https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ptaszek, który miał humor

Krzysztof Błażejewski
Według chętnie powtarzanej anegdoty, opuszczając Bydgoszcz tuż przed wybuchem II wojny światowej, miał na swoim biurku zostawić Niemcom wizytówkę z dopiskiem „Do zobaczenia w Berlinie!”.

Według chętnie powtarzanej anegdoty, opuszczając Bydgoszcz tuż przed wybuchem II wojny światowej, miał na swoim biurku zostawić Niemcom wizytówkę z dopiskiem „Do zobaczenia w Berlinie!”.

„Ptaszek, jak mi się wydaje, ma humor!” - zareagował na wspomnianą wyżej wizytówkę jeden z hitlerowców.

W latach 30. Bydgoszcz była „miastem szpiegów”. Tu koncentrowały się nici siatki Abwehry, oparte o liczną mniejszość niemiecką, tu także działała najlepsza wówczas polska placówka wywiadowcza, kierowana przez majora Jana Henryka Żychonia.Otoczony nimbem asa wywiadu, tuż po kampanii polskiej 1939 r. Żychoń odsądzony został od czci i wiary. To jemu przypisano, m.in., odpowiedzialność za straszliwą wpadkę polskiego wywiadu, który pozostawił niezabezpieczone dossier polskich szpiegów w warszawskim Forcie Legionów.

Hitlerowcy je odnaleźli i aresztowali ponad 100 osób, z których 10 skazano na karę śmierci i ścięto. Dziś wiadomo już, że wszelkie zarzuty wobec Żychonia były niesłuszne. Udowodniono, że w ręce Niemców trafiły kopie dokumentów z centrali wywiadu. Żychoń dopilnował, by całość akt ekspozytury bydgoskiej w czasie ewakuacji we wrześniu 1939 r. zniszczono. Wrogów miał wielu (m.in., należał do nich starosta bydgoski, Julian Suski), w opinii wielu bydgoszczan uchodził za birbanta, pijaka, człowieka szastającego państwowymi pieniędzmi i prowadzącego podwójną grę.

Jan Henryk (na cześć gen. Dąbrowskiego) Żychoń pochodził z Małopolski. Już od 12 roku życia, z chwilą wybuchu wojny, był w legionach, zrazu w służbie pomocniczej, a od 1919 służył w wywiadzie.

Do Bydgoszczy

<!** Image 4 align=left alt="Image 1456" >W Drugiej Rzeczypospolitej budowano wywiadowcze struktury, ukierunkowane na Wschód i Zachód. Toczyła się między nimi rywalizacja. Na działalność w Niemczech nastawione były dwie ekspozytury terenowe w Katowicach i Poznaniu. Ta druga prowadziła wywiad i zwalczała niemieckie agentury w Niemczech na północ od Berlina, w Prusach Wschodnich i Wolnym Mieście Gdańsku. W 1930 przeniesiona została do Bydgoszczy. 15 listopada tego roku otwarto jej siedzibę przy ul. Cieszkowskiego 2. Od początku bydgoskiej ekspozyturze szefował mjr Żychoń, przedtem pracownik gdańskiego komisariatu RP. Całą kadrę placówki zbudował od nowa.

Gdy są wyniki

Z ciasnej siedziby przy ul. Cieszkowskiego ekspozyturę przeniesiono na Gdańską 121, a od 1935 do specjalnie w tym celu wybudowanego budynku na Bielawkach przy rondzie Wielkopolskim, gdzie dziś mieści się Komisariat Policji Bydgoszcz-Śródmieście. <!** Image 3 align=right alt="Image 1455" >Bydgoska ekspozytura w 1939 r. stała się największą wewnętrzną placówką wywiadowczą w Polsce. Na jej koncie figurowały liczne sukcesy. Największe z nich to akcja „Wózek” („prześwietlanie” kolejowych przesyłek z Niemiec do Prus Wschodnich) i pozyskanie jako agentów Wiktora Katlewskiego, księgowego w urzędzie uzbrojenia Kriegsmarine w Berlinie, oraz Pauliny Tyszewskiej, konkubiny zastępcy szefa Abwehry w Wolnym Mieście Gdańsku. Materiały w ten sposób pozyskane miały ogromne znaczenie w rozpoznaniu poczynań niemieckiego wywiadu i przygotowań do wojny.

