Zobacz wideo: O potrzebach i założeniach programu z samorządowcami rozmawiano w Urzędzie Wojewódzkim w Bydgoszczy[video]38411[/video]
Podczas środowej (22.02) sesji Rady Miasta Bydgoszczy na jej początku zdecydowano większością głosów radnych KO o wprowadzeniu do porządku obrad dwóch apeli do premiera Mateusza Morawieckiego. Jeden dotyczył obniżenia stawki podatku VAT, drugi - poprawienia wizerunku Narodowego Centrum badań i Rozwoju.
PiS przeciwko apelowi
"Radni KO oraz Nowa Lewica zaproponowali apel do Premiera w sprawie obniżki VAT na ciepło, gaz i prąd do 5% z 23% zgodnie z tym co umożliwia UE. Radni PiS przeciw nawet umieszczeniu w porządku obrad. W samych rachunkach na ciepłe byłaby to oszczędność 95 mln zł dla mieszkańców" - komentował na Twitterze jeszcze przed popołudniowymi głosowaniami Michał Sztybel, zastępca prezydenta Bydgoszczy.
Głosowania przypadły przed godz. 15. Radni klubu PiS poprosili o 15 minut przerwy, a po przerwie okazało się, że... klubu nie ma na sali. Zostali radni PO i Nowej Lewicy.
Brak głosu to tez stanowisko
Robert Kufel, radny KO po odczytaniu treści apelu stwierdził: - Widzę, że się nie ma radnych PiS, brak zabrania głosu jest też zajęciem stanowiska, za co dziękuję.
Apel o obniżenie podatku VAT do 5 procent z poziomu 23 procent przyjęto bez dyskusji.
W przypadku przywrócenia "dobrego imienia NCBR" było podobnie. Apel przedstawiał prof. Maciej Świątkowski, zaznaczając, że NCBR oferuje szereg mechanizmów wsparcia dla młodych naukowców - mogą się ubiegać o środki z budżetu państwa.
- 4,5 mld złotych z ministerstwa została wyprowadzona do ministerstwa rozwoju - czytał prof. Świątkowski. - Nasza propozycja w rankingu nie rośnie, jeśli najlepsi młodzi naukowcy nie dostają dofinansowania. Wnioskujemy o kontrolę i objęcie szczególnego nadzoru nad NCBR. 2600 doktoratów za te pieniądze można napisać.
- To jest prośba do ministrów, żeby nakłady na naukę były większe - stwierdził Maciej Świątkowski.
Apel także został jednogłośnie przyjęty.
"Nie tylko w parlamencie PiS robi cyrk. Również w Bydgoszczy na sesji Rady Miasta nie mają ochoty być na obradach. Wolą ostentacyjnie wyjść z sali i nie debatować oraz głosować dla mieszkańców. Choć wielokrotnie mówią, że ich działania są tylko z myślą o mieszkańcach. Dzisiaj właśnie pokazali, jak im zależy na pracy jaką otrzymali od mieszkańców Bydgoszczy" - skomentował na Facebooku radny KO Szymon Wiłnicki.
Radni PiS powinni złożyć mandaty?
Jakub Mikołajczak, szef klubu radnych KO nie owija w bawełnę: - Jeżeli nie chcą pracować na rzecz mieszkańców, to powinni złożyć mandat, to jest tchórzliwe zachowanie i dbanie wyłącznie o interes własnych wyborców, a nie o interes mieszkańców miasta. Jeżeli głosujemy składy komisji Rady Miasta, a radnych PiS nie ma, a to bardzo ważne sprawy, komisje odgrywają bardzo ważna rolę w pracy rady, to co o tym sadzić? Nam pozostaje pisanie apeli, co przynosi skutek, jak na przykład w sprawie Festiwalu Prapremier. Apel o obniżkę VAT jest bardzo istotny dla mieszkańców miasta, tak samo jak apel w sprawie poprawy wizerunku NCBR.
"Te obrady to groteska"
Jarosław Wenderlich, szef klubu radnych PiS, podkreśla, że decyzja o opuszczeniu sali była decyzją klubową. – Mieliśmy na sesji ważne tematy, choćby kontrakt deszczówkowy i jego zaawansowanie, czy likwidację big bagów w cenie odbioru odpadów - mówi. - Wtedy, jak i w wielu innych ważnych dla bydgoszczan sprawach radni KO milczą, zajmują się sprawami, które nie leżą w kompetencji Rady Miasta. Zachowanie radnego Wiłnickiego wobec Szymona Roga, który dopytywał prezesa Miejskich Wodociągów i Kanalizacji o szczegóły kontraktu, pokrzykiwania „złóż interpelację!” itp. było skandaliczne. Te obrady to groteska. Zauważę jeszcze, że liczba apeli rady miasta Bydgoszczy jest coraz większa i będzie się zwiększać przed wyborami.
Pismo do ministra Łukasza Schreibera
W czwartek (23.02) konferencje prasowa na temat zdarzeń na sali sesyjnej zwołali Michał Sztybel i Jakub Mikołajczak. Michał Sztybel przypomniał, że Jarosław Wenderlich jest nie tylko radnym, ale także ministrem w kancelarii premiera. - Już w przeszłości były takie sytuacje, gdzie wielokrotnie o coś zabiegaliśmy, a finalnie musieliśmy osobiście wkładać premierowi do ręki dokumenty, bo pan minister Wenderlich się nawet nie spotkał czy nie przekazał swojemu szefowi premierowi Mateuszowi Morawieckiemu nic w danej sprawie. pan minister Wenderlich jest ministrem bezużytecznym dla Bydgoszczy. Wzywam pana ministra do dymisji.
Zastępca prezydenta miasta stwierdził, że Jarosław Wenderlich będzie prawdopodobnie robił wiele , żeby apel nie dotarł do premiera, zdecydowano się na skierowanie pisma do ministra Łukasza Schreibera, żeby niezależnie od działania swojego "asystenta" Jarosława Wenderlicha przekazał premierowi apele Rady Miasta w sprawie cen energii i NCBR.
