https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Prowadzą go marzenia

Marta Makowska
Krzysztof Jarzębski, piećdziesięcioletni niepełnosprawny łodzianin, który dziewięć dni temu wyruszył na wózku inwalidzkim z Zakopanego, wczoraj dotarł do Bydgoszczy.

Krzysztof Jarzębski, piećdziesięcioletni niepełnosprawny łodzianin, który dziewięć dni temu wyruszył na wózku inwalidzkim z Zakopanego, wczoraj dotarł do Bydgoszczy.

<!** Image 2 align=right alt="Image 58624" sub="Krzysztof Jarzębski pokonał już ponad 600 kilometrów na wózku inwalidzkim. Wczoraj dotarł do Bydgoszczy. /Fot. Dariusz Bloch">Pan Krzysztof postanowił przejechać ponad ośmiusetkilometrową trasę ze stolicy Tatr do Gdańska w ciągu dwunastu dni.

Pan Krzysztof w wyniku choroby stracił obie nogi, ale nie poddał się. Wytrwale uprawia sport.

Jego marzeniem jest udział w paraolimpiadzie w Pekinie w 2008 roku. Ekstremalny wyczyn, jakim jest przejazd na wózku przez całą Polskę, to jeden z elementów przedolimpijskich przygotowań. Trasa liczy ponad 800 kilometrów. Codziennie łodzianin przejeżdża od 50 do 90 kilometrów.

Kilka miesięcy temu, kiedy zabiegał o sponsorów, przejechał prawie całą trasę Warszawa-Łódź w niespełna jeden dzień. Udało mu się zwrócić uwagę darczyńców, którzy ufundowali mu używany wózek wyczynowy, na którym obecnie jeździ. Drugi, dostosowany specjalnie dla pana Krzysztofa, jest w trakcie budowy. Wczoraj o godzinie 9 wyruszył z Inowrocławia. W Bydgoszczy był tuż przed godziną 13.

<!** reklama left>- Porusza się z prędkością 20 kilometrów na godzinę, ale zjeżdżając z górki może rozpędzić się nawet do 70 kilometrów, a to już jest niebezpieczne - mówi Anita Olszycka z AZS Łódź, towarzyszka podróży.

Pan Krzysztof jest pod nieustanną opieką lekarza, Waldemara Zgody. - Jego kondycja jest coraz lepsza. Im bliżej upragnionej mety, tym szybciej chce jechać - mówi lekarz.

W czasie podróży wiele zależy od pogody. - Najbardziej doskwiera mi upał. Słońce pali niemiłosiernie, a do tego dochodzi rozgrzany asfalt. Od kilku dni pada. Deszcz mi jednak nie przeszkadza. Byłoby gorzej, gdyby padał grad - zapewnia pan Krzysztof.

Ekspedycję eskortują cały czas samochód łódzkiego AZS i zmieniające się co jakiś czas radiowozy policyjne. Dbają o bezpieczeństwo. Czasami pomagają też wybrać dogodniejsze odcinki szosy.

- Reakcja kierowców jest świetna. Przekazują sobie przez CB radio, że jedziemy. Nie musimy się obawiać o bezpieczeństwo - mówią uczestnicy niecodziennej wyprawy.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski