniać te dane innym instytucjom niż starostwa. Spotkaliśmy się z opiniami, że to ujawnianie tajemnicy handlowej firm. Przeanalizujemy też pomysł z listą najlepszych szkół. Doświadczenie każe mi być wyjątkowo ostrożnym. Gdy funkcjonowały jeszcze poprzednie rankingi, podejrzewaliśmy jedną ze szkół o manipulowanie zdawalnością kursantów za pierwszym razem.

Jak ustaliliśmy jedna ze szkół w województwie wydzieliła firmę córkę. Przygotowywała ona najzdolniejszych kursantów do egzaminów, ale przez nią promowały się oba ośrodki, zapewniając przyszłych kierowców o wysokiej skuteczności.

- Ranking zdawalności za pierwszym razem również nie zawsze był dobrą miarą. Trudno bowiem porównywać szkołę, która w kwartale kieruje na egzamin 100 kursantów z ośrodkiem szkolącym 10 osób. Nie chciałbym także za chwilę być posądzonym o kryptoreklamę upubliczniając na stronach ośrodka listy najlepszych szkół. Mimo wszystko uważam, że warto szukać rozwiązań, które będą mobilizowały szkoły jazdy do bardzo rzetelnej pracy z kursantami - dodaje Tadeusz Kondrusiewicz.

Chętnych nie brakuje

Na razie szkoły jazdy na brak kursantów nie narzekają. Wiele osób chce zdążyć z egzaminem przed 19 stycznia, kiedy wejdą w życie nowe przepisy dotyczące części teoretycznej. Znajdą się w niej również komputerowe symulacje jakie mogą zdarzyć się na drodze. Na odpowiedź w wariancie „tak-nie” będzie 35 sekund, a przy pytaniach z trzema wariantami A,B lub C należy odpowiadać w ciągu 50 sekund. Zdaniem ekspertów, egzamin będzie trudniejszy i wyeliminuje mechaniczne uczenie się odpowiedzi przez część kursantów.