Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pupilka Pani Śmierci

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Gdybym najpierw czytał recenzje, a potem na ich podstawie dobierał sobie filmy na domowe wieczory, „Złodziejki książek” zapewne bym nie obejrzał. Wojowniczy krytyk na popularnym filmowym portalu przejechał się bowiem po niej z impetem niemieckiego czołgu marki „Tiger”.

Na szczęście film trafił przed moje oczy pierwszy i wcale mnie nie rozczarował. Zgadzam się z portalowym recenzentem, że jest przesłodzony i przeładowany treścią, niemniej dzielnie znosi swą humanitarną misję.
Jesteśmy w hitlerowskiej Trzeciej Rzeszy. Rok 1938. Do prowincjonalnej mieściny, której nazwa nie padnie w filmie ni razu, zajeżdża limuzyna. Na tylnym fotelu niczym dama podróżuje na oko dziesięcioletnia panienka. W rzeczywistości nie jest damą, wręcz przeciwnie. Mała Liesel to córka prześladowanej komunistki. Wieziona jest do rodziny zastępczej. Jej nowa mama na widok córeczki skrzywi ponurą twarz. Oczekiwała nie jednego, lecz dwójki dzieci i za ich sprawą dwóch zasiłków. Oboje z mężem są bez pracy. Każdy grosz się liczy.

Po takim prologu oczekujemy historii w stylu „Olivera Twista”. Spotka nas niespodzianka. Nowa mama tylko na pozór jest wiedźmą. Razem z zagubionym w totalitarnym państwie mężem potrafią stworzyć z obcą dziewczynką rodzinę, której tylko pozazdrościć. Rzeczywiście, ogniowych prób przechodzą nienaturalnie wiele. Będą ukrywać młodego Żyda, syna frontowego towarzysza pana domu z pierwszej wojny. Dotkną ich wyrzeczenia związane z coraz trudniejszą sytuacją na froncie drugiej wojny. Piękne tło stworzy głęboka miłość dziewczynki do książek i jej pierwsze serca drgnienia do chłopców.

Szczególną postacią w tej opowieści jest narrator, słyszany zza kadru. Narratorem jest Śmierć. Widz od początku wie, że Śmierć nieuchronnie przyjdzie. Nie wie natomiast, kiedy, po kogo i w jakich okolicznościach. „Złodziejka książek” wykreowała nastoletnią gwiazdeczkę. Jest nią 13-letnia Kanadyjka Sophie Nelisse, sugestywnie grająca tytułową postać. A obok niej wielkie nazwiska światowego kina. Geoffrey Rush i Emily Watson to małżeństwo Hubbermannów - przybrani rodzice Liesel. Dobrze się spisali, lecz nie mieli zbyt trudnego zadania. Razi natomiast wtrącanie niemieckich słówek do angielskich dialogów. Na pewno nie przydało to realizmu opowiadanej historii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!