Działacze Bydgoskiego Klubu Gazety Polskiej szkolą się z zachowania podczas... przesłuchań. Klub ma nękać policja, która chce wiedzieć, kto rozwiesza w mieście baner „Tusk, odpowiesz za Smoleńsk”.
Bydgoski Klub Gazety Polskiej w dużej części skupia dawnych członków Solidarności. Wczorajsze szkolenie „Jak się zachowywać podczas przesłuchania” prowadził Jan Perejczuk, który w sierpniu 1980 stanął na czele komitetu strajkowego w bydgoskim Famorze, a potem był jednym z najważniejszych organizatorów NSZZ Solidarność w regionie. - Nie wierzcie w złego i dobrego policjanta, nie próbujcie robić ich w konia, bo to fachowcy - mówił do grupy ponad trzydziestu słuchaczy. - Mówcie jak najmniej, bo wszystko, co powiecie, będzie wykorzystane później...
<!** reklama>
- To trochę wygląda, jakby grupa starych działaczy budowała wokół siebie bastion - mówi nasz informator z kręgów zbliżonych do prawicowych. - Ale z drugiej strony coś jest na rzeczy.
Bydgoska policja już dwukrotnie przesłuchiwała Macieja Różyckiego, aktywistę klubu. - Przyjeżdżano po niego do domu - mówi Krystian Frelichowski, przewodniczący BKGP. - Policjantka pytała o manifestacje smoleńskie, potem chciała wiedzieć, kto na kładce na Wyżynach w grudniu ubiegłęgo roku zawiesił transparent z nasmarowanym czarnym sprejem hasłem „Tusk, odpowiesz za Smoleńsk”. Transparent zauważył patrol policji.
Baner pojawiał się też na mostach kolejowych. Podczas marszu w rocznicę katastrofy smoleńskiej, których współorganizatorem jest m.in. klub, ktoś zawiesił go na pomniku Walki i Męczeństwa na Starym Rynku. Potem zdejmowała go policja.
- Podczas drugiego przesłuchania zadawano mi pytania bez związku z transparentem - mówi Różycki. - Pytano, kto organizuje marsze, kto jest w klubie, jak się kontaktujemy...
Jako organizatorów Różycki wskazał bydgoskich posłów PiS: Tomasza Latosa i Kosmę Złotowskiego. - Organizowałem część marszów - przyznaje Kosma Złotowski. - Na tych, na których byłem, nie widziałem transparentu . Te przesłuchania to jakaś bzdura. Co z tego, że ktoś go wiesza? Jak policja chce ustalić sprawcę, to niech uważnie poczyta w Internecie. Frelichowski i Złotowski mówią, że baner to nie partyzantka klubu Gazety Polskiej.