Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemoc w domu po polsku

Kamila Wójcik
Zza ściany dochodzą krzyki, ktoś uderzył czymś w ścianę, szarpanina. Co robić? Czy to zwykła sprzeczka, czy może ktoś ma już rozciętą wargę? Sąsiad zawsze może zapytać, ale nie zawsze może pomóc.

 

Zza ściany dochodzą krzyki, ktoś uderzył czymś w ścianę, szarpanina. Co robić? Czy to zwykła sprzeczka, czy może ktoś ma już rozciętą wargę? Sąsiad zawsze może zapytać, ale nie zawsze może pomóc.

Pani Olga wiele razy zastanawiała się, czy odejść, bo przecież, jak długo można żyć z mężczyzną, który jej nie szanuje ale zawsze było jakieś „ale”. Po pierwsze, dzieci. Po drugie, ona nie ma pracy. Musiałaby zamieszkać u matki, a to oznaczałoby tylko wysłuchiwanie ciągłych pretensji. Zwierzyła się kiedyś matce, że Krzysztof nie panuje nad sobą i potrafi wymierzyć jej policzek. - To chyba jeszcze nie jest powód do rozwodu? - spytała matka. - Nie katuje cię przecież.

Pani Olga nigdy nie wezwała policji do domu. Bała się, co powiedzą sąsiedzi. Dzieci - 16-letni Kamil i 10-letni Jacek - mają zakaz wtrącania się w sprawy rodziców. Jeżeli ojciec chce „porozmawiać” z matką, one muszą iść do swoich pokojów. To on ustalił takie reguły. W końcu to on jest głową rodziny. Pani Olga żyje z dnia na dzień, nie ma planu, nie wie, co ze sobą zrobić. Nie pracuje od urodzin pierwszego syna, nie ma żadnych świadków. - Czuję, że jestem nikim, niczego sobą nie reprezentuję - mówi.

Tydzień temu zdecydowała się pójść na policję. Weszła do komisariatu, policjant, który siedział w małym pomieszczeniu za szybą, zapytał, w czym może jej pomóc. Wzięła głęboki oddech i powiedziała: - Chciałam zgłosić przemoc domową. Policjant kazał jej usiąść i poczekać. Rozejrzała się, miejsce było przygnębiające. Cały czas zastanawiała się, co ona tu robi. Usłyszała, jak policjant z dyżurki rozmawia z kimś przez telefon. - Masz przemoc domową. Cisza. - Tak, wiem, mi też mówił. Śmiech. Gdy skończył rozmowę, zwrócił się do pani Olgi: - Pierwsze piętro, pokój numer 2. Wstała i stanęła przed kratami. Gdy zabrzęczało, mogła wejść do środka.

Usiadła na starym krześle, policjant zadawał pytania i stukał w klawiaturę. Robił to powoli i nieporadnie. Ona mówiła bez emocji, o tym, że mąż karci ją, gdy zrobi coś nie po jego myśli, że mówi dzieciom, jaka jest głupia, że krzyczy, że potrafi uderzać jej głową o ścianę, że jeżeli ona ripostuje, to dostaje cios w brzuch. Policjant rzadko na nią spoglądał, bo wszystko skrzętnie notował, i od czasu do czasu komentował: - Będziemy musieli wezwać męża. To może bardzo długo potrwać, bo z tego, co pani mówi, to nie ma jakichś ciężkich obrażeń. Nie ma u nas żadnych zgłoszeń w pani sprawie. Trzeba będzie przesłuchać dzieci. Na razie może pani zapomnieć o eksmisji. Żadnej obdukcji? Decyduje się pani podpisać zeznania?

- Nie. Do widzenia.

Pani Olga siedzi przy stole w kuchni. - W końcu nie jest tak źle. Pieniądze mi daje, więc to chyba normalne, że chce wiedzieć, na co je wydaję. Dzieci chcą mieć ojca. Wie pani, ja nawet nie wiem, czy one rozumieją, że coś jest nie tak - mówi, gdy spotykamy się kilka dni po tym, gdy nie wytrzymałam hałasów za ścianą i zadzwoniłam po policję.

- A nie boi się pani, że synowie będą traktować kobiety w ten sam sposób, w jaki mąż traktuje panią? - pytam odważnie, bo spotykamy się, gdy w domu nie ma nikogo („Lepiej, żeby chłopcy nie słyszeli, o czym rozmawiamy, jeszcze powtórzą ojcu”).

- Myśli pani, że oni mnie też nie szanują? - pyta, ale przerywa, bo dzwoni telefon.

- Mąż będzie wcześniej, może pani już pójść? I bardzo proszę, niech pani o tym nikomu nie mówi i nie dzwoni już więcej na policję (funkcjonariusze zostali poinformowani przez ofiarę, że krzywda jej się nie dzieje).

Nie każdy umie milczeć

Sprawcami przemocy domowej w Polsce w 95 procentach są mężczyźni. Rocznie w jej wyniku umiera 150 kobiet. Ze zjawiskiem tym oraz stereotypami związanymi z tym tematem walczy, m.in., nowy ruch społeczny „Mamy dość!”, którego przedstawiciele wystąpili na 4. Kongresie Kobiet w ramach debaty: „Mamy dość przemocy wobec kobiet!”. W jej trakcie przemawiały ofiary przemocy. Padły, m.in., takie zdania: „Mam dość pytania: „A dlaczego ona na to pozwala? Z całym szacunkiem, ale do cholery jasnej, czy oprawca kiedykolwiek zadaje pytanie: „A przepraszam, czy mógłbym ci spuścić łomot?”

„Mam dość tuszowania odpowiedzialności karnej. Byłam maltretowana przez męża prawnika. Złamał mi nos i kilka żeber. Potem zeznał, że ja też go pobiłam, więc niby po równo było. A ja go nie tknęłam. Mam też dość mówienia, że to tylko mężczyźni są naszymi oprawcami - prokuratorzy i sędzia w naszej sprawie to były same kobiety i żadna nie dała mi wiary”.

Joanna Piotrowska, prezeska Fundacji „Feminoteka”, powiedziała w radiowej „Jedynce”, że najczęściej przemoc stosują ci partnerzy, którzy mają władzę nad swoimi partnerkami. Może być to władza ekonomiczna. Istotne jest także przywiązanie do tradycyjnych wartości rodzinnych.

Organizacje i stowarzyszenia powstają dlatego, że państwowe instytucje są często nieprzyjazne, a sprawy w sądach trwają latami. Jeżeli jednak chcemy, aby nasz oprawca nie uniknął kary, żeby wyprowadził się z domu, to nie ma innego wyjścia, jak pójść na policję.

 Chcesz opowiedzieć nam swoją historię? Napisz: [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!