Wizytówka

Major Żychoń swą wizytówkę Niemcom rzeczywiście zostawił. Tyle że napisał na niej co innego. Siedziba oddziału „Dwójki” była dla Niemców tak frapującym obiektem, że tuż po zajęciu przez Wehrmacht Bielawek, oddział gestapo pod dowództwem SS-Sturmbannführera, Helmuta Bishoffa, pospiesznie skierował się do budynku przy al. Powstańców Wielkopolskich 5. „Za pomocą drabin wtargnęliśmy przez okno na pierwszym piętrze do budynku i zastaliśmy go zupełnie pustym.

(...) W mieszkaniu służbowym, mieszczącym się w gmachu (...) leżał - jakby na nasze powitanie - na środku biurka bilet wizytowy dawno zbiegłego pana majora Żychonia” - tak trzy lata później wspominał te chwile Bishoff. Na bileciku Żychoń napisał w rzeczywistości „Goetz von Berlichingen!”, przywołując w ten sposób znaną Niemcom tytułową postać dramatu J. W. Goethego, przywódcy buntu chłopskiego, który miesiącami wodził za nos cesarskie wojska.

W tarapatach

Przyjęcie Żychonia we Francji przez nowy rząd emigracyjny nie było miłe. W atmosferze klęski, rozgoryczenia i potrzeby znalezienia winnych, powstała teza o odpowiedzialności wywiadu, szczególnie skierowanego na Niemcy, za brak efektów działania, a nawet współdziałanie z hitlerowcami. Do tego doszła plotka o zdefraudowaniu przez majora pieniędzy. Kiedy Żychoń pieniądze okazał, poszła plotka, że dostał je od Niemców. Przydziału służbowego nie otrzymał. W desperacji chciał nawet udać się do kraju. Dopiero za sprawą nacisku zachodnich aliantów powrócił do służby, a od listopada został oddelegowany na prośbę Francuzów do pracy w ich wywiadzie. Po klęsce Francji kierował z Anglii organizacją polskich placówek wywiadowczych w Europie. Ataki na jego osobę nasiliły się po śmierci gen. Sikorskiego.

<!** Image 2 align=left alt="Image 1454" >Mimo iż wygrał proces o pomówienie, rozgoryczony treścią wyroku, poprosił o skierowanie na front. W lutym 1944 r. znalazł się w 2. Korpusie Polskim we Włoszech. 17 maja 1944 podczas szturmu na Monte Cassino został postrzelony i następnego dnia zmarł.

Oczyszczony z zarzutów

Odium podejrzeń wobec działalności majora ciągnęło się przez długie lata PRL-u. W 1948 r. podczas procesu A. Doboszyńskiego padały zarzuty o szpiegostwie Żychonia na rzecz Niemiec. „Wózek” uzgodniony miał być z Abwehrą, wytknięto też spotkanie na granicy z Niemcami, którego celem było wspólne omowienie akcji przeciw wywiadowi radzieckiemu. Pojawiły się pretensje o brak czujności wobec przygotowywanej dywersji w Bydgoszczy. Dopiero w latach 70., dzięki badaniom historyków, pamięć o majorze Żychoniu uwolniono od niesprawiedliwych ocen.

OPINIA
Prof. dr hab. Włodzimierz Jastrzębski, historyk
z Akademii Bydgoskiej:


„W świetle analizowanych przeze mnie dokumentów z zasobów Centralnego Archiwum Wojskowego muszę stwierdzić, że bydgoska ekspozytura wywiadu działała z ogromnym rozmachem. Głównie za sprawą mjr. Żychonia, świetnego organizatora. Jemu też trzeba zawdzięczać decyzję o przeniesieniu ekspozytury z Poznania do Bydgoszczy. Chodziło o to, by było z niej bliżej do Gdańska. Rozpatrywano możliwość ulokowania siedziby w Toruniu, stolicy województwa i miejscu stacjonowania dowództwa okręgu korpusu. Rozgorzała rywalizacja między tymi miastami. Argumentami, które ostatecznie przekonały szefostwo wywiadu do Bydgoszczy, były: większy budynek zaoferowany przez miasto, duży węzeł kolejowy, czynne lotnisko i wielkość miasta. Otwartą kwestią pozostaje pytanie dotyczące braku wiadomości bydgoskiej ekspozytury wywiadu o planowanej dywersji niemieckiej w Bydgoszczy w pierwszych dniach września. Jeśli miała ona miejsce, to jak placówka, z takimi osiągnięciami mogła niczego o niej nie wiedzieć?”.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski