W studiu rozgłośni radiowej Rafał Bruski skomentował ostatnie wydarzenia wokół piłkarskiej spółki WKS Zawisza Bydgoszcz.
O przejęciu spółki przez nowego większościowego właściciela
- W chwili, gdy Radosław Osuch sprzedawał spółkę, mnie to nie przerażało, bo nie wiedziałem, kto będzie nowym nabywcą akcji. Myślałem, że będzie to ktoś poważny, kto zechce dalej prowadzić drużynę i ambitnie walczyć o awans do ekstraklasy. Aczkolwiek pomyślałem też, że gdyby to była poważna osoba, to skontaktowałaby się z ratuszem, żeby zapytać, w jakim sposób miasto jest w stanie dalej wspierać klub. Czegoś takiego nie miało jednak miejsca.
A w momencie, kiedy dowiedziałem się, kto zostanie nowym właścicielem i że jest to bliski znajomy Radosława Osucha (Artur Czarnecki - dop. red.), przewidywałem raczej czarny scenariusz. Czyli taki, który doprowadzi do sytuacji, z którą w tej chwili mamy do czynienia. Trzeba sobie też zdać sprawę, że ktoś kto ma 95 procent udziałów, podejmuje wszystkie decyzje i każdą kluczową sprawę może przegłosować.
W czwartek dzwonili do mnie z Francji prezes PZPN Zbigniew Boniek i wiceprezes Eugeniusz Nowak z pytaniami co się dzieje. W razie potrzeby chcieli jeszcze wykonać pewien gest i dać spółce jeden lub dwa dni czasu, żeby wyjaśnić kwestie formalne. Do dziś bowiem nie pojawił się raport biegłego rewidenta. Podejrzewam natomiast, że to nie jest jego winą, że nie udało się tego dokumentu do PZPN dostarczyć. Może miał utrudniony dostęp do niektórych papierów.
O kontaktach z Osuchem i pieniądzach
W ostatnim miesiącu kontaktowaliśmy się tylko raz. Wcześniej raz na kwartał. Czasem widzieliśmy się na meczach, o ile Radosław Osuch na nie przyjeżdżał. Bez decyzji o sprzedaży spółki Radosławowi Osuchowi nie byłoby sukcesów: awansu do ekstraklasy, Pucharu Polski i Superpucharu.
Pieniądze, które przekazywaliśmy klubowi służyły bieżącej działalności. Te środki trafiały na oddzielne konto i musiały być rozliczane. Ostatnio poprosiłem Wydział Kontroli Urzędu Miasta, żeby skontrolował ostatnie wydatki na seniorów i te skierowane dla dzieci i młodzieży. Czekam na efekty tej kontroli, chociaż wcześniej nigdy nie dopatrzyliśmy się nieprawidłowości. Jeśli chodzi o bezpłatne użyczenie obiektów, dotyczy to wszystkich obiektów w Bydgoszczy. Płacimy też za media. Kluby są za biedne, nie mają wielkich dochodów, dlatego w ten sposób użyczamy im obiekty. Żeby nie pomoc samorządów, sport już dawno by upadł.
O przyszłości Zawiszy
Piłka nożna w Bydgoszczy dalej istnieje, są jeszcze w naszym mieście inne kluby. A WKS Zawisza SA według mnie nie przystąpi do żadnych rozgrywek. Skąd taki pesymistyczny scenariusz? Seniorów w klubie już praktycznie nie ma. Ci, którzy byli rozjechali się do domów i gdyby dzisiaj ktoś chciał na siłę tworzyć tą drużynę, to podejrzewam, iż byłaby to drużyna sztuczna, pozbierana z osób, które gdzieś grają i nie mają z nikim podpisanych kontraktów. Trzeba będzie więc czekać, aż młodzież dorośnie i to ona będzie tworzyć nowy zespół.
Otwartym pytaniem pozostaje - pod jakim szyldem zespół będzie dalej występował? Może w ramach CWZS Zawisza, który jest potężnym związkiem, z 70-letnią tradycją, który ma mocne struktury i działaczy, którzy nie pozwolą, przynajmniej tak myślę, żeby piłka nożna zniknęła z obiektów przy ulicy Gdańskiej. Już tydzień temu rozmawiałem z działaczami CWZS, żeby takie rozwiązanie znaleźć.
Co dalej? Nic wielkiego z punktu widzenia miasta się nie stało. Trzeba natomiast bardzo mocno, jak już powiedziałem, zadbać o dzieci i młodzież, którzy na Gdańskiej od wielu lat trenują.
