https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niepokojąca sytuacja w WZL nr 2 w Bydgoszczy. Gawkowski: "Firmę traktowano jak dojną krowę"

Maciej Czerniak
Krzysztofa Gawkowskiego, ministra cyfryzacji pytaliśmy o cyberataki inspirowane przez obce służby i o sytuację w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 2 w Bydgoszczy.
Krzysztofa Gawkowskiego, ministra cyfryzacji pytaliśmy o cyberataki inspirowane przez obce służby i o sytuację w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 2 w Bydgoszczy. Wojciech Wojtkielewicz
Wicepremier Krzysztof Gawkowski, który spotkał się z zarządem Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2 w Bydgoszczy, przekonuje, że obecny zarząd firmy to ludzie kompetentni. Według niego kluczem do poprawy kondycji finansowej spółki jest współgranie z Agencją Uzbrojenia, resortem aktywów i grupą PGZ.

Ministra cyfryzacji, Krzysztofa Gawkowskiego, który był gościem podczas gali finałowej Złotej Setki Pomorza i Kujaw Gazety Pomorskiej, pytaliśmy również o sprawę cyberataków, które w Polsce ostatnio nasiliły się.

- Według rankingu National Cyber Security Index Polska jest w czołówce krajów dobrze przygotowanych na odparcie ataków hakerskich i innych wpisujących się w kanon wojny cybernetycznej. Z innych danych wynika, że 2024 roku możemy doświadczyć nawet 100 tys. takich ataków. Damy sobie radę na tym froncie?

- Polska jest bezwzględnie atakowana przez inne państwa, które chcą wyzyskać sytuację wojenną na Ukrainie. Mierzymy się z atakami z Białorusi, z Rosji. Są i ataki kierowane, incydenty w infrastrukturze krytycznej, jest dezinformacja, która ma wywołać w Polsce panikę albo sparaliżować jakąś instytucję. Walczymy z tym i polska cyber tarcza działa. MON, ABW i NASK, one wszystkie razem, przy współpracy wewnątrz służb, ale i z innymi ośrodkami obecnie stanowią o sile i potencjale polskiej cyber ochrony. Musimy jednak wiedzieć, że ten atak na Polskę będzie się nasilał. Rok do roku, porównując analogiczne okresy 2023 do 2024, mamy ponad 100 proc. więcej incydentów. Nie wszystkie są realnym zagrożeniem, ale można powiedzieć, że Polska jest czasami na ciepłej wojnie cybernetycznej z Rosją.

- Jakie instytucje państwowe są najczęściej celami ataków?

- Nie ma modus operandi. Są atakowane instytucje, które można by było nazwać najbardziej miękkim podbrzuszem, czyli samorząd, a czasami instytucje państwowe. Obce służby celują w miejsca, w których można zebrać dane, a później opracować analitycznie, przetworzyć i wykorzystać, np. do dezinformacji albo do tego, żeby uzyskać dostęp do infrastruktury krytycznej państwa. Cel? Doprowadzić do innych sytuacji krytycznych: choćby wyłączyć nam wodę albo prąd.

- W Kujawsko-Pomorskiem działają instytucje i firmy z branży bezpieczeństwa IT, w tym bezpieczeństwa instalacji wojskowych. Jak przebiega ich współpraca ze służbami państwowymi?

- Nie byłoby dobrej cyber tarczy bez współpracy firm, instytucji, NGO’sów i państwa. Możemy jednak czuć się bezpieczni nawet nie widząc, że nasz sprzęt elektroniczny, systemy bezpieczeństwa były infiltrowane. Mamy poczucie, że to miękkie podbrzusze to samorząd, dlatego w całym kraju na cyberbezpieczny samorząd będziemy wydatkowali półtora miliarda złotych. Otrzyma je na dwa i pół tysiąca instytucji. Gros znajduje się w Kujawsko-Pomorskiem, to nie tylko sama Bydgoszcz, ale i mniejsze miasta, czy powiaty. Dostają pieniądze, by wzmocnić swoją odporność sieciową, zakupić lepszy sprzęt, przeprowadzić audyty. Ważne też są szkolenia. Często o sprzęcie, a odpowiedzialny jest też człowiek, który może doprowadzić do wycieku danych, do wpuszczenia jakiegoś adwersarza do swojej instytucji, czy firmy.

