Była pani burmistrz ma dwa domy: w Mamliczu pod Barcinem i w Inowrocławiu. Mieszka raz tu, raz tam. To zadziałało na jej niekorzyść.
<!** Image 2 align=none alt="Image 166192" sub="Od pierwszej sesji wiadomo było, że Ewa Stankiewicz wyróżnia się sposobem postrzegania wielu spraw od pozostałych radnych / Fot. Maria Warda">Bieg sprawy trudno przewidzieć, bowiem radna Ewa Stankiewicz, zwana Czarną Różą (jako burmistrz Barcina pisała wiersze na cześć królowej kwiatów, w których występowała jako Czarna Róża - przyp. red.), powiedziała nam, że nie zaskarży uchwały do Sądu Administracyjnego. Tymczasem Michał Pęziak, burmistrz Barcina, i radny Henryk Popławski, który był inicjatorem odwołania Ewy Stankiewicz informują, że odwołanie zostało złożone. W tej sytuacji pani Ewa jest jeszcze radną Rady Miejskiej, chociaż twierdzi: - Nie chcę mieć już nic wspólnego z ludźmi dotkniętymi syndromem zbiorowego myślenia.
Stankiewicz podkreśla, że ma na myśli 11 radnych, którzy głosowali za jej odwołaniem i nazywa ich „ludźmi burmistrza”.
Radny Henryk Popławski, inicjator odwołania radnej, nie godzi się na ten tok rozumowania. - Ewa Stankiewicz została odwołana zgodnie z literą prawa, ponieważ nie mieszka na terenie gminy Barcin - mówi Henryk Popławski. - Jako miejsce zamieszkania we wszystkich dokumentach podaje Inowrocław. Dowodem są liczne dokumenty urzędowe podpisane przez panią Stankiewicz, sygnowane pieczątką jej firmy. Nieruchomość, którą posiada w Mamliczu pod Barcinem, służy jej jedynie do prowadzenia działalności gospodarczej.<!** reklama>
Lista dowodów na to, że Ewa Stankiewicz nie mieszka w gminie Barcin, które zgromadził radny Popławski, jest bardzo długa. Znajduje się na niej, między innymi, oświadczenie sołtysa wsi Mamlicz oraz informacja, że 13-letni syn pani Ewy mieszka
i uczy się w Inowrocławiu.
Radny Popławski przyznaje, że dążył do odwołania Ewy Stankiewicz także dlatego, że psuje ona wizerunek gminy.
Ewa Stankiewicz twierdzi, że odwołano ją podstępnie - Na komisji nikt nie pisnął ani słowa, że jest przygotowana uchwała w sprawie mojego odwołania - żali się Ewa Stankiewicz. - Później nie słuchali moich wyjaśnień. Szpiegowali mnie, zbierali po instytucjach dokumenty. Ja w Mamliczu mam posiadłość rolną, płacę podatki do gminy Barcin. Zimę spędzam w Inowrocławiu, ale do gospodarstwa jeżdżę. Nie mieszkam tam na stałe, bo dom wymaga remontu. W mojej wsi udzielam się społecznie. Należę do Koła Gospodyń Wiejskich. Głosowało na mnie ponad 200 osób. Nie wiem, czy wystartuję w wyborach uzupełniających. Jestem zażenowana zachowaniem radnych, którzy głosowali za moim odwołaniem. Wstyd mi za to, że samorządowcy w gminie Barcin odbiegają od norm życia politycznego. Tym ludziom chodzi tylko o diety.
Nasza rozmówczyni jest wdzięczna radnym: Jadwidze Mateńko, Aleksandrowi Kabacińskiemu i Włodzimierzowi Osuchowi, którzy podczas głosowania za jej odwołaniem, wstrzymali się od głosu. - Wstrzymałem się, bo uważam, że prawo jest nieodpowiednie - mówi radny Aleksander Kabaciński. - Odwoływać powinni ci, którzy powołali - dodaje.
Z kolei Jadwiga Mateńko informuje, że także wstrzymała się od głosu z powodu niespójnego prawa.
Michał Pęziak twierdzi: - Prawo jest dla wszystkich.