<!** Image 2 align=none alt="Image 184180" sub="Nie od dziś wiadomo, że potrafić zdyscyplinować uczniów podczas zajęć lekcyjnych to dla belfrów nie lada wyzwanie zwłaszcza w szkołach gimnazjalnych. Jak jednak podkreślają nauczyciele, trzeba być opanowanym w każdej sytuacji / fot. archiwum">
- Zgłosiłam fakt uderzenia mojego dziecka przez nauczycielkę do pedagoga, dyrekcji, kuratorium i na policję - wylicza Małgorzata Kępska, której syn został skarcony ręką przez nauczycielkę.
W gimnazjum w Gniewkowie podczas lekcji techniki doszło do przykrego incydentu. Nauczycielka, jak twierdzi matka poszkodowanego chłopca, uderzyła jej syna.
- Jakub nie mógł zrozumieć zadania i pani kilka razy mu je tłumaczyła. Ponieważ nadal nie wiedział, jak ma je zrobić, odwrócił się do tyłu, żeby zobaczyć, jak wykonała je koleżanka - relacjonuje przebieg zdarzeń Małgorzata Kępska, mama 13-letniego Kuby.
Były przeprosiny, ale...
Kiedy chłopak odwrócił się, nauczycielka, jak twierdzi matka chłopca, uderzyła go z całej siły otwartą dłonią w głowę.
- Co prawda, nauczycielka przepraszała nas za swoje zachowanie, jednak nie jestem tym usatysfakcjonowana, więc zgłosiłam sprawę na policję, do dyrekcji szkoły, pedagoga szkolnego, kuratorium i do gazety. Trzeba takie sprawy nagłaśniać, bo nie może być tak, że w szkole bije się dzieci - mówi Małgorzata Kępska.
Na temat szkolnego incydentu krążą dwie wersje. Część uczniów z klasy Jakuba, którzy byli świadkami całego zdarzenia, twierdzi, że trudno ten gest nauczycielki nazwać uderzeniem, bo pani odwróciła jedynie głowę kolegi z powrotem w stronę jego ławki. Sprawa jednak nabrała rozgłosu i obecnie jej wyjaśnianiem zajmuje się policja oraz kuratorium. Dyrekcja placówki na razie nie chce się wypowiadać na ten temat.
- To prawda, było pewne zdarzenie na lekcji techniki. Mogę powiedzieć tylko tyle, że zgłosiłam sprawę do odpowiedniego organu, bo dotyczy to nauczyciela dyplomowanego z prawie 30-letnim stażem i prowadzone jest postępowanie wyjaśniające - mówi dyrektor gimnazjum, Elżbieta Torgowska.
Oficjalnie nie chcą zabierać głosu w tej sprawie także inni nauczyciele, chociaż anonimowo przyznają, że chłopak do zbyt grzecznych nie należy i wcześniej sprawiał już kłopoty wychowawcze, o czym świadczą uwagi w dzienniku.
Agresja po lekcjach
Z różnymi ekscesami z udziałem gimnazjalistów ma też do czynienia policja. Po zajęciach nastoletni chłopcy spotykają się w pobliżu szkoły i toczą regularne bitwy. Stróże prawa zajmują się obecnie wyjaśnianiem przebiegu jednej z „ustawek” z udziałem nastolatków, do której doszło nieopodal gimnazjum. <!** reklama>
- Młodzież potrafi bardzo różnie się zachowywać, więc nauczyciel musi mieć mocne nerwy, żeby nie dać się wyprowadzić z równowagi. Niestety, większość agresywnych uczniów, którzy wulgarnie odnoszą się do kolegów i nauczycieli, to osoby, do których nie przemawiają żadne kary w postaci obniżonej oceny ze sprawowania. Niestety, takie zachowanie wynosi z domu - twierdzi jeden z nauczycieli gniewkowskiego gimnazjum. Do tematu niebawem wrócimy.