Od kilkunastu lat przeprowadzający, pracujący w sąsiedztwie szkół, na stałe wpisali się w pejzaż polskich miejscowości. Jak mówią, takie temperatury nie wywierają na nich specjalnego wrażenia. Najgorszym wrogiem jest wiatr.
[break]
Tam, gdzie niebezpiecznie
Przeprowadzający pracujący w Bydgoszczy są pracownikami Centrum Integracji Społecznej im. Jacka Kuronia. Jest ich 39 oraz inspektor, który nadzoruje i kontroluje ich pracę.
- Od 2008 roku zatrudnia ich centrum, wcześniej byli pracownikami Zakładu Robót Publicznych - mówi Andrzej Jankowski, dyrektor Centrum Integracji Społecznej. - Staramy się, by nasze pracownice i pracownicy stali tam, gdzie ulice są ruchliwe, ale brak na nich sygnalizacji świetlnej. Najważniejsze jest oczywiście zapewnienie bezpieczeństwa najmłodszym dzieciom ze szkół podstawowych.
Trzon zespołu pracującego w CIS to osoby przynajmniej z kilkuletnim stażem, choć są i takie, jak Marek Urbaniak, który pracuje jako przeprowadzacz już 16 lat.
- Większość z tego przepracowałem przy podstawówce nr 2 przy Hetmańskiej - mówi pan Marek. - Po tylu latach nawet przy minus 30 stopniach mógłbym pracować.
Na cebulkę
„Sekretem” jest oczywiście odpowiedni ubiór, szczególnie buty oraz zabezpieczenie przed dokuczliwym wiatrem.
- Grube rękawice, kilka warstw odzieży włożone „na cebulkę”, i do pracy - śmieje się pan Marek.
Podobnie jak inne „Agatki”, korzysta on z posiłków i gorących napojów oraz możliwości ogrzania się w przerwach.
- Zapewniamy naszym przeprowadzającym odzież ochronną, staramy się również, by zimą mieli więcej przerw na ogrzanie się - mówi Andrzej Jankowski. - Szkoły służą im wszelka pomocą.
Dyrektor podkreśla, że w tym zawodzie pracują w większości ludzie z wielką empatią, potrafiący trafić do dzieci: - Nie przez przypadek nasze „Agatki” uważane są za członków szkolnych społeczności, którym dziękuje się na koniec roku jak nauczycielom.