Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedsiębiorcy z Glinek: „Umieramy...”

Piotr Schutta
Fot. tomasz czachorowski
Dogorywa handel, dramat przeżywają punkty usługowe. Drastycznie spadła liczba klientów. W powietrzu wisi pozew zbiorowy i odszkodowania.

- Zostało mi pięć procent klientów. Praktycznie mogę zamknąć działalność – mówi zniechęcony Dariusz Przybyszewski, prowadzący skup złomu przy ul. Glinki.

Jak pisaliśmy tydzień temu, przedsiębiorcy mający firmy w rejonie budowy przedłużenia Trasy Uniwersyteckiej zostali odcięci od klientów. Twierdzą, że inwestor (Zarząd Dróg) i wykonawca (spółka Kobylarnia), nie uprzedzili ich o zamknięciu ulicy oraz źle zorganizowali i niewłaściwie oznakowali objazdy. Pokazują faktury i zapisy z monitoringu, udowadniając, że po trzech tygodniach od zamknięcia ulicy, na odcinku od Magnuszewskiej do Boya Żeleńskiego, zamarły handel i usługi.

Zarząd Dróg przeprasza

Przedsiębiorcy chcą wytoczyć Zarządowi Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy sprawę cywilną o to, że pozbawił ich możliwości prowadzenia biznesu. - Mogę jedynie przeprosić tych wszystkich, którym w tej chwili to utrudnia życie. Ale nie da się inaczej poprowadzić budowy tej ulicy. To nie jest zwykły remont. Prace są prowadzone na całej szerokości jezdni. W tej chwili roboty wykonują gestorzy sieci. Nie kopią na całej długości jezdni, tylko robią to fragmentami, żeby jak najmniej utrudniać ludziom życie - mówi Krzysztof Kosiedowski, rzecznik prasowy ZDMiKP w Bydgoszczy.

Zobacz również:

Co bydgoscy radni mają w portfelu. Zaglądamy do oświadczeń majątkowych

Przedsiębiorców z Glinek to nie zadowala. Już 15 maja, a więc tydzień przed zamknięciem ulicy, właściciele myjni bezdotykowej zwrócili się na piśmie do ZDMiKP o informacje na temat organizacji dojazdu do ich firmy na czas robót.
- Do dzisiaj nie otrzymaliśmy odpowiedzi - mówią Beata Pleszyńska i Waldemar Baranowski, właściciele myjni, rodzeństwo. Później trzykrotnie jeździli do Zarządu Dróg na rozmowy, które nic nie dały. Usłyszeli, że mogą wytyczyć sobie nowy objazd, ale zmiany w projekcie i oznakowanie będą ich kosztować... 7 tysięcy złotych.

Latamy nad Fordonem

Czytaj na następnej stronie >>

- Przyjeżdżam tu rano i chce mi się płakać - wyznaje Waldemar Baranowski. Obroty myjni spadły drastycznie. Przed zamknięciem ulicy myło się tu około 150 samochodów dziennie, w tej chwili kilka. Mężczyzna mówi, że firma wpadła w zadłużenie i nie jest w stanie zarobić na pokrycie kosztów bieżących.

- Gdyby nie oszczędności brata, to nie wiem, co byśmy zrobili. Ale te pieniądze niedługo się skończą - mówi Beata Pleszyńska. Jest bliska załamania.

- Gdybym panu pokazał zdjęcie ulicy sprzed tygodnia, tylko dał dzisiejszą datę, to niczego bym nie zafałszował, bo widok się nie zmienił – denerwuje się mechanik samochodowy Marek Zalewski. Kilka dni temu poprosił robotników, żeby zostawili mu trochę piachu. Wziął grabie, łopaty i z pomocą kilku osób sam usypał sobie dojazd do posesji.
- Dlaczego przy tak ważnej inwestycji wykonawca nie pracuje na dwie zmiany i przez cały tydzień? – zastanawiają się przedsiębiorcy z Glinek. Zarząd Dróg odpowiada: - Gdyby wykonawcy pracowali na dwie zmiany i w weekendy, to kilkakrotnie wzrósłby koszt robót. Ucierpiałyby inne, planowane w mieście inwestycje.

Komedia z barierkami

- Mieszkańcy sami sobie odsuwali barierki, bo zagrodzono wjazdy na posesje - mówi szewc Krzysztof Pałys. - Te barierki to jest komedia. Najpierw stały tam – pokazuje mężczyzna. - Ale roboty tam wtedy nie było. Potem, w piątek, przestawiono je tutaj, gdzie przecież w sobotę i niedzielę nikt nie pracował. W poniedziałek o 11.00 znowu je przesunięto i każdy walczył o wjazd na posesję. Tu się nic nie działo. Dopiero po trzech dniach zaczęli wyciągać korzenie.

Zobacz również:

Kulinarne zmagania blogerów, artystyczne występy najmłodszych i moc atrakcji dla młodych i tych starszych na Wyspie Młyńskiej. Za nami Blogger Food Festival!

Coś dla podniebienia: Blogger Food Festival na Wyspie Młyńsk...

- Stwarzają pozory, że coś robią – uważają mieszkańcy Glinek.
Prowadzący myjnię zawiesili na słupach tablice kierujące do ich firmy. Zamówili je dwa dni po zamknięciu ulicy, na własny koszt. Kilka tygodni czekali na ich wykonanie. Niewiele to jednak zmienia, bo dojazd prowadzi przez piaszczysty plac i drogę żwirową, gdzie świeżo umyty samochód od razu się zakurzy.

Właściciele myjni chcieli umówić się na rozmowę z prezydentem Bruskim. Pojechali do sekretariatu, jak doradzono im przez telefon. Na miejscu dowiedzieli się, że mogą... ale złożyć pismo, na które w ciągu miesiąca ktoś odpowie. Jeśli odpowiedź ich nie zadowoli, wówczas będą mogli starać się o widzenie z prezydentem. Obliczyli, że może to nastąpić za 6 tygodni.
Po naszej interwencji, sprawą obiecał zainteresować się radny Ireneusz Nitkiewicz, reprezentujący m.in. interesy mieszkańców Glinek. Dziś ma się spotkać z wiceprezydentem Mirosławem Kozłowiczem, któremu podlega Zarząd Dróg.Do tematu wrócimy.

Polub "Express" na Facebooku

Ile czasu zajmuje przejście ronda Fordońskiego w Bydgoszczy [godziny szczytu]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!