<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/szczepanski_artur.jpg" >Wojewoda z Poznania przyjechał do urzędu już jakiś czas temu. Zbigniew Hoffmann, bo tak się nazywa, nie dał nam się jednak bliżej poznać, ale to się podobno zmieni. Taką obietnicę usłyszeliśmy wczoraj na spotkaniu wojewody z szefami regionalnych mediów. Muszę przyznać, że jako poznaniak z urodzenia i spędzonych w grodzie nad Wartą lat młodzieńczych oraz bardziej dorosłych ucieszyłem się wojewódzkim włodarzem z Poznania. Pyra to zawsze pyra, a nie tam jakiś bosy antek czy kielecki scyzoryk lub bardziej skąpy niż, my poznaniacy, krakus. Mamy więc na fotelu wojewody poznaniaka. Jakież było jednak moje rozczarowanie, gdy nie usłyszałem wczoraj gwarowego „łe, tej, żadnej antrejki, tytki i ryczki”. Rozchmurzył mnie jedynie lekki, poznański i śpiewny akcent oraz ustalony, pragmatyczny sposób kontaktów z mediami, a także obietnica rychłego zaprezentowania się przez wojewodę na naszych łamach.
<!** reklama right>Od wczoraj trzymamy wojewodę za słowo i kasę, bo jak nam powiedział, wielkie pieniądze, które przypadną w udziale naszemu regionowi, wydawać będziemy racjonalnie, a przy tym z rozmachem - tak by nasze województwo rosło w siłę, a ludzie żyli dostatniej. Jak to się w Poznaniu mówi: dobry bajer, pół roboty, ale brzmi zachęcająco. Czy wojewoda z Poznania to dobry pomysł, przekonamy się już wkrótce. Jeśli urzędnik z grodu Przemysława dotrzyma słowa, a Kujawsko-Pomorskie popłynie miodem i mlekiem, to i my na pyszne pyry z gzikiem wysupłamy parę groszy.