- Są sytuacje, których nie da się przewidzieć, jak powódź, która nawiedziła południowo-zachodnią Polskę.

- I to też przestępcy w cyberprzestrzeni wykorzystują.

- Chciałem o to zapytać, bo podobno w okresie ostatnich dwóch tygodni przybyło ataków na granicę polsko-białoruską i przy tej okazji również pojawiają się fake newsy o zagrożeniach.

- Mamy faktycznie więcej prób przejścia granicy, to prawda. W pierwszym tygodniu sytuacji kryzysowej w Polsce mieliśmy do czynienia ze wzrostem o 300 proc. różnego rodzaju fake newsów. To wprowadzanie w błąd obywateli miało określony cel, by wskazać, że państwo nie działa, że jesteśmy zagrożeni. Obserwowaliśmy to zewnętrznie, aktywne były służby białoruskie i rosyjskie były aktywne. Nie rozumiem jednak sytuacji, w której to sami Polacy sieją taką dezinformację. Obce służby mogę jeszcze zrozumieć: My pomagamy Ukrainie, to oni nam szkodzą. Przecież jednak Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości zatrzymało dwie młode osoby, które stworzyły sobie system - miały 30 komputerów, różnych urządzeń, karty SIM i dezinformowały wskazując, np. że dziewczynka wpadła do wody i nie miała pomocy, że ktoś zginął albo wały są specjalnie wysadzane. Dlaczego to robią? Wiem, chcą na tym zarabiać. Ale po co chcą wprowadzać w Polsce panikę? To jest dla mnie cały czas zaskakujące.

- W Kujawsko-Pomorskiem są też strategicznie ważne firmy. I, na przykład w WZL nr 2 w Bydgoszczy źle się dzieje. Spółka jest na minusie.

- WZL nr 2 w Bydgoszczy to strategicznie ważna firma dla regionu i dla Polski. To jeden z tych zakładów, które dają gwarancję bezpieczeństwa na polskim niebie dzięki temu, że serwisuje najważniejsze polskie jednostki powietrzne. Jeżeli chcemy dbać o takie perły, musimy zapewnić im stabilność finansową i rozwój. Dlatego spotkałem się z kierownictwem WZL w poprzednim tygodniu. Rozmawialiśmy o sytuacji finansowej i nowych kontraktach. Przede wszystkim niepokoi, że przez ostatnie trzy, cztery lata WZL-e były pozbawione dobrego zarządu. Firmę traktowano jak dojną krowę, nie myślano o strategicznym rozwoju - mówi Krzysztof Gawkowski.

- Coś się zmieniło?

- Dzisiaj ten strategiczny rozwój jest zapewniony. Chcemy doprowadzić do tego, by zakłady miały stałe kontraktowanie, by w przyszłości dalej lśniły na mapie województwa kujawsko-pomorskiego, a nie by trzeba się zastanawiać, czy będą zamykane tak, jak to było za czasów PiS-u.

- Podobno zła sytuacja wynika z jednej strony z wycofania się WZL 2 z serwisowania MiG-ów 29. Z drugiej kuleje projekt budowy polskich dronów zwiadowczych, który pochłonął już ponad 700 mln zł…

- Nie, to nie tak. Przez wiele miesięcy zarząd nie sprawował nadzoru nad spółką. Były zmiany kilku zarządów w ciągu miesięcy, nawet nie lat. Ze spółki uczyniono miejsce, gdzie zarabiano, a nie myślano o strategicznym rozwoju. To wszystko trzeba zmienić, spojrzeć inaczej, ułożyć dobre współgranie pomiędzy Agencją Uzbrojenia, resortem aktywów, grupą PGZ i WZL-ami. Wtedy to będzie miało jakiś sens.

- W spółce są nowi ludzie. Dają gwarancję jakości w kierowaniu firmą?

- Nowy został powołany przez specjalistów, ludzi, którzy w WZL-ach spędzili lata, oddali im serce, żeby współpracowały i dawały pracę też ludziom związanym z Bydgoszczą i okolicznymi powiatami. W przeszłości sam składałem zawiadomienie do CBA o tym, że dochodziło tu do sytuacji krytycznych. Dzisiaj mam wrażenie, że spółka została już wyciągnięta z najgorszych kłopotów, ale ci, którzy wpędzili ją w złą sytuację, naprawdę powinni mieć prokuratora nad sobą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski